i

451 50 44
                                    

Minęły prawie trzy tygodnie od wyjścia Hwanga ze szpitala a ten nie zrobił prawie żadnych postępów w tym czasie.

Felix powoli tracił nadzieję, że cokolwiek będzie tak jak wcześniej. Ojciec Hyunjina w niczym nie pomagał zabierając go na weekendy do siebie skąd ten wracał bardziej nieufny. Obawiał się czego nasłuchał się od mężczyzny, który był przeciwko ich związkowi. Mógł mówić mu różne rzeczy przez co tylko mógł stracić chłopaka na zawsze. Starał się robić wszystko, żeby tylko Hwang cokolwiek sobie przypomniał. Próbował powtarzać ich rutynę, jaką mieli wcześniej, gotował mu jego ulubione dania, wychodzili na spacery z Kkami, robili razem zakupy, oglądali te same programy a nawet starał się odwzorować jakieś sytuacje.

Niestety, nic nie pomagało.

─ Jinnie, mógłbyś mi pomóc? ─ spytał spoglądając na swojego dawnego chłopaka siedzącego na kanapie. Podniósł się niechętnie zostawiając ich psiaka samego na kocu.

Dawnego chłopaka. Dalej nie poruszali tego tematu.

─ O co chodzi? ─ ziewnął podchodząc do wyspy kuchennej i obserwując jak Felix stara się nad przygotowaniem obiadu dla ich obojga.

─ Minho i Jisung przychodzą dzisiaj na obiad, pamiętasz? Nakryjesz do stołu? Niedługo powinni być ─ stwierdził spoglądając na swój zegarek. Hwang przytaknął wyciągając z szafki talerze oraz sztućce.─ Dziękuję.

Nie odpowiedział mu, nawet na niego nie spojrzał. Po prostu w ciszy rozkładał talerze na stole. Felixa często to bolało. Fakt, że jego - wcześniejszy - chłopak potrafi go ignorować. Czasami rzucił coś chamskiego w jego stronę albo był dla niego oschły. Już nawet nie wiedział, które jego zachowanie woli. Był po prostu zmęczony. Zmęczony tym wszystkim co się działo w jego całym życiu.

Ale jak można obwiniać o to Hyunjina? To nie jego wina, że zdenerwował się po drodze i stracił kontrolę nad pojazdem. To nie jego wina, że musiał leżeć w śpiączce bite pół roku, kiedy Felix ledwo sobie radził. To nie jego wina, że część jego wspomnień uciekła i nie mógł nic sobie przypomnieć. To nie on sobie wybrał taki los. I to nie jego wina, że był nieufny w stosunku osoby, której nie znał. A przynajmniej nie pamiętał. Skąd mógł wiedzieć ile razem przeżyli? Słyszał coś z opowiadań swoich przyjaciół, ale wydawało się być... nierealne. I całkowicie niepodobne do Hyunjina. On miałby się za nim stawiać? Pomagać mu we wszystkim? Obronić kilka razy? Czuwać na nim?

Hwang Hyunjin, którego w sobie zapamiętał, był o wiele inny. Był nieczuły, żeby zwrócić na siebie uwagę ojca. Dostawał wiele uwag, nagan a nawet został zawieszony kilka razy, ale to tylko po to, żeby jego rodzic podniósł się z fotela, przyszedł do niego i mocno go okrzyczał. Chciał jakiejkolwiek jego uwagi. Krzyk też by mógł przyjąć.

Wtedy by oznaczało, że jakkolwiek go obchodzi.

─ Wiesz, tak sobie myślałem ─ zaczął nagle przez co Hwang podniósł na niego wzrok.─ Może pójdziemy później na spacer razem z Minho? Jisung pewnie też chętnie dołączy. Pozwiedzali byśmy trochę i może... Przypomniałbyś coś sobie po drodze. Wybierzemy jakieś trasy, którędy wtedy chodziliśmy, co?

─ Możemy ─ mruknął tonem, który wyraźnie mówi, że czas skończyć tą konwersację. Felix był zawiedziony jej potokiem, lecz na szczęście udało im się ją zacząć jak i skończyć bez żadnych kłótni.

─ Oh, chyba Minho i Jisung już są ─ powiedział Lee gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Pognał otworzyć je i rzeczywiście stali tam jego przyjaciele.

─ Cześć, Lix! ─ uśmiechnięty Han rzucił mu się na szyję. Młodszy objął go mocno tęskniąc za takimi drobnymi gestami. Kiedy stali tak nieco dłużej niż zamierzali, Minho wyminął swojego narzeczonego i przywitał się ze swoim przyjacielem.

I z tym Felix był bardzo zazdrosny.

Dlaczego Minho pamięta a mnie nie?

─ Och, Kkami ─ uśmiechnął się Han kucając przy szczeniaku.─ Tęskniłem za tą mordką, nawet jeśli budziła mnie rano po śniadanie ─ mówił z uśmiechem drapiąc pieska za uchem.

─ Dlatego bierzemy koty a nie psy ─ przypominał mu Minho całując go w czubek głowy. Han pokiwał głową wstając z podłogi z szerokim uśmiechem na gest od swojego narzeczonego.

Zazdrość. Znowu.

Układa mu się z Jisungiem, podczas gdy on znienawidził mnie za Kevina.

─ Minho ─ Hyunjin pociągnął przyjaciela za rękę wyglądając jakby chciał mu jak najszybciej coś przekazać.─ Musimy pogadać.

─ Ale my- ─ spojrzał na dwójkę chłopaków, którzy zostali przy wejściu jakby oczekując od nich jakieś zgody.

─ Idź, my z Lixem wszystko dokończymy. Prawda? ─ zwrócił się do piegowatego. Ten nie zwrócił na to uwagi zaciskając swoje piąstki.─ Felix? ─ dopiero szturchnięcie w ramię przywróciło go spowrotem na ziemię.

─ Co? Ach, tak, idźcie ─ rzucił krótko i powrócił do kuchni, żeby dokończyć ich obiad. Kiedy Hwang wciągnął zmieszanego Minho do sypialni, Han usiadł na blacie obok swojego przyjaciela.

─ Martwisz się o Hyunjina? ─ spytał jak gdyby to nie było oczywistą oczywistością. Młodszy westchnął opierając się o blat.

─ Ja wiem, że on potrzebuje czasu, ale jego ojciec nam nie pomaga. Nie chce, żebyśmy byli razem i mam wrażenie, że nastawia go przeciwko mnie. Tak jest jeszcze gorzej, bo takim sposobem w życiu sobie nic nie przypomni.

─ Hej, Lix ─ złapał ramiona swojego przyjaciela, kierując go do siebie. Uśmiechnął się lekko i poczochrał mu włosy.─ Damy radę. Minho i ja będziemy wam gadać o was cały wieczór, Minho mu przypomni coś co robili razem i opowie mu jak się poznaliście z jego perspektywy. Wiem, że już mu to opowiadałeś, ale może gdy Minnie mu to powie, jak u nich to wyglądało, przypomni coś sobie. Nie martw się, jakoś to się jeszcze ułoży.

─ Co jeśli nie? W końcu namieszamy mu w głowie i już nic nie będzie wiedział. Może on wcale nie powinien mieszkać ze mną? ─ spojrzał na przyjaciela pełnym niepewności wzrokiem a Han nie wiedział co mu odpowiedzieć.

Zamknął go w swoich ramionach i pozwolił mu się wypłakać sam będąc zbyt bezradnym.

Miało być tak pięknie.

still i love you || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz