Tak jak zwykle nie potrafiłam wstać rano od budzika więc jakoś za piętnaście siódma obudziła mnie moja mama. Wstałam bez jakich kolwiek chęci do czego kolwiek i wzięłam się za poranną rutynę. Umyłam twarz, zęby, wzięłam prysznic i ruszyłam do swojej małej garderoby. Ubrałam na siebie mundurek szkoły Raimona, bo chociaż pominęłam wczorajsze rozpoczęcie roku szkolnego, to dzisiaj już musiałam tam pójść. Spojrzałam w lustro i uczesałam włosy w dwa warkocze, a na sam koniec założyłam okulary zerówki. Wyglądałam trochę jak kujon, ale robiłam to bo nie chciałam się wyróżniać, by nie wchodzić w drogę swojej bliźniaczce, która myśli, że jestem dla niej konkurencją. Moja siostra nienawidzi mnie z powodu, który nie jest mi znany. Myślę, że może nie potrafi pogodzić się ze śmiercią taty, który zginął podczas katastrofy lotniczej rok temu. Po wypadku nasza mama popadła w pracoholizm i zaczęła być bardzo wymagająca względem mnie. Wyszłam z mojego pokoju, zeszłam na dół do kuchni, gdzie siedziała już moja kochana siostrzyczka jedząca gofry ze śmietaną i owocami, przeglądająca na telefonie pewnie jakieś social media.
- Och jak mi przykro widząc cię w tak tragicznym stanie- odezwała się, nawet na mnie nie patrząc. Wywróciłam na jej słowa oczami - Mogła byś choć raz zakryć makijażem tą ohydną twarz. - No tak jest bardzo kochana w stosunku do mnie.
- Ciebie też dobrze widzieć
Usiadłam naprzeciwko niej nakładając sobie jednego gofra. Jadłyśmy w ciszy prawie jak zawsze, szybko wstałam od stołu przygotowałam sobie śniadanie do szkoły oraz wzięłam wodę z szafki. Wyszłam z domu zamykając go, bo wiedziałam, że zanim Cora wyjdzie minie jeszcze jakieś pół godziny. Do szkoły miałam jakieś dwadzieścia minut pieszo, ale musiałam jeszcze wstąpić do szpitala po wyniki ze swojego ostatniego badania.
Droga zajęła mi jakieś pięć minut, ale szłam na skróty więc wyszłam na tyłach szpitala. Weszłam do budynku z uśmiechem, podeszłam do recepcji by przywitać się z dobrze znaną mi recepcjonistką Evą, a następnie weszłam dwa piętra wyżej, by znaleźć się przy gabinecie pana Blaze'a. Stanęłam pod drzwiami i po chwili usłyszałam swoje nazwisko więc weszłam do środka i przywitałam się z mężczyzną. Oboje trochę się za gadaliśmy, ale w końcu lekarz podał mi wyniki ostatnich badań, a dzięki temu mogłam ruszyć spokojnie do szkoły. Szłam spokojnym krokiem i doszłam do celu, a dokładnie do gimnazjum Raimona, znałam tam trochę osób, ale żadna nie była mi bliższa . Właśnie przechodziłam koło boiska, kiedy usłyszałam krzyk kapitana drużyny ostrzegający mnie przed czymś. W moją stronę leciała rozpędzona piłka po prawdopodobnie nie udanym strzale. Mogłam ją zatrzymać, ale nie chciałam zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Odsunęłam się tak by mnie ominęła. Zerknęłam w stronę boiska i zobaczyłam, że Jude zatrzymał na mnie wzrok. Złapałam się na tym, że prawie mu pomachałam, ale na szczęście szybko się ogarnęłam.
- Bardzo cię przepraszam- powiedział speszony Mark - Nie miałem pojęcia, że strzał będzie tak mocy. Mogłem użyć techniki hissatsu, ale...
- Nic się nie stało - szybko mu przerwałam i ruszyłam w stronę szkoły, bo zauważyłam że Jude ruszył w moją stronę.
- Jeszcze raz przepraszam - chłopak zawołał za mną, ale ja już się więcej nie odwróciłam.
Weszłam do budynku z lekkim grymasem na ustach. Obawiam się że chodzę do klasy z drużyną piłkarską. Przecież, która normalna klasa ma ośmiu uczniów w klasie . Jednak gdzieś wierzyłam, że nie trafiłam do tej z Judem. Poszłam do szafki odłożyć niepotrzebne książki i ruszyłam do sali, w której za niecałą godzinę będę miała lekcje z wychowawcą. W klasie nikogo nie było, a ja skierowałam się do ostatniej ławki przy oknie. Postanowiłam poprzeglądać internet, aż w końcu do klasy zaczęło wchodzić parę osób. Jednego z chłopaków kojarzyłam z boiska. Miał niebieskie włosy spięte w kucyk. Nie byłam pewna, ale chyba nazywał się Nathan Swift. Kiedyś zbierałam dużo informacji o drużynach, ale po ostatniej wygranej Królewskich w strefie Futbolu przestałam to robić. Przynajmniej nie na taką skalę jak kiedyś. W końcu po długim wyczekiwaniu zadzwonił dzwonek na lekcje, a w klasie nie znalazłam swojego dawnego przyjaciela. Do pomieszczenia wszedł nauczyciel i znudzonym głosem zaczął sprawdzać obecność.
CZYTASZ
Zapomniana przyjaźń/Inazuma Eleven
أدب الهواةPrzyjaźń potrafi zranić, a ONA dobrze o tym wie. Wszyscy przyjaciele o niej zapomnieli ze względu na sławę i nie mięli czasu na spotkania, a ona cały czas pamiętała nawet jeśli miała innych. Doszła do tego kontuzja przez, którą nie może grać w sport...