Był to ponury dzień, w taki jak wszystkie inne, ale ona powróciła ten dzień i całe moje życie w piekło.
Jak zawsze w niedziele spędzałem popołudnie nad jeziorem niedaleko mojego domu, od kiedy pamiętam była to spokojna wioska, pełna życzliwych i spokojnych ludzi, Ale do czasu aż nie zobaczyłem tej przeklętej kobiety. Łowiłem spokojnie ryby aż nagle na haczyk złapało się coś wielkiego, byłem szczęśliwy bo myślałem że to jakaś gruba ryba, więc pociągnąłem żyłkę do siebie i tak ciągnąc zdałem sobie sprawę że jednak to nie jest ryba, ani też nie jest to żaden śmieć, żadna butelka czy puszka którą ktoś wyrzucił do rzeki, bez namysłu ściągnąłem koszulkę, spodnie i buty rzucając się w wodę i płynąc sam w środek jeziora az jargal, gdy znajdowałem się dokładnie na środku, zanurkowałem. Zauważyłem wtedy tą piękną kobietę, była ubrana w białą sukienkę i tiulowe rękawiczki, miała też piękne długie czarne włosy związane w warkocz, sięgały jej mniej więcej do pasa, szybko wziąłem ją i zacząłem płynąć w górę aż kończyło mi się powietrze, myślałem sobie wtedy jaki jestem głupi że nie wziąłem łódki, ale płynąłem ile sił i ile tchu i w końcu wynurzyliśmy się, wziąłem głęboki wdech i kierowałem się ku brzegu. Gdy w końcu dotarłem do brzegu rozpocząłem reanimacje tej jakże pięknej kobiety, jej piękna bardzo jasna cera przepełniała moje serce miłością, gdy skończyłem robić 30 ucisków kobieta wypluła wodę jaką wcześniej się pewnie zachłysnęła, po czym wstała i z wrogim wyrazem twarzy i złością zapytała się. -Po co mnie ratowałeś?, może tego wcale nie chciałam.-
-Przepraszam.. ale to chyba normalne że rzuciłem się pani na pomoc, Czemu taka piękna kobieta jak pani chciała się zabić? Ktoś panią skrzywdził?- Odpowiedziałem, lecz w głębi duszy zdałem sobie sprawę jakie to było głupie pytanie z mojej strony.
- A co to cie interesuje?!, co to w ogóle za pytanie?!, bo co? bo jestem niby tą "piękną" to nie mam prawa płakać?! czuć bólu?! i tylko te brzydkie mają iść się zabić?. Jesteś po prostu żałosny i daj mi spokój. - Po tych słowach kobieta odeszła i kierowała się w stronę wioski, uznałem że przynajmniej zaproponuje jej coś ciepłego do picia i do jedzenia.
-Niech pani poczeka, przepraszam jeszcze raz za to pytanie, ma pani tutaj całkowitą racje, ale może pozwoli pani że zaproszę panią do siebie na jakąś herbatę i coś ciepłego i też żeby się ogrzać, bo jak widać nie jest pani raczej stąd-
- dobrze, ale nie przyjmuje pana przeprosin, nadal uważam pana za żałosnego prostaka i tak zostanie- kobieta patrzyła na mnie z pogardą, ale nie wiem czemu było w niej widać coś takiego nieludzkiego wręcz potwornego, trochę mnie ona intrygowała i pociągała a jednocześnie się jej bałem, tak strasznie bałem że gdybym zobaczył ją w nocy to pewnie uciekłbym z kraju, lecz rozmowa z nią mnie uspokajała. Gdy dotarliśmy do mojego domu kobieta zapytała się mnie gdzie znajduje się łazienka, odpowiedziałem jej że na górze po prawej, ta szybko pobiegła do łazienki a ja szykowałem ciepły napój i posiłek, z góry słyszałem szum suszarki, pomyślałem sobie wtedy "kobieta właśnie została uratowana przed samobójstwem a myśli o tym by włosy wysuszyć, dziwne to, ale kto by zrozumiał kobiety, zwłaszcza te p-p-piękne" na myśl o pięknie aż się zaczerwieniłem, myślałem tylko o niej, o jej pięknych włosach, o jej pięknych, niespotykanych lawendowych oczach, właśnie... dlaczego ona ma fioletowe oczy? czyżby choroba? a może coś innego. I nagle usłyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają, ale ta kobieta była inna, jej twarz... była cała pocięta a oczy miała trupie, z tyłu głowy zaś była taka jakby, narośl przypominająca drugą twarz, lecz była ona mniejsza i była ona piękna, kobieta cuchnęła zgnilizną, rzuciła się na mnie i przytuliła krzycząc "kocham cię mój zbawco" zaczęła mnie całować po policzku, od tego smrodu chciało mi się wymiotować, nagle pocałowała mnie w usta, nie wytrzymałem i zwymiotowałem, gdy skończyłem wymiotować okazało się złudzeniem i nieznajoma była dalej piękną kobietą jaką uratowałem, lecz czułem od niej nieludzką aurę, bardzo złą, nienawistną wręcz do wszystkiego co żyje. Kobieta popatrzyła na mnie i powiedziała
-co to ma być na podłodze? nawet do zlewu nie potrafisz się wyrzygać, po co ty coś robisz?- od kobiety na nowo było czuć odór rozkładającego się ciała, ta usiadła to stołu i czekała na posiłek
-przepraszam że spytam, ale jak się pani nazywa?-
-a po co ci to wiedzieć?- Kobieta odpowiedziała jeszcze bardziej obrażona niż wcześniej, z każdym jej wkurzeniem odór się nasilaj, co było dość nieprzyjemne.
-Po prostu, tak żeby mi było łatwiej się do pani zwracać- uśmiechnąłem się lekko-
-Nazywam się...-
CIĄG DALSZY NASTĄPI
YOU ARE READING
Zło ubiera się w biel
TerrorMłody mężczyzna poznaje piękną kobietę unoszącą się na powierzchni wody, lecz nie wie jeszcze że drzemie w niej coś potwornego