<3

739 62 89
                                    

Noé.

Szliśmy razem z Vanitasem po Paryżu. Było już dość późno, ponieważ godzina wskazywała na 21:00.

Przechodziliśmy przez pustą, dość szeroką uliczkę. Była ślicznie ustrojona. Na lampach wisiały przeróżne ozdoby, a na ziemi były poukładane rozmaite dekoracje.

Nagle usłyszałem jak skądś dobiega piękna pieśń. Postanowiłem się zatrzymać, niebieskooki zrobił to chwilę po mnie.
- Dlaczego się zatrzymałeś? - zapytał, wpatrując się we mnie z ciekawości.
- Posłuchaj. - powiedziałem mu tylko tyle, a on od razu zaczął się wsłuchiwać.

Vanitas.

Zrobiłem to co kazał białowłosy. Zacząłem nasłuchiwać. Do moich uszu dopływała cudowna melodia. Taka kojąca, taka spokojna.

Niesamowicie mi się spodobała.
Jednak po dokładnemu wsłuchaniu się w ten dźwięk, zaczął mi coś przypominać. Jakbym gdzieś go słyszał.

Po kilku minutach słuchania nareszcie sobie przypomniałem.

Moi rodzice. Oni uwielbiali tą melodię.

Mój tata umiał grać na fortepianie, zaś moja mama miała niezwykły głos. Był taki przyjemny. Razem, każdego wieczoru wykonywali ten utwór. Dla mnie.

Każdy by pomyślał, że to przygnębiające wspomnienie, ale mnie ono rozweselało. Jestem szczęśliwy, że miałem takich cudownych rodziców.

Popatrzyłem się w drugą stronę. Fioletowooki był za hipnotyzowany tym dźwiękiem. Postanowiłem go wyrwać z transu, aby zrobić coś bardziej satysfakcjonującego.
- Noé? - powiedziałem, żeby wampir zwrócił na mnie uwagę. Na moje szczęście popatrzył się w moją stronę.
- Tak? - odrzekł.
- Chciałbyś zatańczyć? Wiesz.. i tak tu nikogo nie ma. A grzechem było by nie skorzystać z takiej okazji przy tej pieśni. - szepnąłem trochę zawstydzając się. W końcu nie wiedziałem jak zareaguje.

Noé.

Lekko się zdziwiłem na słowa czarnowłosego. W końcu to Vanitas. Nie spodziewał bym się po nim, że będzie chciał tańczyć. Tym bardziej ze mną.

Jednak stwierdziłem że przyjmę zaproszenie.

Nie wiedziałem co to za uczucia, ale gdy z nim jestem, czuję się szczęśliwy. Gdy zamykam oczy by oddać się w krainę snu widzę jego twarz. Poprzez przypadkowy dotyk, moje serce zaczyna przyspieszać, a policzki robią się czerwone.

Dlatego stwierdziłem że nie ma nic do stracenia.

- Ja... jasne. Masz rację. - odpowiedziałem na jego zapytanie. Zauważyłem że na jego twarz wkradł się delikatny, lecz co najważniejsze, prawdziwy uśmiech.

Vanitas.

Cieszyłem się, że chłopak się zgodził. Od jakiegoś czasu myślę, że czuję do niego coś więcej, nie to co do zwykłego partnera.

Jednego wieczoru białowłosy stracił nad sobą kontrolę i dorwał się do mojej krwi. To właśnie przez ten incydent zmieniłem swoje zdanie o nim. Uczucie, kiedy wgryzł się w moją szyję było tak bardzo przyjemne. Po krótkim czasie przypomniałem sobie, że wampir jest *archiwistą. Nie chciałem żeby zobaczył moje wspomnienia.

Moja przeszłość była trudniejsza niż mogło by się wydawać.

Noé, jest okropnie wrażliwą osobą i nie zniósł bym, gdyby po zobaczeniu jej się ode mnie odciął, a co gorsza coś sobie zrobił.

Lecz gdy skończył pić, wyglądał, jakby nic nie zobaczył. Być może tak bardzo się na niej skupił, że nawet nie był w stanie oglądać retrospekcji.

Gdy zapada zmierzch. || Vanitas x NoéOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz