If you love him ~ Lellinger, Stollinger

219 27 1
                                    

Czyli kolejny shot odnaleziony w zamętach.

"She'll love you
If you love her like that
She'll love you
If you love her"











S

tephan nie ma pojęcia, jak doszło do sytuacji, w której pijany Kamil Stoch płacze w jego ramię. Po pierwsze; to jego arcywróg, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Po drugie; może, jednak da się to wszystko wytłumaczyć racjonalnie?

Cała ta sytuacja zaczęła się po wygranej Karla. Wówczas cała drużyna niemiecka postanowiła udać się do baru, aby opić zwycięstwo kolegi. Leyhe nie miał na to ochoty, ale z drugiej strony pozostanie w hotelu z niestabilnym emocjonalnie Andreasem, też nie wydawało się dobrą opcją. To wszystko było tak bardzo popieprzone.

Któż by się spodziewał, że w tym samym lokalu będzie przebywać kadra Polski? W sumie, biorąc pod uwagę, że był z nimi naczelny alkoholik - Piotr Żyła, nie było to takie zaskakujące, jak widok Kamila, który pił wódkę prosto z gwinta. 

Stephan zawsze stawiał go sobie za wzór cnót, a tu taka sytuacja. Leyhe postanowił, że go zignoruje. W końcu o czym mieliby rozmawiać? O rozpadającym się związku i nowym uczuciu, które pojawiło się w sercu młodszego? Oni byli swoimi antagonistami. Nie mieli prawa istnieć razem.

Stephan bawił się średnio; tańczył bez przekonania, pił bez chęci, nic nie palił. Już chciał wychodzić, kiedy niespodziewanie czyjaś ręka pociągnęła go w stronę baru. Działał jak w transie, dlatego nawet nie obrócił się za siebie, pozwolił się prowadzić. Szoku doznał dopiero wtedy, kiedy usiadł na krześle i zauważył, że obok niego znajduje się nikt inny, jak Kamil Stoch. To właśnie tak zaczęła się ta sytuacja, gdzie  Polak ze smutnymi oczami wpatruje się w niego, a Leyhe nie ma pojęcia co mu powiedzieć. Przeprosić? Ale za co? Przecież to nie jego wina, co czuje jego serce.

- Jeśli faktycznie stanie się to, o czym myślimy, zabierz jego serce i umieść je w bezpiecznym miejscu, skoro ja tego nie potrafiłem - mówi poważnie, a jego oczy są tak bardzo zaszklone z powodu nagromadzonych uczuć oraz wypitego alkoholu. 

Sephan nie wierzy w jego słowa. Jeszcze tydzień temu prawie pobili się z tego powodu, a ten teraz się poddaje, oddając mu wszystko.

- Przepraszam Kamil, ale o czym ty mówisz? Może już powinieneś iść do hotelu? - Stephan sugeruje, szukając wzrokiem któregoś z Polaków, ale jak na złość wszyscy  magicznie zniknęli.

- Dobrze wiesz o co chodzi, jestem już zmęczony tym wszystkim. Wiem, że prędzej czy później wybierze Ciebie, dlatego pamiętaj, że jest najlepszą rzeczą, która mogłaby ci się przytrafić w życiu. - Polak już nie wytrzymuje i zaczyna płakać. Leyhe nie ma pojęcia, jak na tak zareagować, dlatego krzepiąco klepie go w ramie. Niestety jego dotyk nie leczy ran.

- Um, dziękuję? - Stephan poprawia się na krześle, zastanawiając się czy to dobry moment, aby wyjść. 

- Dam ci kilka rad, może to ci pomoże? Ja już po prostu nie mogę patrzeć, jak on cierpi. To zbyt ciężkie  - oznajmia i przybliża do swoich ust butelkę wódki.

- Jak chcesz - Stephan wzdycha zrezygnowany totalnie nie mając pojęcia, co zrobić ze swoim życiem.

- Po pierwsze pamiętaj, że ma problemy ze snem i uwielbia się przytulać - zaczyna, a Leyhe kiwa głową. To żadna rewelacja, dzielą pokój od pięciu lat. O takich zwyczajach wie chyba każdy, ale czy przyjaciele powinni spać w jednym łóżku?

- Z resztą podejrzewam, że o tym wiesz - wzdycha pod nosem.

- Każdy zdaje sobie z tego sprawę, bądźmy szczerzy - ucina krótko.

- Uwielbia pop, taniec i najgorsze programy telewizyjne, jakiekolwiek istniały - kontynuuje, ale to nadal żadna nowość. Stephan wie, że żadna dyskoteka z Andreasem nie jest nudna. Mówimy tu o królu parkietu z ruchami paralityka. A seriale? Leyhe chyba nie zna nikogo, kto obejrzał każdy odcinek mody na sukces, poza Andreasem. 

- Nie mówisz mi nic, czego bym nie wiedział. Do czego to ma prowadzić? 

- Naprawdę chcę ci pomóc! - mówi trochę za głośno i uderza dłonią w stół, co powoduje, że kilka głów obraca się w ich stronę. Stephan jedynie klnie pod nosem w swoim ojczystym języku, wyzywając Polaka od największych prosiaków na świecie.

- W takim razie mów dalej Sherlocku Holmesie.

- Każdego dnia zostawiaj mu liściki miłosne, bo je uwielbia. Jest wielkim romantykiem, a nie zdziw się również jak niebawem zacznie temat dzieci, uwielbia je.

- Wiem, a ty ich nie chciałeś. To jeden z powodów waszego kryzysu - Stephan dodaje, będąc zupełnie nieświadomym, jak bardzo go rani. W końcu nadal jest mowa o jego narzeczonym.

- Po prostu nie jestem na to gotowy - cedzi przez zęby, zastanawiając się jaki jest sens ich rozmowy. W końcu Leyhe zna go tak długo, że nie potrzebuje żadnych rad.

- Dobrze, dobrze, coś jeszcze? - ziewa, chyba dawno nie był tak zmęczony. Ostatnio cała ta sytuacja zaczęła go przytłaczać; wrócił do skakania, ale nie potrafił ustabilizować swojej formy, a jego życie prywatne? To dopiero był cyrk. 

- Odnoszę wrażenie, że ta rozmowa nie ma sensu, bo traktujesz mnie jak wroga! - czka i odsuwa się od niego, a Niemiec jedynie kręci głową. 

- Kamil… ale chyba właśnie na tym to polega, zabrałem ci kogoś, kogo kochałeś najbardziej…

- Jeszcze nie jest twój!

- Ale i tak dobrze wiesz kto wygra, przykro mi, naprawdę nie chciałem cię zranić - dodaje całkowicie szczery.

- Ale to zrobiłeś, wiesz? Myślałem, że sobie poradzimy, wszystko będzie dobrze i nagle pojawiłeś się ty, znowu… Zdradził mnie z tobą raz, co potrafiłem mu wybaczyć, ale od kilku miesięcy widzę jak jego wzrok wędruje w twoją stronę, jak jego oczy świecą się na widok wiadomości, którą mu wysyłasz, ten uśmiech był kiedyś wyłącznie dla mnie, teraz ty stałeś się jego adresatem.

Kamil już nie wytrzymuje i zaczyna płakać, a raczej wyć. On go naprawdę kochał, jednak nie był na tyle zdecydowany i silny, by Andreas przy nim został. Najgorsze było to, że Kamil zdawał sobie sprawę z tego od samego początku, że straci go w momencie, kiedy Wellinger zrozumie, że on nie jest gotów na coś stałego i pewnego. 

- Cii Kamil… - Stephan przełamuje się i zaczyna głaskać go po ramieniu, mając nadzieję, że niebawem na jego drodze pojawi się Żyła, a może Kubacki (byłaby to zdecydowanie lepsza opcja) i zabierze ten chaos od niego.

- Kocham go nadal, ale widzę jak się męczy i pozwalam mu odejść do ciebie. Mam nadzieję, że będziesz traktować go dobrze - mówi i odchodzi w nieznanym kierunku, a Leyhe wiedziony jego słowami nie zatrzymuje go, tylko sam idzie do hotelu i puka do pokoju Wellingera; kiedy ten otwiera mu zaspany, przyciąga go do siebie i całuje tak, jakby świat miał przestać istnieć. 

Kiedy jedno serce zostało złamane na tysiące kawałków, drugie zaczęło pałać zupełnie nowym uczuciem. Fortuna bywa przewrotna.

One shots cz.3 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz