Rozdział 6

169 7 1
                                    

-Co jest Stachu? - Podszedł Rzecki i pogłaskał go po pleckach
-Gdzie [T.I]? - spytał
-Nie wiem
-Ok

Wokulski wyszedł ze sklepu. Ogólnie przypomniało mu się, że ma jakąś spółkę z jakimś księciem i innymi bananami. Więc najpierw do nich poszedł, bo miał taką ochotę, a tam spotkał OCHOCKIEGO

Był to seksowny wysoki młodzieniec, który patrząc po jego pięknie i stylu miał pewnie duże branie wśród lasek z osiedla. Jego ciocie bez przerwy powtarzały mu, jaki to z niego przystojniak i dawały mu 10 zł na czekoladę. Miał bujną ciemną czuprynę taką fajną. Oczy były w kolorze nieskończonego ocenanu. Nieskazitelnie błękitne i pełne tajemnic. Każdy kto spojrzał w te oczy chciał się w nich zatonąć jak Titanic. Na jego twarzy błyszczało całe niebo gwiazd. Piegi. Piegi zdobiły jego jędrne policzki i idealnie podkreślały jego uroki. Jego ręce były duże. Duże i szorstkie, ale za razem miękkie. Paznokcie równo przycięte co pokazywało na to, że dba o swoje łapki. Jego ręce były baaaardzo podniecające. Samego Ochockiego można opisać jednym słowem. Był HOT

-Ło! Ale jesteś hot - powiedział Wokulski
-No naprawdę nie, ale tak
-Jak Ci życie mija towarzyszu? Kim jesteś?
-Jestem kuzynem Izabeli Łęckiej. No i wszyscy na nią lecą. Przyciąga chłopów jak traktor przyczepę. Ale ja jestem inny niż inni. Mnie podniecają wynalazki i zrobię sobie maszynę fruwającą i będę fruwał Fru fru
-Ale fajnie Fru Fru!
-Fru fru
-Oki to pa
-Ahoj Knedliczki!

Wokulski opuszczał już ziomka Julka, ale przypomniał sobie co powiedział co powiedział o Łęckiej
-A gdzie ona mieszka?
-Tam tam wiesz idziesz i na prawo i drugi dom
-Ok

Lalka - Wokulski x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz