rozdział 1

171 6 1
                                    

W akademii jestem już od około miesiąca. Ze mną są przyjaciele chociaż teraz byli mojego kochanego przybranego braciszka. Wyczujcie ten sarkazm. Ten chłopak który mnie porwał to Caleb. Jak na mnie to było porwanie. Poza treningami ciężko mnie zobaczyć poza pokojem. Za niedługo mecz na który czekam od miesiąca ma się odbyć. Idąc długim korytarzem na trafił na wroga numer jeden. Czyli mojego porywacza. Rzuciłam mu pogardliwe spojrzenie.

-Nawet ci spułczuję. Szkoda że dla ciebie tak się to skończy. - powiedział
-Co się skończy? Jak się to skończy? - zapytałam
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz musimy mieć pewność że będziesz posłuszna. - przygniótł mnie do ściany i założył jakiś naszyjnik na szyję

Żądza wygranej stała się większą. Byłam gotowa dla niej zrobić wszystko. Nawet poświęcić życie. Coś nie pozwalało mi tego ściągnąć z szyi. Po treningu zostałam jeszcze na boisku. Musimy wygrać za wszelką cenę. Wykonałam piłkę do góry. Kopnęłam najpierw lewą a potem prawą. Wokół piłki pojawiła się fioletowa chmura. Piłka wpadła do bramki.

-Nie prze trenuj się. - usłyszałam głos którego nienawidzę
-Nie musisz się o to martwić. - odpowiedziałam, jak ja gościa nienawidzę - Dobrze wiesz że trzeba ich rozdeptać jak robaki.
-Nie możesz się doczekać żeby zobaczyć twojego kochaniutkiego braciszka? - zapytał kpiąco
-Spierdalaj. - powiedziałam
-Złość urodzie szkodzi. - jak bym mu przywaliła

Odwróciłam się i miałam odejść gdy mnie złapał. Przygniótł mnie do najbliższej ściany. Próbowałam się wyrwać. Był silniejszy. Przestałam, wiedziałam że to nic nie da. Mordowałam go wzrokiem. Co mu do cholery siedzi w tym łbie? Czemu nie poszłam odrazu do pokoju?

-Puść mnie! - uniosłam głos
-Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy. - jakoś mu kurwa nie wierzę
-Skąd mam wiedzieć?! - jak tylko mnie puści oberwie
-Mówił ci ktoś że jesteś nawet ładna? - ja go zabije
-Nawet? - postanowiłam zagrać w jego własną grę, prychnął

Puścił mnie i odszedł. Dogoniłam go. Prawie mu przywaliłam, powstrzymał moją rękę. Rzucił pogardliwe spojrzenie i odszedł.

************************

Pasowałby mi tu jeden tiktok. Rozdziały będą nie regularnie.



Nienawidzę cię a zarazem kocham | Caleb Stonewall |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz