14 luty 2021
Luella Lynn była niespełna dwudziestotrzyletnią Brytyjką. Pochodziła z niewielkiej wsi niedaleko Londynu, gdzie obecnie zamieszkiwała. Jakiś czas temu z wyróżnionym wynikiem ukończyła studia psychologiczne na Cambridge.
W przeciwieństwie do swojej młodszej dwa lata siostry, Laylani Lynn, miała zupełnie inne priorytety w życiu. Chciała w pełni poświęcić się swojej pasji, jaką była psychologia. Nigdy nie miała chłopaka i nie przeszkadzało jej to. Lubiła swój tryb życia.
Jej siostra natomiast, była świeżo upieczoną dwudziestojednolatką, która w ostatnią Wigilię powiedziała 'tak'. Spełniła też jedno ze swoich marzeń i na przełomie października/listopada, spodziewała się potomka i powiększenia rodziny.
Dziewczyny jak dotąd dzieliły razem niewielkie wynajmowane przez obie mieszkanie, ale każda z nich wiedziała, że wkrótce trzeba będzie to zmienić. O swoje dalsze losy bardziej niepokoiła się jednak Luella. Jedynie to, że nie musiała płacić za lokum sama sprawiało, że jej niezbyt duże finanse cały czas się zgadzały.
Laylani jednak coraz poważniej rozmyślała o wyprowadzce do swojego narzeczonego, Seana Sainza. Sprawiło to, że Luella skupiła się na znalezieniu pracy. Zgłosiła swoją kandydaturę w wielu miejscach, ale od większości miejsc nie oczekiwała odpowiedzi.
Jednak nie przewidziała faktu, że zupełnie przypadkiem, będzie jej dane spełnić kilka swoich największych marzeń w ciągu dosłownie chwili. Przed chwilą dostała maila.
Formuła 1 pilnie potrzebowała psychologa dokładnie takiego jak ona.
Luella miała jednak wątpliwości, czy w ogóle uda jej się przejść rozmowę kwalifikacyjną. Często pomagała znajomym i była osobą bardzo otwartą, ale miała pewne obawy co do spotkania, które ją czekało. Jedną rzeczą, jaką uważała za pewną było to, że nigdy się nie podda.
Nie miała jeszcze wtedy pojęcia, jak bardzo ta jedna rozmowa odmieni życie jej oraz wielu innych osób. Nie wiedziała, że ocali od śmierci osobę, z którą spędzi resztę swojego życia...
---
Szatyn wtulił się w poduszkę i wydał z siebie kolejny tego dnia okrzyk bezsilności. Nie miał siły udawać, że jest dobrze. Wątpił czy kiedykolwiek było.
Jedyna rzeczą, na którą miał teraz ochotę, było wyskoczenie przez okno. W ostatnich tygodniach była to jedyna czynność, jaką próbował wykonywać. Coś jednak go powstrzymywało. Jakby nie umiał się poddać. W rezultacie kończyło się jak sam twierdził 'jedynie' na głębokich nacięciach na nadgarstkach i przedramionach.
Nie wiedział sam co ma robić. Głowę cały czas zaprzątały mu chaotyczne myśli. Przestał czuć cokolwiek, oprócz smutku i rozpaczy. Zapomniał czym jest telefon. Zamknął się w swoim mieszkaniu i udawał, że nie istnieje.
Przecież on chciał tylko dołączyć, do swojego aniołka.
---
przepraszam was za to coś, co będzie wam dane czytać na moim profilu. rozdział powstał zupełnie przypadkowo jakieś 3 godziny temu. nie wiem jak szybko będą się pojawiały rozdziały, ile zajmie mi napisanie tego i czy w ogóle to skończę. po prostu potrzebuje czegoś, żeby podzielić się swoimi emocjami i trochę też twórczością.
także ten dajcie znać co myślicie i czy w ogóle będzie czytać. historia ma być trochę instagtamem, a trochę zwykłym opowiadaniem. postaram się, żeby było git.
PS przepraszam za chujowy dobór bohaterów (w sensie jakieś Jasie Dąbrowskie itd., ale jestem mało kreatywna i przy okazji upośledzona :))
~ Natalia