ANA
Wczoraj były moje dwudzieste piąte urodziny. Mój mąż, James, zabrał mnie na romantyczną kolację do restauracji Golden Rose i podarował mi piękne złote kolczyki. Spędziłam cudowny wieczór z ukochanym, a noc była wyjątkowo namiętna. Rano budzę się w cudownym nastroju. Promienie słońca wpadające przez okno rozświetlają całą sypialnię. Podnoszę się na łokciach i zauważam kartkę na szafce nocnej. Biorę ją do ręki i czytam:
„Kochanie, mam nadzieję, że dobrze spałaś. Musiałem pilnie jechać do firmy. Natán jest z Rosie. Kocham cię. James"
Mój mąż stanowczo za dużo pracuje. Wiem, że w jego firmie jest jakieś zamieszanie. Nie mówi mi wszystkiego, by mnie nie martwić, ale spędza tam całe dnie. Zapewnia mnie, że wkrótce wszystko się ustabilizuje, gdy tylko podpiszą nowy kontrakt. Może wtedy gdzieś się wybierzemy? Odpoczniemy w końcu i nacieszymy się sobą. Wstaję z łóżka i przeglądam się w lustrze. Moje długie, brązowe włosy zdecydowanie potrzebują ręki fryzjera. Narzucam szlafrok i schodzę na dół. Już na schodach słyszę śmiech naszego synka.
– Dzień dobry, pani Ano. – Rosie odwraca się w moją stronę. – Przepraszam, że panią obudziliśmy.
– Wystarczająco długo spałam.
Podchodzę do synka i go całuję.
– Czy mój mąż wyszedł dawno? – pytam dziewczynę.
– Godzinę temu – odpowiada, wrzucając zabawki Natána do pojemnika. – Pani Ano, a czy mogłabym dziś wyjść trochę wcześniej? Moja siostra przyjeżdża i...
– Żaden problem – przerywam jej. – Właściwie to daj mi chwilę, wezmę prysznic i jesteś wolna. – Uśmiecham się do niej.
– Dziękuję. – Rosie odwzajemnia uśmiech.
Idę na górę i wchodzę do łazienki. Rozbieram się, upinam włosy, by ich nie zamoczyć, odkręcam wodę i wchodzę pod prysznic. Po chwili w powietrzu unosi się migdałowy zapach mojego żelu pod prysznic. Uwielbiam ten aromat. Moja mama zawsze tak pachniała. Nie ta biologiczna, ale ta, która mnie wychowywała. Biologicznej matki nie pamiętam. Zostawiła mnie i tatę, gdy nie miałam jeszcze roku. Nigdy nie rozmawiałam o niej z ojcem. On nie chciał mówić, a ja nie pytałam, bo wiedziałam, że to część jego życia, której nie chce wspominać. Gdy miałam cztery lata, ojciec związał się z Theresą. Stała się dla mnie prawdziwą mamą. Kochała mnie, zajmowała się mną, mówiła, że jestem jej córeczką. Niestety sześć lat później jakiś idiota potrącił ją śmiertelnie samochodem, a ojciec już nie związał się z żadną kobietą. Zmarł na raka, gdy skończyłam osiemnaście lat. Mimo tego, że tak krótko miałam rodziców, to dostałam od nich mnóstwo ciepła i miłości. Mój ojciec był wojskowym, uczył mnie samoobrony i sztuk walki. Lubiłam te lekcje. Dzięki nim czułam się silna i bezpieczna. Jamesa poznałam kilka tygodni po pogrzebie ojca. Chciałam zacząć wszystko od nowa, zostałam sama i potrzebowałam zmiany. Miałam wtedy praktyki w agencji nieruchomości, a James właśnie szukał posiadłości. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Wysoki, przystojny, dobrze zbudowany ciemny blondyn o piwnych oczach zdecydowanie zwrócił moją uwagę. James zaprosił mnie na lunch, następnego dnia na kolację i tak zaczęliśmy się spotykać. Szybko się w sobie zakochaliśmy, wzięliśmy ślub i przeprowadziliśmy się do Phoenix. Jedyne, czego brakowało nam do szczęścia, to dziecko. James był sceptycznie nastawiony. Mówił, że nie nadaje się na ojca, nie potrafi nim być, boi się, że zrobi dziecku krzywdę, bo nie będzie umiał trzymać takiego maleństwa, ale wiem, że gdy urodził się Natán, jego obawy minęły. James jest wspaniałym mężem i ojcem. Może z czasem powiększymy rodzinę? Ja nie mam siostry ani brata, James też jest jedynakiem. Może dlatego marzę o dużej rodzinie? Chcę, by Natán miał rodzeństwo.
Wycieram ciało bawełnianym ręcznikiem. Spoglądając w lustrzane odbicie moich orzechowych oczu, stwierdzam, że makijaż może poczekać. Orzechowe. James mi zawsze powtarza, że uwielbia orzechowy odcień moich oczu. Mój James... Zakładam białą bieliznę, zielone, materiałowe spodnie i kwiecistą bluzkę. Wychodzę z łazienki i idę do synka. Rosie chwilę później jedzie do domu. To miła dziewczyna, a Nat lubi jej towarzystwo. Godzinę później kładę małego spać. Natán szybko zasypia, a ja idę do naszej sypialni poczytać. Lubię literaturę kobiecą i książki kryminalne. Właśnie czytam „Nie ufaj nikomu" autorstwa Kathryn Croft, kiedy słyszę podniesiony głos mojego męża. Natán dopiero usnął, ten hałas go obudzi. Odkładam książkę i schodzę na dół. Mój ukochany blondyn jest z jakimś mężczyzną.
– James, mały śpi – upominam go.
Gość mojego męża podnosi na mnie wzrok. Wygląda jak jakiś groźny gangster. Na szyi ma tatuaż, który wyłania się spod białego kołnierzyka jego koszuli. Skąd James go zna i kim on jest? Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, przechodzi mnie dziwny dreszcz. Tak jakbym się go bała. Wzbudza we mnie nieokreślony niepokój. Uważnie mi się przygląda, nie odrywając ani na chwilę wzroku, bada każdy centymetr mojego ciała.
– Ano proszę, idź, na górę – mówi James zdenerwowanym głosem.
– Ana... – powtarza mężczyzna.
Jego głos utwierdza mnie w tym, że trzeba się go bać. Niski, ochrypły, z taką tajemniczą barwą. Stoję jak zahipnotyzowana. Kiedy James to zauważa, wyprowadza mężczyznę z domu, wychodząc razem z nim. Kto to był? Jesteśmy spokojną rodziną, a ten człowiek wyglądał na gangstera. Przecież James nie ma takich znajomych.
CZYTASZ
Zapach grzechu - WYDANA 📚
RomancePremiera 20.03.2020 Wydawnictwo Lucky Ana jest szczęśliwą żoną i matką. Gdy pewnego dnia budzi się w obcym domu i okazuje się, że ukochany mąż ją sprzedał, przeżywa ogromny szok. Teraz ma żyć z Miguelem, groźnym gangsterem, który od pierwszej chwili...