𝐏𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠.

113 16 32
                                    

  Krople deszczu nierytmicznie stukały o szybę, tym samym powodując charakterystyczny szum spowodowany deszczem, który roznosił się po całym lokalu. Ludzie czym prędzej wpadali do środka, chcąc uniknąć przemoczenia ubrań, rozmazanego makijażu czy zepsutej fryzury. Przewijały się tutaj różne osoby - nastolatkowie, którzy przychodzili tutaj po szkole w grupce znajomych, czasem nawet zdarzało się zobaczyć młodociane pary na randce. Niektóre osoby były elegancko ubrane, niektóre po prostu schludnie, bez efektu "wow". Najczęściej jednak przychodzili tutaj artyści, którzy potrzebowali inspiracji. Nie było co się dziwić, kawiarenka była urządzona w stylu vintage, w tle leciały piosenki typu "lofi hip hop", a obsługa i kelnerzy wręcz idealnie ubiorem byli dopasowani do klimatu tutejszego miejsca.

  ‒ Halo, ziemia do Chongyuna! Raaany, a ty jak zawsze bujasz w obłokach i myślisz nie wiadomo o czym...

  Chłopak zamrugał parę razy, a następnie zdezorientowany spojrzał się na swoją przyjaciółkę, która machała mu ręką centralnie przed nosem. Dziewczyna miała zmartwiony wyraz twarzy oraz była delikatnie nachylona w jego stronę, dając mu tym samym dobry widok na jej walory. Chongyun nawet nie ukrywał się z tym, jak jego wzrok powędrował na jej biust, który był w znacznej części odsłonięty przez krótki top na cienkich ramiączkach. Xiangling szybko to zauważyła i odwróciła się do niego tyłem, udając obrażoną.

  ‒ Nie dość, że nieogar, to zboczeniec. Weź ty się lepiej do roboty. - Jasnowłosy pomimo tonu dziewczyny, wiedział, że tak naprawdę nie miała mu tego za złe. Byli przyjaciółmi od zarania dziejów, a dodatkowo teraz mieszkali razem, co wiązało się z tym, że widział ją w przeróżnych stanach. Takie rzeczy nie wywierały na nim wrażenia. Nie potrafił na nią spojrzeć pod romantycznym kątem, to samo tyczyło się również jej.

  ‒ Już, już... ‒ odparł leniwie i wstał, rozciągając się powoli. ‒ Co mam zrobić?

  ‒ Co masz zrobić? ‒ spojrzała się na niego ze zmarszczonymi brwiami, a swój palec przycisnęła do klatki piersiowej chłopaka. ‒ Klientów przybywa, z obsługi jesteśmy tylko my, więc ty idziesz zbierać zamówienia od klientów, ja stoję za ladą. No, już, ruszaj się.

  ‒ Ale...

  ‒ Nie pyskuj ‒ krótkowłosa przybrała ton typowej matki, a następnie odwróciła zgrabnie przyjaciela i pchnęła go do przodu, tym samym wypraszając go z pomieszczenia, w której pracownicy się przebierali, czy też robili sobie przerwy by napić się kawy.

  Błękitnooki westchnął ciężko i rozejrzał się po pomieszczeniu. Ludzi nie było jeszcze aż tak dużo, bo dopiero co otworzyli lokal, jednak wiedział, że jeśli poczeka dwie minuty dłużej to zrobi się taki tłok, że jedna osoba nie da rady opanować tego samemu. Zaczął powoli chodzić od stolika do stolika, zapisując zamówienia klientów z nieśmiałym uśmieszkiem, w którym przychodzące tu dziewczyny się zatracały. Często odchodząc od stolików słyszał szepty pokroju "jaki on jest śliczny!", a parę razy nawet zdarzyło mu się, że ktoś poprosił go o numer telefonu. W takich przypadkach uprzejmie odmawiał, ponieważ nie był w stabilnym momencie w swoim życiu, dlatego nie chciał też się pakować w żadne relacje. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest ponadprzeciętnie przystojny ‒ miał bladą i gładką cerę, jego farbowane włosy były puszyste i przyjemne w dotyku (nawet jeśli o nie nie dbał jakoś specjalnie). Jasne, lecz gęste rzęsy dodawały mu wyjątkowości, a zgrabny nos i wąskie usta idealnie współgrały z całą resztą. Od zawsze miał spore branie, jednak w swoim życiu tak naprawdę zauroczony może był tylko raz.

  ‒ Dzień dobry ‒ przywitał się, podchodząc do kolejnego stolika, przy którym siedział chłopak, który nos miał utkwiony w książce. ‒ Pan już zadecydował co chciałby zamówić?

