Święta V

765 102 27
                                    

Wieczorem kolejny?

- Znowu negatywny - Harry pożalił się swojemu przyjacielowi i zarazem kuzynowi Zaynowi oraz swojej mamie - Dobrze, że nie robiłem testu w domu, nie chciałbym widzieć zawiedzionej miny Lou.

- On nie byłby zawiedziony Harry - odparł Zayn - Przecież rozmawiacie o wszystkim, on rozumie że to nie tak na pstryknięcie palcami.

- Od miesięcy się staramy i nic nie wychodzi - pociągnął nosem, wtulając się w bok Anne.

- Czasem tak jest kochanie - kobiecie serce się krajało na widok smutnego dziecka - Jesteście młodzi, wszystko przed wami - trzymała go w swoich ramionach.

- A co jeśli ze mną jest coś nie tak? Tak bardzo chcę swoje szczenię - łzy bezradności zawitały w zielonych oczach.

- Nie myśl tak Hazz, na każdego przyjdzie czas. Jak nie, obaj się przebadacie i znajdziecie rozwiązanie. Może tak właśnie ma być? Może w kolejnym roku wam się uda? - Anne starała się opanować sytuację.

- Jest mi po prostu smutno mamuś - wziął głęboki oddech - To dobry czas na szczeniaka, Lou doskonale się odnajduje w pracy z tatą...

- Wiem kochanie, ale nie zawsze możemy mieć wszystko na pstryknięcie palcami. Ale nie można się poddawać - zaznaczyła od razu - Przyjdzie czas na was.

- Oby - schował nos w karku rodzicielki - Najlepsza mama na świecie - szepnął w stronę kobiety.

❄️❄️❄️❄️❄️

- Tak bardzo jak lubię tą pracę, tak cieszę się, że twój tata zarządził wolne do nowego roku dla wszystkich - alfa wrócił z pracy, po ostatnim dniu przed świętami, Harry dostał wolne już wcześniej ze względu na brak dokumentów do swojej pracy.

- Tęskniłem za tobą też - Harry zachichotał, wychodząc z kuchni, mając w dłoniach dwa kubki pełne kakao - Masz odpowiedzialne stanowisko Lou. To kiedyś będzie nasze i będzie jeszcze gorzej.

- Ale do tego jeszcze chwila, na razie jestem pracownikiem, a my możemy być spokojni o sprawy firmy, bo twój tata za bardzo ją kocha - podszedł do omegi i połączył ich wargi w przywitaniu.

- Uważaj, mam ciepłe napoje dla nas - zachichotał, mimo wszystko oddając czułe muśnięcia.

- Uważam przecież - odsunął się - Umyję ręce i dołączę do ciebie w salonie - obiecał z uśmiechem.

- Będę czekać - ukazał lekko dołeczek w policzku i ze skupieniem na kubkach, zostawił partnera.

Louis prędko przeszedł do łazienki, po czym przeszedł do salonu, gdzie jego mąż już siedział na kanapie. Obaj uwielbiali w wolne wieczory siedzieć razem na kanapie i oglądać telewizje, nie myśląc za dużo.

- Sięgnij po koc - poprosił młodszy, widząc jak alfa kieruje się w jego stronę - Okryjemy się nim.

- Oczywiście, ten twój ulubiony? - uniósł kącik ust i złapał nakrycie, które było nie dość że ciepłe to przyjemne dla skóry.

- Znasz odpowiedź na to pytanie...

Brunet zaraz poczuł drugie ciało obok siebie, a później ciepły materiał otaczający ich ciała.

- Jak twój dzień? - spytał - Mój był długi, nie miałem z kim wypić kawy w czasie przerwy, bo miałeś wolne.

- Spotkałem się z mamą i kuzynem, było bardzo przyjemnie - ścisnął dłonie na ciepłym kubku.

- Twoja mama pewnie już szaleje przed świętami - zaśmiał się, co roku było tak samo, z resztą jego mama miała podobnie.

- A wiesz, że nawet nie? - raczej była zajęta uspokojeniem przejętego syna, który przeżywał kolejny negatywny test.

- To nowość w takim razie - alfa wziął swój kubek i upił duży łyk, czując ciepło rozchodzące się po jego żołądku.

- A praca mimo wszystko, dłużyła się? Działo się coś ciekawego? - zagadał w tym temacie partnera.

- Nic kompletnie się nie działo. Musiałem uporządkować dokumenty, jedna z gorszych robót, dlatego ten dzień ciągnął się w nieskończoność. Chciałem już wrócić do domu - pocałował skroń młodszego.

- Powinniśmy gdzieś polecieć na wakacje, wiesz? Odpocząć, zaczerpnąć nowych sił - wymieniał, wpatrzony w swój kubek.

- To dobry pomysł - zgodził się szatyn - Może już po świętach? Czy myślisz raczej o wiośnie lub wakacjach?

- Chciałbym zaraz po świętach - odłożył pusty kubek - Potrzebuję tego tak bardzo Lou - w zielonych oczach ponownie tego dnia pojawiły się łzy.

- Hej, co to za płacz? - odstawił momentalnie swój kubek, nie chcąc żadnej tragedii.

- B-Bo... Zrobiłem dziś znowu test - pociągnął nosem - I-I był ponownie negatywny i t-tak mi z tym źle Lou.

- Harry - przyciągnął mocniej męża do klatki piersiowej - Wiem, że się staramy, ale dajmy sobie czas. Pojedziemy na wakacje, a potem zrobimy jakieś podstawowe badania, okej? Tak dla pewności.

- Po prostu... Ja tak bardzo pragnę szczeniaka alfa, moja omega tak samo - przymknął mocno powieki i wziął głęboki oddech, napawając się tym zapachem Louisa.

- Ja też kochanie, ale nie możemy nakładać na siebie presji, bo to działa tylko gorzej na nasze organizmy - gładził skórę bruneta - Odpoczniemy, obaj tego potrzebujemy. Weźmiemy last minute od razu po świętach i zostaniemy do nowego roku.

- Dziękuję - szepnął, czując ogromne wsparcie od strony swojego męża - Uspokoiłeś mnie w choć minimalny sposób...

Kola 💙💚💙💚

Christmas Time || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz