- Czyli mówisz, że ten cały Tomlinson jest teraz pod twoją opieką? - zaczął Draco odpalając drugiego, od początku ich spotkania skręta.
- Żadną opieką. Dostałem zadanie, żeby przygotować go do służby Czarnemu Panu. Chyba nikomu innemu nie chce się tego robić - westchnął, odbierając skręta od chłopaka i zaciągając się głęboko.
- Spotkałem jego ojca, gdy byłem w Bułgarii. Dziwny człowiek - podsumował Malfoy, przesuwając rękę po udzie młodszego chłopaka.
- Podobno za młodu miał niezłe problemy z tutejszym ministerstwem dlatego wyniósł się do Bułgarii - zaśmiał się Harry. - Tam mają większą tolerancję na takich świrów.
- Skończmy o tym gadać. To naprawdę nieistotne. Nie uważasz, że mamy ciekawsze rzeczy do roboty? - spytał blondyn z cwaniackim uśmiechem, wciągając Stylesa na swoje kolana, tak że młodszy siedział na nim okrakiem.
- Mhm, masz rację - mruknął Harry, po czym przeniósł dłonie na spodnie towarzysza.
- Był już obiad? - usłyszeli wyższy głos od drzwi.
- Jesteśmy zajęci, nie widzisz? - warknął Styles, nawet nie patrząc w stronę drzwi. Ten chłopak naprawdę go wkurwiał. - Z resztą nie mówiłem ci, że masz tu nie przychodzić?
- Okej, nie przeszkadzajcie sobie, przyszedłem tylko spytać - prychnął szatyn i wyszedł z pokoju.
- Zepsuł cały nastrój - westchnął Malfoy, podnosząc się z kanapy, ściągając tym samym Harry'ego ze swoich kolan. - Rzeczywiście chyba pora coś zjeść. Minęło kilka godzin - postanowił. - Powiedz temu... Tomlinsonowi, żeby z nami poszedł. Chciałbym go lepiej poznać - mruknął z podejrzanym uśmiechem wypisanym na twarzy.
Harry nie skomentował wypowiedzi Draco, jedynie jęknął wstając z kanapy i przeszedł do pokoju szatyna. Wszedł tam oczywiście bez pukania i nie zdziwiło go to zobaczył.
Szatyn siedział przygarbiony na łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Gdy usłyszał otwierane drzwi podniósł wzrok. Styles zobaczył w jego oczach łzy. Skłamałby gdyby powiedział, że go to ruszyło. Tomlinson stał się w jego oczach jeszcze słabszy niż był wcześniej.
- Czego chcesz? - mruknął Tomlinson, nie podnosząc wzroku.
- Wzmocnić twój organizm. Jutro zaczynamy treningi, a mi niezbyt pasuje przerywanie swojej pracy żeby się tobą zajmować - westchnął jakby to było oczywiste, po czym odwrócił się i poszedł do drzwi pokoju, nie usłyszał jednak kroków za sobą więc zatrzymał się. - Na co czekasz? Za mną mój uczniu - zarządził, skupiając się na każdym kroku Tomlinsona, będąc przygotowanym na ewentualny atak.
Owy atak jednak nie nadszedł, a szatyn przeszedł obok Stylesa, kierując się w stronę jadalni. Styles udał się za nim, nie mogąc się powstrzymać od wywoływania drobnych potknięć na drodze Tomlinsona. Chłopak wyglądał zabawnie gdy denerwował się na samego siebie, że jest zbyt słaby i niewyspany żeby chodzić prosto, nie potykając się o własne nogi.
Kolacja minęła im całkiem spokojnie, Tomlinson dostawał dużo fałszywie miłych i niewiele wnoszących pytań od Dracona, odpowiadał na nie całkiem pewnie, jednak z każdą minutą i każdym następnym kęsem widać było, że szatyn mocno odczuwał zmęczenie z całego okresu pobytu w lochach i "rozmowy" z Czarnym Panem.
Gdy tylko szatyn skończył jeść, wstał od stołu i poszedł do swojej sypialni, musiał wreszcie odpocząć.
Styles widząc to chciał już wstać i pójść za Tomlinsonem, żeby się jeszcze troszkę wyżyć, ale Draco przytrzymał go za nadgarstek.
CZYTASZ
Hope I was Your favourite crime
FanfictionSzesnastoletni Harry Styles zostaje wcielony do szeregów śmierciożerców, jego pierwszą misją jest zajęcie się nowym więźniem, potężnym nastolatkiem pojmanym przez innych śmierciożerców. Nikt nie jest pewien co może wyjść z relacji tych dwojga ale w...