My Two Alphas

3K 108 90
                                    

Jego ciało płonęło. Czuł jakby każda komórka jego ciała powoli była pochłaniana przez płomienie pożądania. Oddech z każdym zaciągnięciem się powietrzem stawał się cięższy, a zapach unoszący się wokół niego wcale nie pomagał.

Rozgrzane ciała dwóch alf przyprawiały go o ból głowy. Ich zapach drażnił jego zmysły, sprawiając, że lepki śluz powoli moczył jego bieliznę.

Kręcił się między braćmi, szukając jakiejkolwiek pozycji, która zmniejszyłaby jego podniecenie. Nic jednak nie pomagało. Nie sądził, że pierwsza gorączka po połączeniu może być tak silna, jednak wszystko wokół wskazywało właśnie na to. Przesunął się tak żeby jego pośladki były mocno przyciśnięte do krocza Harry'ego. Zaczął powoli wodzić biodrami przy powoli twardniejącym penisie alfy. Blisko leżąca druga alfa pozwalała Louisowi na przyciśnięcie swoich warg do wyeksponowanej szyi bruneta.

Nie minęło wiele zanim poczuł jak duże dłonie zaciskają się na jego tali. Ciche warknięcie uleciało spomiędzy warg Stylesa, przez co ciało Louisa przeszedł dreszcz. Uwielbiał to uczucie. Ta przynależność którą czuł przez to jak autorytarnie zachowywał się Harry, coraz bardziej świadomy sytuacji. Marcel nadal wydawał się spać, choć jego oddech stawał się z każdą chwilą coraz cięższy a zapach ostrzejszy. Louis powoli tracił zmysły, chęć spełnienie przyćmiewała jego umysł a dłonie rwały do krocza, chcąc poczuć cokolwiek. 

Do uszu omegi dotarł ciche warknięcie, to samo które słyszał zawsze i to tak niezwykle charakterystyczne dla podnieconego Harry'ego Stylesa. Duże dłonie zsuwały się coraz niżej, coraz bliżej jego wilgotnego od śluzu wejścia. Palce zahaczały o końcówkę krótkich, satynowych spodenek, które okrywały krągłe pośladki Tomlinsona. Louis żył dla swoich gorączek, musiał to przyznać otwarcie i bez żadnego zawahania. Uwielbiał świadomość, że nie tylko on traci dla kogoś głowę, że nie tylko jemu sprawia się przyjemność ale i on może ją komuś dać. Kochał to jak był dla innych tak jak on był dla kogoś. Chociaż tego on i jego alfy trzymały się też w codziennym i spędzanym razem czasie. 

Harry wyciągnął swoje ramię i podrapał swojego nieco młodszego bliźniaka po głowie. - Marcel, musisz się obudzić kochanie, jesteś komuś bardzo potrzebny. - Louis drżał w ramionach Harry'ego, słysząc jego niski i zachrypnięty od snu głos. Potrzebował go tak mocno, jego, jego knota w sobie, jego dłoni na swoim ciele i ust na tak świeżym znaku przynależności, potrzebował Marcela i jego mało alfowej słodyczy którą w sobie miał, tak idealnie zmieszanej z czystą namiętnością. 

Alfa o krótkich lokach, poruszył się niespokojnie i zaciągnął słodkim zapachem, który zdążył już wypełnić całą sypialnie. Jego oczy momentalnie otworzyły się, będąc przesiąknięte czymś co wyglądało jak mieszanką obłędu i fascynacji i nutą pożądania. Zielone tęczówki chłopaka przeskakiwały w zawrotnym tempie z Harry'ego na Louisa i z Louisa na Harry'ego. Potrzebował chwili by zrozumieć co się dzieję, lecz gdy uświadomił sobie jego wargi rozciągnęły się w błogo-krzywy uśmiech. Przysunął się szybko do omegi i przycisnął swoje wargi do miękkich ust chłopaka. Z westchnieniem oderwał się od niego i tym razem całując zwiewnie wargi swojego brata. 

Sam widok dwóch alf w takiej chwili sprawił, że Louis ponownie poczuł falę gorąca przepływającą przez jego ciało. Ciche skomlenie wyrwało się spomiędzy jego głośnych i ciężkich oddechów. 

Zarówno Harry jak i Marcel od razu spojrzeli na swojego partnera, który coraz mocniej wyginał się miedzy nimi zbyt przytłoczony swoim stanem i intensywnymi zapachami dwóch alf po jego bokach. Harry uniósł się i ściągnął swoją koszulkę zaraz odrzucając ją na drugi koniec pokoju. Louis mógł już dostrzec pokaźną erekcję w jego bokserkach i choć jego ciało odmawiało posłuszeństwa czuł się dumny. To wszystko co działo się z Harrym było spowodowane nim. 

My Two Alphas ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz