Rozdział ósmy.

195 26 8
                                    

Brunet rozśmieszał mnie odciągając moje myśli od wysokości. Właśnie robiliśmy kolejne kółko, gdy poczułam gwałtowne szarpnięcie. Usłyszałam piski innych osób. Wstrzymałam oddech zaciskając powieki.

-Luke? My wcale się nie zatrzymaliśmy prawda?-mruknęłam przełykając ślinę. 

-Nie martw się to tylko chwilowe-powiedział.

-Mam do cholery lęk wysokości. Powiedz mi jak mam się nie martwić?

-Ja tu dostrzegam same plusy, utknąłem tu ze wspaniałą dziewczyną, do tego zobacz jaki fantastyczny jest stąd widok! Wystarczy, że puszczę romantyczną muzykę i będzie idealnie.

Próbowałam unormować swój oddech. Poczułam, że moje oczy robią się coraz wilgotniejsze.

-Może w innych okolicznościach uważałabym to za urocze-mruknęłam między oddechami. 

Błagam tylko nie teraz.. Nie mogę dostać kolejnego ataku paniki, nie przy nim.

-Ale teraz.. Naprawdę chcę stąd zejść.

Łzy, które zbierały mi się w kącikach oczu zaczęły w końcu wypływać. Krótkie oddechy nie zdały się na nic. Powoli traciłam oddech. Nie mogłam się uspokoić. -Zaraz nas stąd ściągną-powiedział brunet łapiąc mnie z dłoń.

W mojej głowie wytwarzały się najgorsze wersje. Ludzie panikują. Spadamy. Wszędzie jest krew. Nie mogę się ruszyć. Moje ciało jest sparaliżowane. Nie wiedziałam co mam robić. W głowie miałam mętlik. Głos bruneta echem odbijał się w mojej głowie. Moje policzki były coraz bardziej mokre. Dopiero wargi chłopaka, które mocno do mnie przywarły ocuciły mnie. Nie wiedziałam jak się zachować. Po chwili odwzajemniłam pocałunek. Z każdą sekundą mój oddech zwalniał. Ale serce nadal biło jak oszalałe. Co się do cholery wyprawia? Czy Luke naprawdę mnie pocałował? Co jest do kurwy?Czy ja naprawdę to odwzajemniłam? Szarpnięcie oderwało nas od siebie. Przełknęłam ślinę. Ruszyliśmy. Przez chwile panowała niezręczna cisza.

-Widzisz.. mówiłem, że zaraz nas stąd ściągną.

Nerwowo przełknęłam ślinę. Byłam zdezorientowana.

-Chcę do domu-wydukałam.

****

Droga powrotna była dość krępująca. Zamieniliśmy tylko parę zdań. Gdy podjechaliśmy pod mój dom grzecznie podziękowałam i rzucając ciche cześć wyszłam z auta. Pocałował mnie jeden z najgorętszych facetów jakich znam, a ja zastanawiam się czy dobrze zrobiłam odwzajemniając pocałunek.

-Summer, poczekaj-usłyszałam.

Odwróciłam się na pięcie.

-Coś się stało?

Brunet podszedł do mnie szybkim krokiem. Ujął mój policzek w swoją dłoń.

-Zatrzymaj mnie jeśli tego nie chcesz-mruknął zbliżając swoją twarz do mojej.

-Cholera. Chciałabym nie chcieć Cię pocałować, Luke-powiedziałam.

Gdy wypowiedziałam to zdanie jego wargi natychmiast naparły na moje.

____________________________________________

Przeczytałeś/łaś? Skometuj lub zagłosuj. To strasznie motywuje do pisania kolejnych rozdziałów x

Enjoy ;)


Don't Let Me Go.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz