Wpół umarły chłopiec i jak się zakochał

1.8K 142 414
                                    

Amfetamina to jeden z bardziej rozpowszechnionych narkotyków, nawet nie tyle co w Ameryce, co na świecie. Znana jest również pod innymi nazwami - feta, speed czy witamina A. Cieszy się wiernym gronem fanów, częściej trafnie nazwanych narkomanami, między innymi ze względu na szeroki wachlarz możliwości jej spożywania. Od wciągania, przez palenie, aż po branie dożylne. Oczywiście feta, tak jak każdy inny narkotyk, powoduje szereg mniej lub bardziej pożądanych efektów. One również znacząco się od siebie różnią. Zwiększona agresja i pewność siebie, zanik samokontroli czy omamy. Podsumowując, każdy może znaleźć coś dla siebie. Wszystko utrzymuje się przez około dwie godziny, choć oczywiście dużo zależy od wziętej dawki. Potem następuje zejście. Zasadniczo polega ono na stopniowym zmniejszeniu stężenia substancji we krwi. W praktyce organizm ludzki zaczyna się osłabiać, a sam człowiek staje się senny. Natomiast to było dokładnie to, czego na co dzień nie mógł doświadczyć Karl. Wmawiał sobie, że narkotyki miały mu tylko w tym dopomóc.

Mimo wszystko tej nocy brunet już nie zmrużył oczu. Leżał w łóżku i rozmyślał. Tym razem nie o wszechmocnej śmierci. O Nicku. Chociaż on i bycie sztywnym się w ze sobą w niezawiły sposób łączyło. Tak czy inaczej, Karl nie potrafił pozbyć się widoku chłopca ze swojego przebiegłego w stosunku do samego siebie umysłu.

Naćpany brunet przestawał kontaktować. Dawno już wyczerpane zapasy sił postanowił spożytkować na powstanie z pozostałości czegoś, co prawdopodobnie kiedyś miało przypominać przystankową ławkę. Okazało się to nieco bardziej skomplikowane niż mógł się spodziewać. Kiedy udało mu się utrzymać równowagę, zdążył zrobić dwa kroki w przód i jeden w tył. Potem sam sobie podciął drogę prawą nogą. Momentalnie złapał go niezaskakująco wybitnie doświadczony w takich sytuacjach Sapnap. W swoim życiu widział zachowanie po dragach już tak wielu osób, że szczerze wątpił w nikłe szanse Karla na bezproblemowy i samodzielny powrót do swojego miejsca zamieszkania. Ujął go za ramię i zaczął prowadzić stosunkowo wąskim chodnikiem między porastającymi to wcale nie puste pustkowie brzozami.

- Hej Nicki, gdzie z tymi rękoma na pierwszej randce! - wychichotał Jacobs. - Doskonale poradzę sobie bez zupełnie niczyjej pomocy - stwierdził już z surową miną i rozpoczął swój prawdopodobnie nie posiadający końca monolog o tym, jak bardzo niezależnym mężczyzną jest.

Po następnych trzech krokach, najwyraźniej do niego dotarło, że może to być ładnie ujmując niemożliwe i się zamknął, praktycznie uwieszając na barku chłopaka. Sap był takim chuchrem, że mówiąc szczerze ciężko było wyjaśnić prawami fizyki czy w ogóle prawami panującej rzeczywistości, jakim cudem udało mu się nie przewrócić pod ciężarem drugiej osoby, samemu ledwo trzymając się na nogach.

- Nie wiedziałem, że kupując narkotyki u Dreama, dodatkowo otrzymałem też jednoosobową obstawę w twojej postaci - oznajmił z szerokim uśmiechem Karl. - Gdybym wiedział, że tak się stanie, zrobiłbym to już dawno - wyszeptał na jednym wdechu nad uchem Nicholasa, już nie do końca będąc pewnym czy powiedział to naprawdę, czy jedynie w jego obecnie dość zamglonej jakimiś totalnie bezsensownymi myślami głowie.

Zaczerwieniony Nick poczuł ciepłe powietrze wydychane przez Karla na swoim karku i po jego całym ciele przeszły drgawki. Pod wpływem jego bliskości stał się cały spięty. Szarpały nim jakieś nieznajome emocje. Na swój sposób było to całkiem przyjemne uczucie. Wiedział, że Karl był naćpany i prawdopodobnie nawet nie w połowie świadomy tego, co wygaduje, jednak nikt nigdy tak się do niego nie zwracał.

Karl natomiast z zaciekawieniem przyglądał się reakcji Sapnapa trawiącego jego słowa. Bawiło go zadawanie ludziom trudnych pytań albo wypowiadanie jakichś niedopasowanych do sytuacji rzeczy. Zawsze robili skonsternowaną minę, próbując rozważyć jego wypowiedź, kiedy ona tak naprawdę nie miała żadnego znaczenia. Jednak Nick wcale nie zmienił wyrazu twarzy. Tylko jego przenikliwe oczy trawiły jakieś natrętne myśli. Szli tak bez przerwy, a Karl, jak zahipnotyzowany, nie potrafił oderwać wzroku od buzi Nicholasa. Dlaczego nie reagował? W jakiś ciężki do zrozumienia dla innych sposób go to irytowało.

Pomarańczowe TicTac'i! | KARLNAPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz