2

3 0 0
                                    

Patrząc w lustro na piękny naszyjnik ze łzami w oczach zaczęłam patrzeć na swoje ciało którego tak nienawidziłam. Łzy w jeszcze większej ilości zaczęły lecieć po moich policzkach, tym razem to nie były już łzy szczęścia. Zawsze miałam problem ze samoakceptacją. Zawsze byłam ta grubsza i brzydsza koleżanka ta na którą nikt nie patrzył jako na osobę która mogła by być na swój sposób ładna. Od kiedy pamiętam ludzi wyśmiewali mnie za mój wygląd od zawsze się odchudzam i głoszę na zmianę. Nic nie pomaga. Stojąc w za dużych szarych męskich spodniach, wielkiej czerwonej bluzie i w wysokich do połowy łydki skarpetkach w pingwiny przed lustrem coraz bardziej wątpię w cos takiego jak miłość i w szanse na lepsze jutro. Położyłam się sportem do łóżka chwyciłam telefon

Do Sylwiorka
Dziękuję za prezent nie było trzeba jest śliczny

Od Sylwiorka
Nie ma są co kochanie oby się dobrze nosił

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na godzinę 12.37

-kurwa - powiedziałam wstawiając z łóżka

Wyciągnęłam na nogi długie spodnie ubrałam  buty i na czerwoną bluzę zarzuciłam kurtkę. 

-Gustaw - krzyknęłam łapiąc za smycz leżącą na szafce w przedpokoju.

Pogłaskałam psa zapinając smycz. Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu.

Po chwili ubrałam słuchawki i puściłam głośna muzykę rozglądając się na boki. Okazało się że przez noc napadała dość spora ilość śniegu. Wsumie to był już grudzień więc nie ma co się dziwić. Nie lubiłam tego jakże okropnego dla introwertyków czasu. Sztuczne uśmiechanie się w gronie ludzi których ledwo się zna. Nie brzmi za dobrze a moje wspomnienia z poprzednich świat są dość nieprzyjemne. Co za tym idzie kiedy spadnie śnieg przykre wspomnienia same przychodzą.

// Jeśli macie jakieś uwagi dotyczące moje książki błagam piszcie postaram się wszystko naprawić żeby wam się dobrze czytało.

Te Zielone Oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz