2

13 0 0
                                    

Michael czyta się Miszel, jak coś

~~~

Pov~Michael

- Niech będzie... Huffleppuf! - ostatnia osoba została już przydzielona do domu. Oczywiście od stołu Puchonów, wydobył się dźwięk oklasków i krzyków.

Jakąś minutę później, Dumbledor zaczął standardowi gadać o zasadach i jakimś niebezpieczeństwie. Nie chciało mi się tego zbytnio słuchać, w końcu jestem na 6-tym roku z Hogwarcie i co roku ten dropsiaż gada to samo.

Po chwili zaczęła się uczta.

Za dużo nie jadłem. Wziąłem tylko kawałek chleba i nalałem sobie trochę zupy. Chociaż nie można tego powiedzieć o Jamesie i Syriuszu, którzy wręcz pożerali tony jedzenia. Oni jedzą i nie tyją.

Westchnąłem i lekko pokręciłem głową z uśmiechem na twarzy, widząc zachowanie chłopaków.

Czułem czyiś wzrok na sobie. Mógł bym stwierdzić, że to kogoś z huncwotów, gdyby nie to, że czułem go za sobą.

Przerwałem jedzenie i odwróciłem głowę. Zacząłem przelatywać wzrokiem stół Krukonów, jednak nikt mnie nie obserwował. Spojrzałem na kawałek stołu Ślizgonów, przez dziurę, która była spowodowana brakiem siedzących tam osób.

Mój wzrok zatrzymał się na nastolatku, który się na mnie patrzył. Miał chyba czarne, a przynajmniej ciemne włosy i był bardzo blady, a przynajmniej na takiego wyglądał z daleka.

Spojrzałem mu się w oczy i złapaliśmy kontakt wzrokowy, jednam chłopak po 2 sekundach odwrócił wzrok na swój posiłek i zaczął jeść. Sam chwilę się jeszcze na niego popatrzyłem, a później wróciłem od jedzenia.

~

- KURWA WY NIE ŚPIJCIE TYLKO WSTAWAJCIE - gwałtowanie zebrałem się do siadu. Popatrzyłem na Rogacza, któremu ewidentnie coś nie pasowałem. Spojrzałem zmęczony na zegarek. Wytrzeszczyłem oczy i pobiegłem się jak najszybciej ubrać.
- Co się stało? - słyszałem jeszcze jęki Syriusza.
- KURWA JESTEŚMY SPÓŹNIENI NA LEKCJE 20 MINUT. - to było ostatnie co usłyszałem, przed wybiegnięciem z dormitorium na lekcje.

Co prawda, za nim by dobiegł, zostało by jakieś 10 minut lekcji, więc dużo nie miałem od stracenia.

Po przyjściu, oczywiście nie obyło się bez 5 minutowego tłumaczenia.

~

Siedziałem na eliksirach i próbowałem przygotować amortencje, bo takie było polecenie.

Pracowaliśmy oczywiście, a parach, ale książę Syriusz, postanowił, że będzie mnie wkurzać.

Oczywiście nie wybierałem go sobie do pary. Po za Jamesem, to nawet największy debil, by go nie chciał. Zbyt bardzo przeszkadzał i kompletnie nie pomagał. Żeby mało było, dogadał się z swoim "bratem", czyli szanownym Panem Jamsem, że będą mi mieszać składniki eliksiru.

- ZOSTAW TO DEBILU - w końcu moja cierpliwość się poddała. Wiedziałem jak to się dla mnie skończy, ale nie wytrzymałem. Parę osób się na mnie popatrzyło, jakby ducha zobaczyło, a Rogacz i Łapa się mnie przestraszyli jak nigdy. Oczywiście do końca lekcji, nie ważyli się nawet kichnąć.

Nie wiem jak, ale Slughorn tego nie usłyszał, a bynajmniej nie zareagował. Nie mam pojęcia jak, skoro wydarłem się tak, że nawet okrzyk pterodaktyla, by mi nie dorównał.

~

Pov~Narrator

Skończyły się lekcje. Większość odpoczywała w dormitoriach, albo się uczyła.

Michael nie miał nic do roboty. Wszystkie rozprawki i inne rzeczy, już zrobił. Huncowci, jak to Huncwoci, po lekcjach nie mieli najmniejsze siły, by pójść chociażby na piwo kremowe. Jednak nie było tak z Michaelem.

On uwielbiał spacerować po Hogwarcie, szczególnie wtedy, kiedy była cisza i spokój, a słońce pięknie oświetlało zamek wewnątrz.

Szedł z głową w dół, nie patrząc gdzie idzie. Rozmyślał nad różnymi rzeczami, głownie nad tymi, które pierwsze mu przyszły do głowy.

W pewnym momencie na kogoś wpadł.

- O jezu, przepra... - nie dokończył, gdy zobaczył, że był to ślizgon. Zamarł. W głębi duszy się modlił, by go nie zaczął wyzywać, bo w końcu jest gryfonem.

Ślizgon upadł na ziemie, a Canever ledwo co sam nie upadł. Ciemnowłosy złapał się za tył głowy w bolące miejsce, lekko pojękując z bólu.

Gryfon wykorzystał sytuacje i mu się dokładniej przyjrzał. Miał bardzo, bardzo ciemne brązowe włosy, które były istną, piękną czupryną. Bursztynowe, piękne szkliste oczy i czerwone, szkliste usta. Do tego był bardzo bladej cery, nie miał biały jak śnieg. Jego twarz była naprawdę lekko piegowata, wręcz praktycznie nie miał tych piegów, bo były mało widoczne.

Zorientował się, że był to ten sam chłopak, który go obserwował na uczcie.

- Uważaj jak chodzisz następnym razem, kotku - ciemnowłosy powiedział podrywczym głosem, równocześnie cały czas lekko pojękiwując z bólu.

Chłopak wstał z ziemi na nogi i stanął na przeciwko zielonookiego. Był wysoki, chociaż był odrobinę, wręcz o jakieś 3 centymetry wyższy od Pazura.

Chłopak tak samo zamarł jak Canever, gdy zobaczył, że był to gryfon. Nastała chwila ciszy. Popatrzyli sobie jedynie w oczy, ze zdziwioną i lekko przerażoną miną.

- Słuchaj szlamo, przesuń się łaskaw - ciszę przerwał brązowooki, niegrzecznie się odzywając do 
gryfona.

-Hm? Jestem półkrwi geniuszu, jak nie wiesz

- Agh, myślisz że nie wiem? Kto by nie znał słynnego Michaela Canever'a i jak można było, by nie znać jego pochodzenia - odpowiedział ciemnowłosy, próbując się wymigać z jego braku wiedzy.

- Jakoś Ci nie wierzę cwaniaczku, a po za tym jak się zwiesz? Skoro znasz me imię, to by wypadało, żebym znał twoje. No chyba, że nie masz manier

- Co cię to? - odpowiedział sarkastycznie wyższy.

- Powiedziałem Ci. Ewidentnie nie słuchałeś. - odpowiedział już łagodzej blondyn.

- Agh, Regulus Black - Michael lekko się zaskoczył, ale nie dał po sobie tego poznać. Syriusz nigdy mu nie wspominał, że ma brata. - A teraz zjeżdżaj kocurze - powiedział sarkastycznie Black, z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

~~~

Cześć.









Rozdział nie sprawdzany

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 27, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Never Happy | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz