Część 1

11 0 0
                                    

Po długich lekcjach w końcu ruszyłam w stronę domu. Dalej szłam w deszczu. Kiedy wróciłam do domu żuciła plecak na podłogę. Położyłam się na kanapie i wzięłam pilot. Przeglądałam kanały. Zaciekawił mnie film o bochaterze.

Czemu ci to zaciekawiło? Jesteś złoczyńcą! Córką mordercy!

W mojej głowie wydobył się głos. Czemu mi się to spodobało? Czemu się tym zainteresowałam. Nie obchodzi mnie że jestem córką mordercy. Wszystko może mnie zaciekawić. Prawda?

No cóż. Siedziałam i odlądałam ten film gdy się skończył dałam kanał dalej akurat były wydarzenia. Postanowiłam na chwilę zostawić. Było tam o... Kolejnym bochaterze tym razem w prawdziwym życiu. Bez peleryny i innych. Uratował mamę z dzieckiem od śmierci. Wielkie mi żeczy. Ale nie czepiajmy się.

Po paru godzinach przyszedł mój tato.
Był cały we krwi. Normalne.

-Słyszałam już o tym bochaterze co uratował matkę z dzieckiem. To ja ich prawie zabiłem. Udało mi się na szczęście uciel ale nie było to łatwe.

-To ty? Mogłam się spodziewać. - powiedziałam wpatrując się w jakiś serial.

Poszedł do góry. Potem słyszałam jak zaczęła lecieć wodą. Pewnie się kąpie z krwi. Zastanawiam się czemu miał krew na sobie jak nikt nie zginoł.

Time skip (o tydzień)

Znów poszłam do tej głupiej szkoły. Wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie, umyłam zęby i poszłam do szkoły z dość ciężkim plecakiem. Dzisiaj mieliśmy zabrać cegły by nauczyć się jak nimi żucać. Niby łatwe a jednak nie.

Kiedy mojim oczom ukazała się już moja klasa stanęłam przed klasą za minutę dzwonek. Ledwo stanęłam a zadzwonił dzwonek.

Na pierwszej lekcji było dość nudno.
Na drugiej również. Lecz na trzeciej...

Siedziałam sama w tylnej ławce. Zadzwonił dzwonek. Długi dzwonek. Okazało się iż bohaterowie odkryli tą szkołe. Szybko wyskoczyliśmy przez okno. Nie było to jeszcze zbyt wysoko.

Ale na nieszczęście jeden z bochatrów stał przed wejściem. To był ten z telewizji. Rudy... Rudy nas goni! Nauczycielka która z nami była żuciła w niego celgłą ten ją ominoł. Żuciła jeszcze z 4 cegieł ale ten zwinnie je unikał.

Uciekliśmy na kompletnym zadupiu.

-Dobra co robimy? - zapytała strachliwa dziewczyna z mojej klasy.

-Poczekamy tutaj i potem wrócimy do szkoły. Wiem skąd przyszliśmy ale teraz tam nie pójdziemy. - powiedziałam.

-Teraz się schowajmy. Może w tych drzewach. - pokazał jakiś chłopak.

-Niech będzie. - odezwałam się.

Poszliśmy w drzewa. Weszliśmy na nie. No większość na nie weszła. Niektórzy nie umieli. Chciało mi się śmiać ale dobra powstrzymałam się.

Siedzieliśmy tak około godziny.

-No to co czas wracać. - powiedziała wesoło dziewczyna z gałęzi obok mnie.

-Okej. - powiedziałam po czym wszyscy zaczęli wchodzić z drzewa. No prawie wszyscy. Co co siedzieli oczywiście. Poszliśmy do tej szkoły. Nie było tych bohaterów. Ale szkoła była zaklejona taśmą. I stały tam pały przeczesujące teram. Nasza klasa szybko się wymknęła i rozbiegliśmy się na wszystkie strony świata aby wyruszyć do domu.

Weszłam do domu i włączyłam wiadomosci. Było tam moja o Szkole dla złoczyńców. Czyli o mojej szkole. Słuchałam co mają do powiedzenia. Nic ciekawego. Dosłownie nic. Potem gadali o innych sprawach. Sama nuda. Przełączyłam kanał. I tak parę razy. Było coś o ubieraniu panien młodych i panów młodych. Postanowiłam to zobaczyć. I zobaczylam całe.

Poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku. Cały czas myślałam o zamachu na szkołe. Przypominam mi się rudy. Z tego co wiem z wiadomości nazywał się Leon. Pamiętam jak mnie gonił. Jak gonił nas. Mnie i całą klasę.

4 godziny później. Czyli tak około 18:00.

Zachciało mi się czegoś słodkiego. Poszłam do szafki z słodyczami. Akórat nic nie było. Poszłam do sklepu. Zabrałam jakieś 5 sensów. I ruszyłam w strone sklepu. Kupiłam tam jakieś słodycze i poszłam do domu. Szłam i szłam słońce było już dość nisko więc szłam w zachodzie. Postanowiłam iść na jakąś górkę i zobaczyć zachód.

Może i jestem już dość stara ale i tak lubię zachody słońca. Poszłam na małą wysepkę i usiadłam. I nagle usłyszałam za sobą głos.

-Eh jak ja lubię takie zachody słońca.

Obróciłam się i zobaczyłam stojącego rudego... To był ten bohater.

-T-tak ja też. - nie wiem czemu się jąkałam.

-Mogę usiąść obok ciebie? - zapytał.

-Ja-jasne. - powiedziałam nie pewnie.

Bałam się że mnie jakoś pozna. Na szczęśnie usiadł koło mnie pokazałam mu moją twarz i mnie nie poznał. Uf.

-Często tu tak siedzisz? - zapytał.

-Um... Nie poprostu poszłam do sklepu u zobaczyłam piękny zachód i postanowiłam tutaj przyjść.

-To tak jak ja! Tylko nie poszłam do sklepu. Hehe. - zaśmiał się.

Siedzieliśmy tak aż słońce kompletnie schowało się zza choryzont.

-To ja już pujde. - powiedziałam wstając.

-Może jutro się tu spotkamy? - zapytał.

-Nie wiem czy przyjdę ale zawsze możesz na mnie zaczekać. - powiedziałam.

Nie wiem czy się zgodził iż odeszłam słyszałam kroki. Odwrócił się gwałtownie. Myślałam że on za mną idzie. Ale szedł w inną stronę. To dobrze.

Kiedy wróciłam do domu odłożyłam te słodycze. Nie chciało mi się już jeść. Znów położyłam się na łóżku. Myślałam czy jutro się z nim spotkać. I zaczeła się debata w mojej głowie.

Nie idź jak ktoś się dowie że siedzisz z bohaterem to nie będzie fajnie

Idź idź bo będzie na marne na Ciebie czekać. Będzie mu smutno.

Nie nie idź bo będą kłopoty

Idź proszę

A jak będzie chciał ci coś zrobić?

Da radę. Weź na spotkanie z nim nóż ale nie zabijaj go. Użyj go tylko w ostateczności.

Nie idź!

Idź!

Nie! Nie idź!

Idź!

-pójdę tam! - krzykłam sama do siebie. Może bardziej do głosów w mojej głowie.

Dobrze zrobiłaś.

Źle zrobiłaś...

Siedziałam tak i dalej myślałam o... Nim. Nie wiem czemu całe moje myśli idą do niego. Czy ja się zakochałam? Nie to nie możliwe! Prześpij się dobrze Ci zrobi. Położyłam się w wygodnej pozycji i zasnęłam.

Obudził mnie budzik. Budzik do szkoły. Wstałam ale zdałam sobie sprawę iż nie idę dzisiaj do szkoły. A zapomniałam wyłączyć budzika. Zdenerwowana położyłam się jeszcze raz w wygodnym łóżeczku i starałam się zansąc po jakimś czasie udało mi się zasnąć.

_______________________________________

I jak wam się podoba nowy rozdział.
Postarałam się by było chociaż tysiąc słów. I się udało. 👌. A ogólnie jak myślicie jak potoczą się dalsze losy Samiry?

Słów 10003 😅

Córka mordercy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz