1942 Hogwart
Dzień był jak każdy inny, za oknem świeciło słońce ale wiał zimny wiatr jak przystało na późną jesień. Uczniowie tłoczyli się korytarzem wraz z nauczycielami, próbując dostać się do sal lekcyjnych. Młodsi i starsi uczniowie, wszyscy zmierzali pod odpowiednie klasy by rozpocząć kolejną lekcję. Tom Riddle spokojnym krokiem przemierzał korytarze, za nim nieodłącznie szli jego ,,asystenci" traktując go niczym samego Boga.
Zajął swoje typowe miejsce w sali od Obrony przed czarną magią, i oglądał jak sala powoli zapełnia się uczniami, a równo z dzwonkiem wszedł nauczyciel. Na tablicy zapisał się temat i krótka notatka.
-Strona 182.- powiedział spokojnie profesor i zaczekał aż uczniowie otworzą podręczniki na odpowiedniej stronie. ,,Wilkołaki i czerwone kapturki" temat niezbyt interesował Riddla, czekał na obiecaną przez nauczyciela na początku roku lekcję o zaklęciach niewybaczalnych. Co prawda, sam już do edukował się w tym zakresie ale mimo wszystko czekał na tę lekcje.-Wilkołak, tak potocznie nazywa się osobę chorą na likantropię...- Po sali rozniósł się trzask, drzwi odskoczyły, a do sali weszło dumnym krokiem rodzeństwo Potter, Arabella i Fleamont dumni, bogaci, pożądani, pewni i zawsze spóźnieni.- Potter.- Burknął nauczyciel rozpoczynając swoją rutynową naganę.
-Słucham?- Odpowiedzieli wspólnie pewnym głosem, był melodyjny i przyjemny dla ucha zarówno Arabelli jak i Fleamonta.
-Spóźnieni. Znowu. Jakiż to tym razem jest powód?- Spojrzał na nich z nad okularów.
-Problemy z schodami, panie profesorze.- Odparł niewzruszony chłopak.
-Przepraszamy, panie profesorze to się więcej nie powtórzy.- Głos Arabelli był dumny i pewny, stała wyprostowana, nie czekając na odpowiedź wykładowcy oboje udali się do ławek. Fleamont zajął miejsce obok swojej dziewczyny Euphemi, Arabella chwilę rozejrzała się po klasie szukając wolnych miejsc. Jedyne było obok Toma Riddla, który nie miał ochoty dzielić ławki z kimkolwiek. Mimo nieprzyjemnej miny Toma, Arabella z wdziękiem zajęła miejsce obok niego. Profesor wrócił do prowadzenia lekcji, choć Tom go nie słuchał. Skupił się na sąsiadce z ławki. Arabella Jeanine Potter, średniego wzrostu, nie za chuda, nie za gruba, idealna wysportowana figura, długie kruczoczarne włosy, zielone przenikliwe oczy, mały zadarty nosek, pełne wiśniowe usta, kilka piegów na nosie, długie paznokcie pomalowane na czerwono, kilka złotych pierścieni na palcach, lekko niechlujnie włożona szata. Jednym słowem marzenie, marzenie wielu chłopców. Arabella była świadoma swojej urody, więc ją zręcznie wykorzystywała, manipulowała i owijała sobie wokół palca każdego by dostać to co chce, deptała uczucia innych, kroczyła po trupach do celu.
-Arabella Potter.- Z zamyśleń wyrwał go jej cichy miły głos, bez jakiejkolwiek nuty dumy, lecz nadal pewny. Patrzyła na niego z lekko przymkniętymi oczyma sprawiając wrażenie zwykłej, miłej dziewczyny, niczym nie wyróżniającej się z tłumu. Nic bardziej mylnego. Gdy tylko wchodziła rozmowy cichy, oczy zwracały się na nią, przyciągała uwagę i dobrze o tym wiedziała. Nie wyciągnęła jeszcze papierosa a za nią już była kolejka mężczyzn z zapalniczką. Idąc przez korytarz, ludzie automatycznie schodzili jej z drogi, odstępowali miejsce, robili co tylko zamarzyła. Mimo pozorów miłej, popularnej osoby można było zauważyć jej ciemną stronę. Była niesamowicie dumna, momentami zbyt pewna, zimna, obojętna i kapryśna. Nikt nie był aż takim głupcem by mieć w niej wroga, każdy chciał być jej przyjacielem. Znał ją każdy, i każdy jej ulegał od zwykłego ucznia przez prefekta do nauczyciela.
-Tom Riddle.- Uścisnął jej wyciągniętą rękę, nie znał jej, nie przepadał za nią. Ale jest kulturalnym człowiekiem, stwarzającym dobre wrażenie, tak jak ona więc grzecznie uścisnął jej rękę.
-Miło poznać.- Uśmiechnęła się uśmiechem z którego kapało fałszywością, ale mimo to każdy chłopak gdy go zobaczył myślał że to najcudowniejsza rzecz na świcie. -Powiedz. Ominęło mnie coś przez spóźnienie?
-Nie.- Chciał uciąć rozmowę w miarę szybko i skupić się na lekcji. Ale ona Patrzyła na tak przenikliwym wzorkiem, że czuł się wyjątkowo niekomfortowo.
-Czerwone kapturki i wilkołaki to niezbyt interesujący temat. Czekam na jakąś akcje, jakieś emocje na tych lekcjach. Od kąt jacyś puchoni się pobili na zajęciach zabrania się pojedynków. Na razie. -Mówiła jakby od niechcenia, delikatnie informując i utrzymując rozmowę.
-Pojedynki wrócą. Nauczyciele uważają że to nas przygotuje do szybkich reakcji i myślenia w stresie.- Wyrecytował jej regułkę którą powiedział dyrektor na spotkaniu prefektów.
-Cieszę się, pojedynki są ciekawe szczególnie gdy...
-Hej Arabella!- Jakiś chłopak z ławki przed nimi odwrócił się, i krzyknął szeptem przerywając jej. Widać było że ją to zdenerwowało, nie lubi gdy ktoś jej przerywa i wchodzi w zdanie, jej źrenice się zwężyły, ciało spięło, a postawa stała się gotowa do ataku.
-Nie teraz Lex, rozmawiam.- Jej ton był rozkazujący a głos zimny. Nie przyjmowała odmowy i innego zachowania niż to którego nakazała.
-Z nim? Pff, przecież to ślizgon, twój brat nie będzie zadowolony gdy się dowie że...
-A ty jesteś idiotą i mój brat też nie byłby zadowolony że rozmawiamy.- Odwarknęła, jej zimny głos w połączeniu z dumną postawą tworzy wzór książkowej ślizgośnkiej arystokratki. Wcięła mu się w wypowiedź zupełnie tak jak zrobił to on. - Więc, zamilcz i odwróć się, nie marnuj mojego czasu swoją marną egzystencją. - Chłopak miał wytrzeszczone oczy w których wyraźnie odznaczał się strach, w ciszy się odwrócił a do Potter zapewne nie padnie już żadne słowo wypowiedziane przez niego.
-Nie było zbyt miłe Potter.
-Życie nie jest miłe Riddle.- Odburknęła, wyglądała jakby chciała coś dodać ale zamilkła w ostatniej chwili.- Wiem że teraz dużo mówi się o tym równouprawnieniu i sprawiedliwości między domami, a ja jestem w Gryffindorze i powinnam być bardzo tolerancyjna bo niby mój dom słynie z zdrajców i szlam ale...-Mówiła tak płynnie, bez zająknięcia, głos miała zimny i ostry. Miała lekko zaczerwienione uszy jakby wstydziła się swoich słów. Ona ich się wstydziła a Tomowi bardzo się podobały.
-Ale uważasz się za lepszą z powodu czystej krwi, i tylko na pokaz kolegujesz się z ludźmi innej krwi a w głębi brzydzisz się nimi.- Dokończył za nią.
-Tak.- Głos nie był tak pewny jak zawsze, ale nie było słychać ani nuty zwątpienia.-Tak czuję się lepsza, ponieważ mam czystą krew, tak z ludźmi z brudną krwią rozmawiam na pokaz, tak gardzę nimi. Może i myślisz że skoro jestem gryfonką to jestem zdrajcą ale mylisz się. Moja rodzina trafia do Gryffindoru od pokoleń tak samo jak Parkinson czy Black do Slitherinu. Więc nie jestem zdrajcą.
I to właśnie dzięki tej rozmowie Tom Riddle zainteresował się Arabellą Potter, tak rozpoczęła się ich historia pełna manipulacji, zazdrości, pożądania, kłamstw, uzależnień, wyrzeczeń, złości i krzyku.
To przez tą dziewczynę Tom Riddle zawaha się w swoim planie podboju świata. Przez nią tak bardzo będzie chcieć wyeliminować szlamy, przez nią Lord Voldemort będzie tak zimny i bezwzględny. To ta dziewczyna będzie gościć w myślach Lorda Voldemorta. Ta dziewczyna już zawsze będzie należeć do Toma Riddla.
CZYTASZ
Martwa Miłość
Fanfiction,,Wybacz mi, Tom. Ale nie ma dla mnie miejsca w twoim idealnym świecie" Arabella Potter to imię będzie często gościć w myślach Toma Riddla. Ta dziewczyna zamiesza w magicznym świecie, a jeszcze bardziej zamiesza w życiu Riddla. Tak rozpocznie się...