...cię zrozumiem

97 16 5
                                    

Chciałbym kiedyś zrozumieć dlaczego na twoim pogrzebie pogoda była taka piękna. Było tak gorąco, bezwietrznie, że każdy miał na sobie letni garnitur albo sukienkę z cienką narzutką.
Dlaczego na przekór wszystkiego, przyroda postanowiła zrobić coś takiego? W dodatku mniszki japońskie, symbol naszej przyjaźni, sypały się z drzew i można by je zbierać garściami. Wsypywały się do dziury w ziemi, uformowanej idealnie na przyjęcie trumny. Była koloru kości słoniowej, niby biała, a jednak delikatnie kremowa. Zatrzaski były złote, odbijały światło słoneczne, rażąc mnie niemiłosiernie w oczy.

Pamiętam twoich rodziców. Byli zdruzgotani, w kółko pytali "dlaczego to się stało?" Sam chciałbym wiedzieć.

Co siedziało ci w głowie?
Co czułeś?
Jaki ból w sobie trzymałeś?

Mogłem tylko zadawać sobie te podstawowe pytania bez odpowiedzi. Chociaż to sprawiało, że traciłem pomału zmysły. Im dłużej zastanawiałem się nad wszystkim, związanym z twoim samobójstwem, tym więcej niewiadomych się pojawiało. A to doprowadzało mnie do szału.

* * *

Nie mam do końca pewności jak do tego doszło. Jednak stoję przed drzwiami do twojego domu, co chwilę cofając dłoń od dzwonka. Nie chcę przysparzać problemów twoim rodzicom, szczególnie, że minęły ledwo dwa tygodnie. To za mało. Nawet ja staram się ograniczać swoje poruszanie po mieście. Nie mam ochoty widzieć ludzi. Każdy zresztą rozmawia na temat twojej śmierci. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo znany byłeś. Twój specyficzny charakter jednak zapadł w pamięć. Żałują, że nie ujrzą jak wspinasz się na szczyt bohaterstwa. Wiesz, Kacchan...ja żałuje, że nie spędzę z tobą więcej czasu. Znaliśmy się dwanaście lat! Nie rozumiem czemu nic mi nie powiedziałeś. Przecież wiedziałeś, że możesz do mnie przyjść ze wszystkim!

Co się stało...

Zapukałem w końcu do drzwi. Zebrałem resztki odwagi, przygotowując się na spojrzenie w twarz cioci Mitsuki oraz wujka Masaru.

- Ah, Izuku-kun, co cię tu sprowadza, słońce? - ciocia lekko się uśmiechnęła. Wymusiła to, chociaż nie musiała. Podejrzewam jak się czuje. Nie chcę, żeby przede mną ukrywała prawdę. Wystarczy, że sam przez długi czas jej nie dostrzegałem.

- Ja- - zacząłem, ale przygryzłem język nim dokończyłem zdanie. Czy to na pewno dobry pomysł? Nie byłem pewny czy mi pozwolą. Mitsuki wpatrywała się we mnie ze zmęczeniem. Nie chcę tego dłużej ciągnąć. - Mógłbym wejść do pokoju, Kacchana? - wydusiłem, nie patrząc na reakcję kobiety. Nic nie odpowiedziała. Otworzyła szerzej drzwi, sama się odsuwając na bok. Przekroczyłem próg, wpadając w wir ostrego zapachu. Tak bardzo znajomego. Pamiętam go za dziecka. Nigdy się nie zmienił. Na zawsze pozostał taki sam. Zdjąłem buty, nadeptując na piętę. Zostawiłem obuwie pod ścianą, instynktownie kierując się w ciemny korytarz, obok schodów.

- Izuku, słońce. - Mitsuki zatrzymała mnie, łapiąc za prawą dłoń. Zacisnęła mi na niej swoje chude, zimne palce. Po chwili poczułem coś ostrego i podłużnego. - My nie byliśmy w stanie tam wejść, dlatego pozostał zamknięty - wyjaśniła, puszczając mnie. Odeszła w stronę salonu. Nabrałem sporo tlenu w płuca, stając przed tak dobrze znanymi drzwiami. Nadal wisiał na nich plakat z filmu "Tamte dni, tamte noce". Pamiętam jak na nim płakaliśmy, mając dziesięć lat.
Powoli przekręciłem zamek, naciskając klamkę. Wszedłem do środka, czując ten wspaniały zapach. Tutaj dwukrotnie silniejszy. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Tego było za dużo.

Podszedłem do biurka, na którym leżał dyktafon. Wziąłem go do ręki, przyglądając się urządzeniu. Z tyłu była naklejka z moim imieniem, a raczej przezwiskiem, jakie mi nadał za dziecka. W pokoju nie było nic więcej. Prócz niepościelonego łóżka, na którym walała się tona poduszek oraz ubrań, były też zasłonięte rolety w oknach oraz tablica korkowa.
Zbliżyłem się, łapiąc pierwszy lepszy podkoszulek. To był ten czarny z białą czaszką. Jego ulubiony. Przyłożyłem ją do nosa, zaciągając zapachem. Tutaj był najintensywniejszy. Usiadłem po turecku, przyglądając zdjęciom. Byłem na nich głównie sam. Pamiętam. Kacchan nie znosił jak mu robiono zdjęcia. Jednak są i te, gdzie jesteśmy razem. Odpiąłem fotografię od pinezki. To my na rozpoczęciu roku drugiej klasy liceum. Kirishima zrobił nam to zdjęcie. Pamiętam doskonale...w końcu miało to miejsce ledwo pół roku temu.
Przycisnąłem mocniej do piersi podkoszulek, wraz z dyktafonem.

Po chwili pod tyłkiem poczułem coś małego, ale twardego. Rozkopałem dłońmi jeansy, dresy oraz bluzy. Pod nimi były słuchawki. Niby chciałem przesłuchać nagrania w domu, ale skoro już tutaj jestem. Skorzystam z okazji.

Podłączyłem kabel do dyktafonu, wkładając słuchawki do uszu. Głośno odetchnąłem. Moje dłonie drżały niemiłosiernie, gdy wciskałem przycisk "play". Jednak maszyna ruszyła. Oparłem się o ścianę, przytulając podkoszulek, przesiąknięty twoim zapachem. Oczy utkwiłem w jednym, martwym punkcie.

Usłyszałem jego głos.

Jeszcze Kiedyś... //Suiside Bakugo// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz