rozdział 2

18 2 0
                                    

Mężczyzna coraz pewniej szedł w moją stronę. Chciałam uciec lecz wiedziałam, że nie mam żadnych szans, przy pierwszym ruchy upadła bym na ziemię.

– Błagam nie rób mi krzywdy. – Dobrze wiedziałam, że to co mówię było idiotyczne, w moim głosie było słychać desperację. Bałam się i nie ukrywałam tego. Gdy nagle usłyszałam ciepły męski śmiech zamieszałam się, a po chwili mężczyzna gwałtownie przysunął się do mojej twarzy mówiąc przy tym głośne "BUU!" Moje serce stanęło, a jedyne co wyszło z moich ust to głośny pisk.

– Myślałaś, że jestem gwałcicielem? – Spytał się mnie nieznajomy. Jednak nie miałam odwagi co kolwiek mu odpowiedzieć.

– Dobra chodź do auta. – Powiedział w końcu pewnie. Nie wiem czemu w tamtej chwili to zrobiłam. Może zbyt się bałam by mu odmówić, a może poprostu mu zaufałam?

Siadłam z przodu obok chłopaka. Teraz widziałam jego całą twarz to był   ON. Przystojny szatyn z klubu, który widział moją wpadkę. Patrzyłam na niego przez dłuższy moment, a gdy zauważyłam, że teraz i on patrzy na mnie odrazu odwróciłam wzrok. Mogłabym przysiądz, iż w tamtej chwili byłam strasznie czerwona.

– Wow, ty naprawdę wsiadłaś z obcym do auta.

Mój wzrok znów powędrował w stronę szatyna uważnie go obserwując. Nie wiedziałam jak to zrozumieć, lecz dla bezpieczeństwa ułożyłam rękę w pięść i włożyłam między palce klucze.

– Chcesz mnie zadźgać kluczami? – Zakpił chłopak widząc przedmiot w mojej ręce. Ja jednak nic mu nie odpowiedziałam. Wreszcie samochód ruszył, a szatyn przerwał niezręczna ciszę która między nami była.

– Gdzie mieszkasz?

– Hmm?

– No muszę wiedzieć gdzie mieszkasz, żeby cię odwieść co nie?

– A tak...em.. Harley St 80. – Powiedziałam niepewnie na co chłopak odrazu spojrzał na mnie.

– Przecież to jakieś 50 minut stąd!

– Dobra wysadź mnie pójdę sama.

– Żeby ci się coś stało? Jeszcze będę cię miał na sumieniu, dobra pod wiozę cię. – Odpowiedział szatyn. Chłopak jednak nie włączył lokalizacji co mnie zdziwiło, lecz się tym za bardzo nie przejęłam. Jechaliśmy przez 5 minut w kompletnej ciszy już dawno zdążyłam nawet schować klucze z powrotem do torebki. Siedząc blisko chłopaka można było poczuć wodę kolońską i gumę do żucia. Nie przeszkadzał mi ten zapach, szczerze mówiąc gdybym mogła zostałabym tam jak najdłużej by napawać się tym zapachem.

– Nie źle dałaś czadu w tym klubie. – zakpił ze mnie czarnooki na co ja tylko przekręciłam oczami.

– Wolałabym o tym nie pamiętać. – Odpowiedziałam mu oschle.

– Będzie trudno ludzie robili ci miliony zdjęć i filmików patrz. – Chłopak odblokował jedną ręką telefon pokazując mi setki zdjęć i filmów z różnych social mediów. – od dziś jesteś " żygającą 17-latką". – Powiedział, czytając jeden z opisów zdjęć.
 
Słysząc to westchnęłam ciężko opadając głową o oparcie fotela. Czarnooki zaśmiał się krótko widząc moje załamanie. Jego śmiech jak i sam głos powodował motyle w brzuchu. Chciałam wręcz pragnęłam słuchać go w kółko choćby mówił najbardziej idiotyczne rzeczy jakie kiedykolwiek słyszałam. Spojrzałam na niego, w pewnym momencie znów usłyszałam jego głos.

– Matt Anderson. – Powiedział szatyn wciąż patrząc na ulicę trzymając lewą rękę na kierownicy, a prawa na biegach. Matko czy on musiał wyglądać tak cholernie dobrze?

Nagle chłopak się zatrzymał, dojechaliśmy pod mój dom.

– Odprowadzić cię czy sama dasz sobię radę? – Zaśmiał się na co  ja trzepnęłam go szybko ręką w głowę uśmiechając się złośliwie.

– Maddy Smith. – Rzuciłam krótko i wyszłam a auta.

Wchodząc do mieszkania wszystkie światła były zgaszone co oznaczało, ze moi rodzice nie wrócili jeszcze od rodziców Jack'a. Rozebrałam się i poszłam po schodach do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko rozmyślając o tym co się właśnie stało. Delikatna poświata księżyca wpadała przez okno do mojego pokoju, rozwalone ubrania przy szafie, brudne talerze na biurku, niepoukładane książki na komodzie, właśnie tak wyglądał mój pokój jednym słowem istny Nieład. Chodziłam po sypialni w tą i z powrotem, nie mogłam uwierzyć w to co się stało dzisiejszego wieczoru. Czułam jakbym miała się zaraz obudzić a idealny sen miał się skończyć jednak nie to wszytko działo się naprawdę, nie dbałam już nawet oto czy moi rodzice zobaczą te zdjęcia i filmiki jak ich Idealna córka zwymiotowała w klubie, a moje zdjęcia rozprzestrzeniane są po całej sieci. Może myślałam tak bo poprostu byłam pijana,a jutro nie będę miała odwagi wyjść z domu a co dopiero pokazać się rodzicom na oczy, a może dlatego, iż pewien przystojny szatyn skupił tego wieczoru całą swoją uwagę na mnie?

Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, to byli moi rodzice szybko położyłam się do łóżka gdy usłyszałam jak wchodzą po schodach. Nie wiedzieli oni, że byłam w klubie nie pozwolili by mi tam iść, jednak gdy Eva coś zadecyduję nie da jej się odmówić, dlatego gdy rodzice wyjechali ja wymknęłam się z domu. Po chwili głosy ucichły, a ja usnęłam że zmęczenia jednak nie na długo.

Unexpected Love || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz