Chwilę zajęło, zanim dziewczynka była wstanie się ruszyć. Gdy wstała ciągle trzęsła się od łez. Tauriel wstała i przeszła cuchnące pomieszczenie. Wyszła na świeze powietrze. Dziewczynka poszła za nią płacząc. Tauriel obejrzała się na nią.
- Siostra cie porzuciła. Nie zasługujesz by być blisko niej. - powiedziała maksymalnie spokojnym tonem, mimo tego,że była na obrzeżach miasta, w którym jest skazańcem
Nie odpowiedziała ale trochę się uspokoiła.
- Masz jakąś rodzinę? - zapytała, przewidując odpowiedź. Dziecko pokręciło głową. Tauriel odwróciła wzrok. Myślała już tylko o ucieczce. Dziewczynka była dla niej przeszkodą.
- Chcesz pójść ze mną? - zapytała, mając dziwne przeczucie,że nie jest to dobry pomysł.
Dziecko podeszło do niej. Linda objęła ją w pasie. Tauriel zesztywniała. Przeleciało jej przed oczami całe życie. Mimo wolnie odepchnęła dziewczynkę, złapała ją za przedramię,ściskając lekko przeprowadziła przez całe miasto. Dopiero gdy doszła do lasu puściła dziecko. Całą siłę woli skupiła by zawołać jakiegokolwiek wypuszczonego konia, nie wypowiadając ani słowa.
- Przepraszam, ale trochę się spieszę. - odwróciła się do Lindy.
- A gdzie pani mieszka?
Tauriel nie odpowiedziała od razu. Rozejrzała się ukradkiem.
Złapała dziewczynkę i stanowczo oparła plecami o drzewo, zatykając jej usta by nie wrzasnęła. Drugą ręką powoli rozpięła swoją fryzurę. Patrząc Lindzie w oczy, puściła włosy dając opaść im do kolan i rozprostować się. Oczy dziecka otworzyły się szeroko z przerażenia. Lekko podniosła grzywkę, by dziewczynka zobaczyła jej elfie uszy. Puściła dziecko, i odsunęła się. Usłyszała z daleka tętent kopyt cwałującego konia.
- Jesteś elfką...- wyszeptała
Tauriel nie obejrzała się na nią. Czekała.
- Ale super! - Tauriel odwróciła się do niej. - No bo, masz super moce!
- Tak myślisz?
- Tak mówią wszytskie legendy! Niedawno złapano w naszym mieście elfkę. - zaczęła. Tauriel odwróciła się. Odruchowo złapała się za nadgarstek. -Żyła wśród ludzi, ale ją przyłapano, na czarach na kimś kto zauważył jej uszy. to było kilka lat temu, mama mi opowiadała, że gdy próbowano ją złapać zabiła kilkunastu strażników, a potem się poddała. Długo każdy o tym mówił.
Tauriel odkręciła się, na pięcie odwijając rękaw. Na nadgarstku, miała wytatułowane, więzienne przekreślone 4 kreski. W tamych czasach, i w tamtej okolicy tatułowano więżniów. Przekreślenie oznaczało kogoś niebezpiecznego, a kreski które skreślało, były zależne od lat spędzonych w więzieniu. Linda cofnęła się.
- Nie poddałam się. Wydał mnie przyjaciel.Z mojej ręki zginą tylko on. Innych zabili strażnicy próbójąc mnie złapać. Złapali mnie bo zostałam otoczona, a mój umysł ograniczony. Nie mogłam nic zrobić. Kolejne cztery lata, siedziałam w miejscu, spętana i wyniszczana... - Z lasu wybiegł piękny kary koń. Zdawał się niespokojny, po czym poznała że to ogier. Odwróciła się wyciągając ręce. Był piękny, duży i masywny. Jego ogromne obrośnięte futrem kopyta zdawały się same chciały ruszyć galopem. Tauriel podeszła do dziecka.
- Jeśli chcesz zabiorę cię do elfów. Będziesz tam bezpieczna.
Linda nieśmiało kiwnęła głową. Tauriel podsadziła ją na konia. Potem złapała za grzywę i podciągnęła się na grzbiet. Ruszyła z kopyta, najszybciej jak koń był w stanie. Szybko.
Jechały dłuższy czas. Zwolniła do kłusa, dopiero na znanej sobie ziemi. Obóz był dobrze zamaskowany.
- Umiesz kierować? - zapytała rozglądając się. Nie czekając na odpowiedź zsunęła się z grzbietu.
![](https://img.wattpad.com/cover/284806682-288-k440548.jpg)