Za każdym razem kiedy szłam na jakąkolwiek randkę miałam ogromną tremę, która jednak z czasem mijała. W końcu nie byłam na kilku takich spotkaniach, ale na kilkudziesięciu.
Tym razem totalnie rozluźniona i nieco znudzona mknęłam przed siebie, by nie wyjść na spóźnialską. Zresztą unikałam spóźnień, ale w butach na piętnastu centymetrach nie było to takie proste. Zwykle spotykałam się z zupełnie nieznajomymi facetami, ale moja ciotka Kate znów nalegała, bym zapoznała się z jednym z jej potencjalnych kandydatów. Zazwyczaj byli to okropni faceci, którzy niemalże ślinili się na mój widok lub byli natrętni, czy też okropnie napaleni. W końcu nie należałam do brzydkich kobiet, aczkolwiek moim skromnym zdaniem – do przeciętnych.
Kate była zauroczona każdym z facetów, których zaproponowała. Najwidoczniej ja okazałam się być kompletnie wybredna w wyborze odpowiedniego dla siebie mężczyzny. Bynajmniej, nie mogłam odmówić ciotce, więc zgodziłam się na spotkanie z kolejnym typem z jej listy.
Wprawdzie miałam już dość głupich flirtów, bo nie miałam już szesnastu lat, by interesowały mnie dziecinne gierki, randki w ciemno, czy umawianie się przez portale randkowe czy agencje matrymonialne. Chciałam z tym skończyć i powiedziałam sobie, iż spotkanie z Mitchelem będzie ostatnim. Najwidoczniej nie była mi pisana wielka miłość, bo do cholery ile można na nią czekać?
I nagle przychodzi taki moment, gdy uświadamiasz sobie, że to już koniec. Nic nie ma sensu. Dalej tkwisz w odosobnieniu, które okropnie cię przytłacza. Pogodziłam się z tym, iż do końca życia miałam być skazana na samotność i dziewięćdziesiąt dziewięć kotów, plus jeden w głowie. Bycie starą panną z mnóstwem sierściuchów oraz roślin było mi pisane.
Jednak ojciec wciąż powtarzał: powinnaś sobie w końcu kogoś znaleźć i założyć rodzinę. Posłuchałam jego rady. Wiedziałam, że tak naprawdę miał rację. Nie chciałam być sama. Zawsze marzyłam o facecie, z którym mogłabym spędzić resztę swojego marnego życia, spłodzimy gromadkę pięknych dzieciaczków i kupimy cudowny dom z ogromną działką, gdzie nasze pociechy będą biegać po ogrodzie za biszkoptowym labradorem. Ech, te moje utopijne plany... Kompletna ze mnie marzycielka i przede wszystkim... naiwna idiotka.
Niemniej jednak każda kolejna randka była dla mnie koszmarem, przez co uznałam facetów za najgorsze stworzenia, stąpające po tej jakże pięknej planecie. Miałam już wszystkiego po dziurki w nosie. Pogodziłam się z myślą, że byłam skazana na samotność i bycie sama jak palec. Powoli zaczynała się do tego przyzwyczajać i postanowiłam, że ta randka będzie ostatnią.
***
Mitchel z daleka wydawał się być porządnym gościem. Przynajmniej, gdy na niego spojrzałam po raz pierwszy, nie zamierzałam uciekać, a już zdarzyło mi się wywinąć różne numery w ciągu mojego maratonu randek. Pamiętam, gdy raz przywaliłam w drzwi, kiedy jeden gość tak mnie wystraszył, że musiałam momentalnie obrać przeciwny kierunek. Wylądowałam z wielkim limem pod okiem i nie wychodziłam z domu przez kilka dni. Ratował mnie jedynie mrożony groszek i zapas lodów w zamrażalce.
Mężczyzna siedział przy stoliku z jakimiś okropnymi kwiatkami, które zdążyły nieco zwiędnąć. Być może od tego, w jaki sposób je trzymał i co chwilę nimi potrząsał. Miałam nadzieję, że nie miał spoconych dłoni, gdyż nie znosiłam tego u ludzi, zwłaszcza u facetów.
Rozglądał się badawczo i nerwowo poprawiał krawat, jakby martwił się, że za chwilę się udusi. Nie był w moim typie, ale pocieszałam się faktem, iż mogłam trafić o wiele gorzej, jak w przypadku sześćdziesięcioletniego staruszka ze sztuczną szczęką, który miał być dwumetrowym przystojniakiem z wyrzeźbionym sześciopakiem. Tak, byłam naiwna, że poruszył mnie ten tekst na tyle, by dać się skusić i nabrałam się na te głupie fotki przypadkowego modela z reklamy. Wspominałam już, że przerabiałam także randki przez Internet? Jeżeli nie, to właśnie byłam tak zdesperowana, iż założyłam konta na wszelkich możliwych portalach randkowych. Niestety faceci stamtąd byli kompletnymi zboczeńcami, napaleńcami lub równie nieszczęśliwi, a zarazem beznadziejni.
CZYTASZ
Zbiór jednopartówek by Saphira
Misterio / SuspensoOpowiadania wyrwane z kontekstu. Z nutą nostalgii, czasem owiane tajemnicą, pozostawiające w głowie wiele pytań, skłaniające do refleksji.