o

697 53 84
                                    

Kiedy sięgasz dna, może być już tylko lepiej.

Cóż, może nie w tym przypadku.

Felix siedział na kanapie i mimo że z początku był inicjatorem rozmowy, teraz nie odzywał się w ogóle. Minho dyskutował z Chanem nad nim, Jeongin dodawał coś od siebie a Jisung siedział obok piegowatego ściskając jego dłoń tak mocno, że jego piąstki pobielały. To było okej, Felix nawet był wdzięczny mu za to, ponieważ tylko dzięki niemu nie odpłynął jeszcze daleko w swoje myśli. Był jego uziemieniem w całym tym chaosie, który był wywołany decyzją Hyunjina.

Będzie mieszkał u ojca.

Kiedy Felix to ogłosił przyjaciołom, zebrali się w jego mieszkaniu i wtedy się zaczęło. Minho od razu zadzwonił do Hyunjina starając się go przekonać, żeby wrócił, ale jego decyzja nie uległa zmianie. Chan próbował go pocieszyć, ale wtedy cała frustracja, którą trzymał w sobie Minho wybuchła i zaczął krzyczeć na Banga, żeby przestał wciskać mu kłamstwa o tym, że będzie dobrze. Chan był gotowy przyjąć to, ponieważ wiedział, że tego potrzebuje. Wytrzymałby, nawet jeśli to bolało. Jeongin natomiast wcale nie był z tego zadowolony i zaczął bronić swojego chłopaka, który starał się załagodzić całą tą sytuację. Jisung nie ruszył się z miejsca odkąd przyszli i złapał Felixa za rękę, kiedy zaczęły się pierwsze krzyki. Nie wiedział co ma zrobić, więc pomyślał, że bynajmniej może być wsparciem dla swojego najlepszego przyjaciela.

─ Potrzebuję teraz trochę czasu ─ przerwał im wreszcie Felix. Wszyscy popatrzyli na siebie niepewnie. W końcu wciąż bali się zostawiać go samego, zwłaszcza w takich chwilach jak ta. Jisung przysunął się bliżej przyjaciela.

─ Co powiesz na to, żeby wszystkich z nich stąd wygonić a my porobimy coś we dwóch? ─ spytał próbując uratować sytuacje. Felix nie chciał towarzystwa, ale wiedział, że bez tego nie da rady. Pomimo wahań, kiwnął głową.

Niedługo później reszta jego przyjaciół zaczęła się zbierać, ale oni nawet nie ruszyli się z miejsca z kanapy. Jisung dostał buziaka w czoło od swojego narzeczonego a Chan poczochrał włosy Felixa w przyjacielskim geście. Niedługo później Felix i Jisung zostali sam na sam w cichym mieszkaniu z masą niewypowiedzianych słów.

Ale to okej. Przecież mają czas.

★★★

Kilka godzin później Jisung spał na kolanach piegowatego, który też już powoli przysypiał. Dzięki temu wieczorowi poczuł się trochę lepiej. Han starał się robić wszystko, żeby Lee odwrócił uwagę od tego co się dzieje w jego życiu obecnie i spędzili całkiem miło czas. Oczywiście nie było tak jak za czasów sprzed wypadku, ale było już lepiej. Zdecydowanie lepiej niż było przez ostatnie kilka miesięcy i choć wiedział, że kiedy jutro wstanie nie będzie lepiej, a nawet może być gorzej, lecz przynajmniej miał przy sobie swojego przyjaciela. To mu dodawało sił.

Niby ciągle wiedział, że ma ich przy sobie, w końcu cały czas go o to zapewniali, lecz teraz zaczął naprawdę zdawać sobie z tego sprawę. Jeden wieczór z Jisungiem i to ile ulgi mu to przyniosło wystarczyło mu, żeby przywrócić nadzieję, że będzie kiedyś w stanie być szczęśliwym.

Nawet jeśli Hyunjina nie będzie przy jego boku.

Kiedy już prawie zasnął, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otrząsnął się i powoli podniósł głowę Jisunga ze swoich ud oraz położył go na poduszce. Zasłonił buzię dłonią z ziewnięciem i otworzył drzwi. Przez chwilę miał wrażenie, że wciąż śni, ale nie, był na jawie. Naprawdę Hyunjin stał przed nim w potarganych ubraniach i rozczochranych włosach. To wywołało u niego nutkę nadziei, że wszystko się ułoży.

─ Wiem, że miałem zamieszkać u taty, ale mogę przenocować noc? ─ spytał dość niepewnie. Na ramieniu miał plecak, jego oczy nie potrafiły znaleźć punktu zaczepienia na którym mógł się skupić a jego oddech był nierówny. Z pewnością nie przyszedł, bo tęsknił.

─ Wchodź ─ zaprosił go do środka. Hwang od razu wszedł, niepewnie się rozglądając po mieszkaniu.─ Jisung śpi na kanapie a ja chcę dołączyć do niego. Pójdź do sypialni ─ zaproponował zamykając drzwi. Hyunjin przytaknął i już miał iść do pokoju, kiedy to Felix złapał go za rękaw kurtki.

─ Co się stało, Hyunjin? ─ spytał, lecz nie dostał odpowiedzi. Zauważył jak cały drży kuląc się przy tym. Wyglądał teraz bezbronnie a Felix coraz bardziej obawiał się odpowiedzi jaką może od niego usłyszeć.

Widząc jego stan, puścił go pozwalając mu odejść do pokoju, lecz ten się nie ruszył. Patrzył w ziemię i Felix nie był pewny jak to zinterpretować. Może to przez okropną pogodę cały drży? Ale po co w ogóle tu wracał? Przecież dopiero co rano oznajmił mu przeprowadzkę do swojego ojca. Może to komunikacja zawiniła? Nie, przecież pan Hwang nie miałby problemu wsiąść w auto i po niego pojechać. A mimo to, Hyunjin stał tutaj i wyglądał na zagubionego, przestraszonego i tak niepewnego, że naprawdę go to bolało. Felix złapał dłonie Hyunjina, żeby zwrócić na siebie uwagę.

─ Nie wiem co się stało, ale wiedz, że jestem tutaj. Może niekoniecznie już jako partner, ale jego przyjaciel ─ zerknął na Jisunga na kanapie i kontynuował.─ Ktoś mi uświadomił, że czasami to przyjaciel jest najlepszy. Chcę, żebyś wiedział, że możesz mi wszystko powiedzieć, obojętnie co to jest ─ przeniósł wzrok na Hyunjina, który wyglądał na skraju płaczu.─ Wciąż cię kocham, idioto, Nieważne co się stało i ile minęło, tęsknie za tobą, idioto. A wiesz czemu jesteś idiotą? Bo najwyraźniej w to wątpisz.

Hyunjin przyciągnął go do uścisku i rozpłakał się w jego ramię. To wszystko to było dla niego już za wiele.

Był zmęczony. Uczył się swojego poprzedniego życia i dowiadywał się wszystkiego od innych, co było okropne, ponieważ nie wszystkie wersje się ze sobą zgadzały. Jedna strona przeczyła drugiej, komu miał wierzyć? A najważniejsze, dlaczego te wersje były różne?

Obawiał się, że nie ma sił na walkę. Nagle wszystko zaczęło się robić pod górkę i naprawdę miał już dość. Po prostu brakowało mu już sił.

To będzie ciężka walka.

still i love you || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz