Prolog

7.9K 151 5
                                    

CZTERY LATA WCZEŚNIEJ


Carmen



-Siostra poznaj Gabriela, zamieszka z nami przez miesiąc - mój brat uśmiecha się jak głupi, a w mojej głowie zapala się czerwona lampka. Wysoki, młody mężczyzna wstaje i się odwraca, w tym samym momencie robi mi się niedobrze ze stresu. Spoglądam w piękne niebieskie oczy, widząc jego ostry wyraz twarzy, cała sztywnieję. Rusza w naszym kierunku a mi miękną nogi, chyba gorzej już być nie może. Zabierzcie go ode mnie, chyba ktoś chce mi uprzykrzyć życie.


-Miło mi poznać -mówi i obdarza mnie obojętnym spojrzeniem. Z jego oczu bije władczość i zdecydowanie a ja czuję się mała jak mrówka.


-Miło -Wyduszam z siebie ściskając jego dłoń może trochę za mocno, spoglądam na mojego brata, ale chyba nie wyczuł napięcia między nami. Za to ja czuję dreszcze na swoich plecach.


-A więc ja muszę się zbierać, mam dzisiaj bardzo ważne spotkanie w pracy, moja siostra pomoże ci wszystko ogarnąć. Masz pokój obok mojego mam nadzieję, że ci się spodoba. - całuje mnie w policzek i znika za drzwiami W tej chwili mam ochotę zapaść się pod ziemie i tak głęboko, że nikt mnie nie znajdzie. Błagam dajcie mi bilet żebym mogła wyjechać jak najdalej stąd.


Stoję nieruchomo w tym samym miejscu i przygryzam nerwowo wargę.


-Carmen ładne imię. -Przerywa ciszę swoim seksownym głosem, a ja nie wiem co mam zrobić spoglądam mu w oczy, ale nie mogę z nich nic wyczytać. Jest taki idealny, zarysowana szczęka, idealne wargi i duże mroczne oczy, które w tym momencie palą we mnie dziurę.


-Ta- udaje mi się wydusić, skubiąc końcówkę mojego szarego dresu. Zastanawiam się co jeszcze dodać, ale mam zupełną pustkę w głowie.


- Wstydliwa szara myszka - odpowiada chłodno i opiera się o kanapę. Wkłada ręce do kieszeni, a jego lewa brew się unosi, a na usta nagle wpływa uśmiech.


-Ciebie to bawi! - warczę krzyżując dłonie- Nie rozumiem co w tym śmiesznego.


-Możesz przestać! - podnoszę ton głosu, a on w tej chwili przestaje i przeszywa mnie wzrokiem. Z jego ust zniknął uśmiech, a dłonie spoczęły na oparciu sofy.


-Nie podnoś na mnie głosu -mówi władczo odpychając się i podchodząc do mnie.


-Przeproś- dodał, ale ja pokiwałam przecząco głową, a on gwałtownie popchnął mnie na ścianę.


-Ja nie przepraszam, przykro mi - syczę, kiedy dociska moje dłonie do ściany.


-To powinnaś zacząć - szepnął mi do ucha ja spojrzałam mu w oczy. Jeszcze nie spotkałam nikogo kto był tak chłodny i zdystansowany, tak wkurzający i władczy.


-Nie rozumiem, dlaczego mój brat Cię do nas przyjął-wyznałam, a on odsunął się ode mnie.


-Bardzo miłe powitanie z twojej strony.


-Dupek-prychnęłam i spojrzałam na niego spod byka.


-Nie drażnij mnie - mruknął ostrzegawczo, a ja zignorowałam jego słowa podeszłam do jego walizki i chciałam ją dźwignąć, ale on wyszarpał mi ją z ręki.


-Wariatka - mruknął, a ja poszłam za nim.


- Nie jestem wariatką -powiedziałam obserwując cały czas jego ruchy. Miałam ochotę rzucić się na jego plecy.


- Ja sądzę inaczej-burknął pod nosem, ale ja wyraźnie wszystko usłyszałam. Gdy weszliśmy do jego sypialni, chciałam ją jak najszybciej opuścić.


-Pomóc Ci się rozpakować- zapytałam oschle, a on parsknął. Zignorowałam jego zachowanie i po prostu wyszłam, bo sama spieszyłam się do pracy.


Przebrałam się w bardziej ogarnięty strój i zebrałam swoje rzeczy na dwunastą mam do restauracji nie znoszę drugich zmian. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i poprawiłam swoje blond włosy, czasami zdaje mi się, że momentami stają się jaśniejsze, no nic założyłam puchową kurtkę i czapkę z puszystą kulką na czubku, teraz przynajmniej nie zmarznę. Mam nadzieję, że go już nie ma to jest tak niezręczne, że cały czas chce mi się rzygać. Schodzę po cichu do salonu i ruszam w kierunku holu, zakładam trampki już prawie jestem gotowa.


-A ty, dokąd? -słyszę jego chrypki głos za swoich pleców chyba coś je, odwracam się w jego stronę z obojętną miną.


-Do pracy nie widać. -Przekładam sobie torebkę przez ramię i ruszam w kierunku drzwi.


-Zamierzasz tak wyjść, nie sądzę, że trampki są dobrym rozwiązaniem zapowiadali, że ma padać. -odwracam się do niego, a on dalej się we mnie wpatruje konkretnie w moje stopy.


-Wygodnie mi w nich, poza tym nic ci do tego - warczę, a on unosi dłonie w geście poddania.


-Nie pokazuj kiełków, chciałem tylko pomóc. - Wzruszył ramionami, a we mnie się zagotowało


-Nie potrzebuje pomocy! - warknęłam i ruszyłam do drzwi, przekręcam klucz, ale w tym samym momencie poczułam ciepło na swoim nadgarstku.


-Uspokój się- mrozi mnie swoimi oczami, a mnie wtapia w podłogę-po prostu wątpię, że trampki się na cokolwiek przydadzą, jeśli chodniki się zmrożą, połamiesz sobie coś. -Puszcza mnie dalej będąc kilka centymetrów ode mnie.


-Nie martw się zawsze spadam na cztery łapy. -Podwyższam się na palcach, żeby być z nim na równi, ale i tak brakuje mi kilku centymetrów.


-Nie wątpię -prycha, a mnie korci, żeby dotknąć jego dołeczków potrząsam głową i udaję, że szukam czegoś w kieszeni,


-Muszę już iść zaraz się spóźnię -burczę odpychając go od siebie- dziękuję za rady stylisto. - Uśmiecham się sztucznie po czym wychodzę z pomieszczenia, w którym za kilka sekund zabrakłoby powietrza. Muszę znaleźć jakieś inne miejsce może zapytam Lary czy by mi pomogła coś znaleźć na pewno nie mogę tu zostać. Ona też ma malutką kawalerkę, więc nie chce się jej zwalać na głowę.


Rzeczywiście będzie dziś padać już, gdy stawiam pierwsze kroki czuję jak na moich policzkach lądują małe płatki śniegu mam nadzieję, że się nie zabiję w tych butach. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że restauracja jest niespełna dziesięć minut drogi stąd więc nie powinnam zmarznąć.

...
Kochani zaczynam publikować poprawioną wersję, zapraszam do czytania,jest wiele zmian❤️

Piece Of You 18+  ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz