1

3.4K 329 290
                                    

- No chodź, Zayn! Pośpiesz się, możemy przegapić naszą szanse! - mówi Louis, odciągając Zayna od dziewczyny, z którą właśnie rozmawia, bliżej drzwi, przez które wie, że Harry Styles może wyjść w każdej chwili. - Czy ty wiesz, jak często zdarzają się takie szanse, jak ta? Nigdy. Więc przestań rozmawiać z dziewczynami i pomóż mi zdobyć zdjęcie!

- Louis. Szanse, jak ta zdarzają się cały czas - mówi Zayn. Nie wydaje się tak bardzo zirytowany, a to może tylko im pomóc. - Powinienem to wiedzieć. Ciągasz mnie wszędzie, gdzie popadnie, kiedy tylko usłyszysz, że Harry może być w promieniu dziesięciu metrów.

- Nie prawda! - protestuje Louis. Zayn posyła mu tylko powątpiewające spojrzenie, to, które posyła mu zawsze, kiedy twierdzi, że naprawdę pieprzy od rzeczy. Okej, więc może jest w tym trochę prawdy. Ale to nie jest wina Louisa, naprawdę. Wszystko czego chce to zdjęcie. Tylko jedno. - Dobra, w porządku. Może dzisiaj jest dzień, kiedy rzeczywiście w końcu uda mi się zrobić to cholerne zdjęcie, a to nigdy się nie stanie, jeśli będziemy dalej stać po drugiej stronie ulicy.

Zayn tylko się śmieje, bo jest cholernie dobrym przyjacielem, który jest w stanie zrobić dla Louisa nawet największą głupotę, jak wstanie z łóżka o drugiej w nocy, by spróbować dostać zdjęcie Harrego Stylesa.

Tłum, dla odmiany, jest stosunkowo niewielki, co jest dobre; im mniej ludzi, tym większe szanse, że Louis zostanie zauważony. Jest tu tylko kilka dziewczyn (i chłopaków) stojących w drzwiach hotelu Harrego; zdecydowanie nie powodują tak wielkich scen, jak wyraźnie niepełnoletnie, pijane nastolatki potykające się u wyjść klubów. Louis trzyma się z tyłu tłumu, nie chcąc pchać się między ludzi, bo wie, jak irytujące może to być. Nie jest tak źle, wciąż może zobaczyć drzwi z tej odległości.

Zayn stoi koło niego, opatulając się szczelniej kurtką, bo podobno jest dość zimno o drugiej w nocy w środku zimy; kto by pomyślał. (Oczywiście nie Louis, który zdecydował się założyć koszulkę z podwiniętymi rękawami).

- Więc myślisz, że dzisiaj jest ten dzień? - pyta Zayn, a jego oczy skanują mały tłum przed nimi.

- Cóż, tak. Zwykle przychodzi o wiele więcej ludzi, niż teraz, więc będzie łatwiej stać się zauważonym - Louis ledwo kończy zdanie, zanim głośna fala krzyku uderza w jego bębenki. Zastyga przez chwilę. O Boże. Louis unosi głowę w kierunku drzwi, wiedząc, że krzyk może oznaczać tylko jedno. I oto, co widzi. Burze niechlujnych, kręconych włosów, które widział tak wiele, wiele razy, ale nigdy jeszcze tak blisko. Cholera.

Harry podchodzi do grupki fanów. Zatrzymuje się na kilka zdjęć i uścisków, a Louis czuje szybkie bicie swojego serca, ponieważ to się dzieje. To w końcu się dzieje.

To tylko kwestia kilku chwil, nim Harry do niego podchodzi. A Louis jest pewien, że słyszy bicie własnego serce przedzierające się przez piski wokół nich. Harry marszczy przez sekundę brwi, zanim mówi:

-Musisz być ci zimno, kolego - i Louis musi zapanować nad każdą pojedynczą komórką swojego ciała, bo Harry Styles właśnie się do niego odezwał.

- Co? Och. Nie, czuje się dobrze. Nigdy nie czułem się lepiej - mówi Louis i to prawda, szczera prawda. - Jestem wielkim fanem. Mogą zdjęcie? To jest, z tobą. Zdjęcie z tobą.

Louis chce po prostu odejść i zapomnieć, że ten dzień kiedykolwiek się zdarzył, ponieważ to był tak cholernie żenujący i straszny, straszny pomysł. Ale wtedy Harry chichocze - chichocze! - i mówi:

- Jasne, kolego - kolego! - do stojącego obok Louis i uśmiecha się.

Louis ma sekundę, by zareagować, ponieważ - o Boże, może poczuć jego zapach - ale w końcu podnosi telefon, włącza aparat, kładzie palec na przycisku, by wykonać zdjęcie i...

Find Me Cause I'll Never Find You [Larry Stylinson] tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz