11:24
- to moi rodzice?! - krzyczałam, krzyczałam tak mocno jak potrafię i płakałam, płakałam jak nigdy dotąd. Ale co miałam zrobić każdy zrobił by to na moim miejscu, no bo szczerze jak byś zareagował/a gdy byś zobaczył/a jak twoi rodzice właśnie umierają? No właśnie.
- nie możesz tam wejść, ochrona zabierzcie ją - powiedział jakiś starszy mężczyzna patrząc na mnie.
- proszę, ja chcę ich tylko zobaczyć, chce do mojej mamy - zamiast mnie wpuścić, ten facet pociągnął mnie za ramię i wyprowadził ze szpitala.
- dobra poczekam tu! - wykrzyknęłam, nie zwracałam uwagi na to ile ludzi się na mnie patrzy, nie interesowało mnie to w tej chwili chciałam ich tylko zobaczyć.12:47
Minęło już dużo czasu od kąd tu siedzę, nie chciałam więcej czekać weszłam do budynku i udałam się pod sale rodziców nikogo nie było. Usiadłam i czekałam, ułożyłam brodę na kolanach i zaczęłam łkać łzy spływały po mojej twarzy spadając na podłogę. Godziny mijały a z sali nadal nikt nie wychodził, w duchu myślałam, błagałam żeby moi rodzice przeżyli ale co mogłam zrobić. Co może zrobić 13 letnia dziewczynka która nie ma pojęcia o tych sprawach, która nie ma pojęcia co oznacza stracić kogoś na zawsze. Właśnie nic.
14:05
Nadal czekałam, chciałam już tam wejść aż nagle drzwi się otworzyły po chwili ukazało mi się łóżko a na nim folia, za tym łóżkiem wyjechało kolejne na którym również znajdowała się folia na koniec z sali wyszedł lekarz spojrzał na mnie a po chwili spuścił głowę w dół, wiedziałam co to oznacza, widziałam że coś złego się stało. Nie zobaczyłam mamy i taty wychodzących z sali. Lekarz podszedł do mnie i powiedział mi że rodzice nie żyją. Nie myśląc o tym wstałam i szybko zaczęłam biec za łóżkami gdy dobiegłam do nich złapałam mocno za metalowe obręcze i nie chciałam puszczać.
Znowu zaczęłam płakać płakałam tak mocno i tak bardzo miałam ochotę krzyczeć cały świat zawalił mi się w kilka sekund. Przyszły pielęgniarki i zabrały łóżka do jakiegoś pomieszczenia ja zostałam sama na korytarzu łkając i uderzając pięściami o podłogę.4 lata później
2023, 13:15
Od śmierci moich rodziców minęły 4 lata
Z 13 latki zmieniam się w 17 latkę. Czas zleciał bardzo szybko a ja już od 4 lat jestem w rodzinie zastępczej nie jest tak źle, albo nie było by gdyby moi "rodzice" byli ze mną częściej. Mianowicie cały czas wyjerzdzają w te swoje delegacje a ja tak naprawdę jestem sama gdyby nie to że mam znajomych została bym kompletnie sama.
Mówiąc o znajomych, mam na myśli moją najlepszą przyjaciółkę Elizę i dwójkę najlepszych kumpli Petera i Toma. Tak naprawdę trzymamy się w naszej "paczce" od kąd tylko pamiętam czyli jakieś 3/2 lata.A mówiąc coś o mnie, nazywam się Nell i jestem dosyć wysoką jak na swój wiek brunetką, z niebieskimi oczami i tęsknotą w sercu. To o mnie chyba tyle bo nie ma o czym tak naprawdę mówić. Być może zastanawiacie czy moi przyjaciele wiedzą o mojej rodzinie? Nie nikt nie wie o tym że jestem adoptowana, i szczerze nie mam zamiaru jak na razie o tym im mówić bo boje się że mnie wyśmieją lub będą się ze mnie nabijać przy innych. Prawdę mówiąc moich obecnych rodziców nie ma dosyć często w domu, a jednak znają moich znajomych nawet dobrze więc nie ma problemu w tym że by do mnie przyszli gdy jestem sama, lub gdy się nudzę.
Aktualnie jestem singielką, nie będę kłamać miałam chłopaka ale okazał się być totalnym dupkiem. Złamał mi serce cierpiałam przez niego bardzo długo, jestem pewna że poprostu byłam i jestem za młoda na jakie kolwiek bliższe relacje. I jak na razie nie planuje w żadnej z nich być.
CZYTASZ
Adoptowana |
FanfictionPo tragicznym wypadku rodziców, Nell nie przypuszczała że będzie musiała dorosnąć szybciej niż to planowała. Każdego dnia łączyła koniec z końcem, starała się nie odpuszczać bo wiedziała że życie toczy się dalej i nie można się poddawać. Ale co zrob...