  ‒ Poproszę to co zawsze.

  ...

  Co?

  ‒ Czyli..? ‒ jasnowłosy się zmieszał i czekał na jaśniejszą odpowiedź.

  ‒ Czyli to co zawsze.

  ‒ Ale... ‒ niebieskooki podrapał się po skroni. ‒ Ja nie wiem co pan zawsze zamawia.

  ‒ Matko... ‒ klient westchnął ciężko i uniósł poirytowany wzrok na chłopaka, jednak nie rozpoznając go, jego usta przybrały kształt litery "o".

  ‒ Uh, więc..? ‒ uśmiechnął się delikatnie, gotowy zacząć notować. Błagam, powiedz to cholerne zamówienie, bo rzucę w ciebie długopisem i sobie pójdę.

  ‒ Przepraszam, byłem stałym klientem tutaj i nie wiedziałem, że zatrudnili kogoś nowego. Poproszę kawę cynamonową oraz tiramisu.

  Chongyun zanotował zamówienie, skinął głową i poszedł przyjmować inne zamówienia. Przez cały ten czas czuł dziwny uścisk w sercu, tamten chłopak wywarł na nim... dziwne wrażenie

  ‒ Hej, Xiang ‒ po tym, jak osobom przygotowującym dania przekazał co mają zrobić, podszedł do ciemnowłosej.

  ‒ Co tam mysiul? ‒ oparła się o barek i spojrzała się na chłopaka.

  ‒ Mam... głupie pytanie.

  ‒ Hm?

  ‒ Kto to jest? ‒ wskazał dyskretnie na nietypowego klienta, który się tutaj pojawił. Ubrany był w czarną, przydużą koszulę, elegancki gorset, który delikatnie go opinał oraz krótkie, jasne spodenki, do których był przywiązany pasek. Na jego uchu wisiał kolczyk z jakimiś chińskimi znakami, których Chongyun nie rozpoznawał, a jego włosy, pomimo naprawdę nietypowego ścięcia, naprawdę mu pasowały. Przy każdej innej osobie prawdopodobnie wyglądałoby to jak nieudana próba zabawy we fryzjera.

  ‒ O! Jak ja go dawno widziałam! ‒ dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. ‒ Kiedyś często tu bywał, nawet udało mi się z nim pogadać na osobności parę razy, naprawdę ciekawy gość.

  ‒ Pracuję tu już trochę ale nigdy wcześniej go nie widziałem... ‒ przyznał Chongyun, jak gdyby nie było to nic dziwnego.

  ‒ Zanim zacząłeś pracować bywał tu niemal codziennie, zgaduję, że teraz pochłonęła go praca.

  ‒ Praca?

  ‒ Wiesz, jest po studiach psychologicznych, przyjmuje już klientów, również pisze książkę... Naprawdę, bardzo ambitna osoba. No ej, powiedziałam coś nie tak, że się patrzysz na mnie tak dziwnie?

  Chongyunowi prawie gały wyszły z oczodołów. To ile on musiał mieć lat?!

  ‒ Jak on wygląda na maksymalnie szesnaście lat!

  ‒ Ciszej trochę tępaku! ‒ Xiangling uciszyła przyjaciela i go pacnęła w ramię. ‒ Ale tutaj masz rację. Może to kwestia ścięcia albo ubioru..? ‒ Dziewczyna zaczęła myśleć nad tym, co sprawia, że chłopak o którym gadali wydawał się młodszy niż faktycznie był, a Chongyun nadal przetwarzał to, czego się dowiedział.

  ‒ Pieeeerdole, to za dużo dla mnie ‒ uniósł ręce do góry w akcie poddania i wrócił na zaplecze, by móc tam na spokojnie wypić jakąś gorącą czekoladę.

  ‒ No durniu no, nie ogarnę tego wszystkiego sama! ‒ złotooka wystrzeliła za przyjacielem, mając zamiar zmusić go do ponownej roboty. Co ja się z nim mam...

﹌﹌﹌﹌﹌﹌

Bry! Już od dawna chciałam napisać coś własnego, ale nigdy nie miałam zbytnio pomysłu. Jeeednakże! Dostałam nagłego oświecenia i napisałam to, co widzicie. Wyszło mi trochę ponad tysiąc słów i mimo wszystko jestem całkiem z tego dumna! Chociaż nie dzieję się jeszcze zbyt dużo, to mam pomysł na dalszą akcję więc dajcie mi szansę na rozkręcenie sie~~ Do następnego ( ˘▽˘)っ

: ̗̀➛ Tiramisu. ✧˚ · . XingyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz