Szczęście

127 17 1
                                    

Szczęście. Odczuwasz to uczucie, gdy dostajesz prezent. Gdy, ktoś cię chwali. Lub, gdy twoi najbliżsi sami czują radość, gdy oni osiągają sukcesy i znajdują swoją miłość życia. Właśnie wtedy, powinno się odczuwał szczęście z sukcesu bliskich.

Ale, co zrobić, kiedy jest to zbyt trudne?

Kiedy uśmiech na twarzy twojego najlepszego przyjaciela zadaje ci głębokie rany, bo jest on wywoływany przez kogoś innego, a nie przez ciebie?

Kiedy czujesz coś więcej do niego, niż tylko przyjaźń, ale nie możesz wyznać swoich uczuć, bo on ma już tą swoją, jedyną, najdroższą osobę?

Musisz kłamać.

Fałszywie się uśmiechaj, mów, że jest wszystko dobrze, bo inni tego od ciebie oczekują. Za żadne skarby nie spowiadaj się osobie, którą kochasz, ze swoich uczuć, bo skrzywdzisz ją i samego siebie. A tego nie chcesz, prawda?

Chan nie chciał wyrządzić nikomu krzywdy. Jednak mimo pilnego przestrzegania tych zasad, mimo mówienia wszystkim, że wszystko jest dobrze, wciąż bolał go widok Felixa w ramionach Changbina.

I wciąż nie umiał pozbyć się uczuć do blondwłosego chłopaka.

I wciąż, mimo kłucia w sercu, go kochał.

***

- Felix, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i mam nadzieje, że będziesz chciał nią zostać aż do końca naszych wspólnych dni. Kochanie, wyjdziesz za mnie?

- O mój boże, Changbin, tak! - w pokoju rozległy się głośne brawa i okrzyki radości. Wszyscy się cieszyli ze szczęścia swoich przyjaciół.

Wszyscy poza Chanem. Ten opuścił po cichu pokój, z mocno bijącym sercem.

Nie cieszył się ze szczęścia dwójki narzeczonych.

***

- Chan, a jeżeli nam nie wyjdzie? Może jest to jednak zły pomysł, może powinniśmy poczekać...

- Felix, popatrz na mnie - Chan nie chciał tego mówić. Nie chciał mówić o tym, jak mocno było widać miłość pomiędzy dwójką mężczyzn. Nie chciał mówić, ile razy Changbin mu opowiadał jak wspaniały jest Felix i jak prosił go o pomoc w urządzeniu idealnych oświadczyn. Ale nie chciał skłamać. Nie chciał, aby tak piękna miłość rozpadła się przez jego egoizm. Więc posłał ciepły uśmiech w stronę Felixa, objął go i wyszeptał - On cię kocha. Najbardziej na świecie. Jesteście dla siebie stworzeni.

Młodszy popatrzał na niego z wdzięcznością w oczach. Stali jeszcze tak przez chwile, póki do pokoju nie wpadł Han, mówiąc, że muszą już wychodzić. Dwójka Australijczyków wychodząc z pokoju, skierowała swe kroki za nim.

Kiedy mieli już wchodzić do wielkiej, odświętnie wystrojonej sali, Chan jeszcze raz przemyślał wszystkie swoje życiowe decyzje.

- Felix - młodszy odwrócił się do niego, ze szczęściem w oczach. Szczęściem, którego brakowało w życiu innej osoby...

- Co się stało, Chan-hyung?

- ...nic. Chciałem tylko powiedzieć, że pięknie wyglądasz.

- Dziękuję, hyung - posyłając ciepły uśmiech starszemu, Felix wszedł do sali.

I Chan został sam.

Czy było to samolubne, że nie cieszył się ze szczęścia blondyna?

***

SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz