| Prolog |

108 2 3
                                    

     Pamiętam to jak dziś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     Pamiętam to jak dziś. Stambulskie ulice oplatał mrok, niebo było przyprószone gwiazdami, a jedyne światło biło od księżyca. Doskonały, pełny, widniejący wysoko na nieboskłonie. Tamtej nocy błądziłem różnymi ścieżkami w poszukiwaniu zguby.
Nie miałem latarni więc szybko i ja stałem się taką zgubą. Nocne ścieżki zaprowadziły mnie do jednej z bardziej ubogich dzielnic w stolicy. Chciałem zaczekać do świtu; byłem wycieńczony i nie miałem szans na znalezienie tego o tej porze. Usiadłem na jakiejś starej, niemal rozpadającej się ławce i oparłem głowę o ceglaną ścianę. Ze snu wyrwał mnie głośny tłum, który pojawił się znienacka. Byłem na tyle zmęczony, że nie rozumiałem co mówią, ale coś; jakiś wewnętrzny impuls sprawił, że poszedłem za nimi. Trafiłem do głównej drogi gdzie napotkałem pozłacany powóz z dwoma zaprzężonymi końmi. Chwile później pojawiła się też kobieta. W pięknej sukni, zdobionej najdroższymi klejnotami. Jej oczy mieniły się jak gwiazdy na niebie. Włosy ciemne jak noc, rozlewały się starannie po jej plecach, a tamten uśmiech... Oddałbym wszystko, by ujrzeć go jeszcze raz. Pomyślałem, że musi być kimś ważnym. W końcu takie kobiety nie chodzą wolno po stambulskich ulicach. Zapewne żona paszy, jednego z wezyrów, pomyślałem.

Wtedy nie wiedziałem, że jesteś sułtanką.

[ Muhteşem Yüzyıl ] - Księżyc nosi twoje imięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz