Przeziębienie Dazaia cz. 1

176 13 11
                                    

Mieszkanie Dazaia i Chuuy'i, 18:27

-Dazai, ty cholerna makrelo, mówiłem ci żebyś zrobił zakupy!!!!-krzyknął Chuuya z kuchni.

- Myślałem że ty je zrobisz!- odkrzyknął leniwie brunet leżący na kanapie i czytający książkę.

-No to coś ci to myślenie nie wychodzi!!!-z kuchni wyłonił się zdenerwowany rudowłosy mężczyzna.

-Ranisz me uczucia, Chuu-Chuu~- Dazai chciał podroczyć się trochę ze swoim chłopakiem, jednak skończyło się to dla niego bliskim spotkaniem z podłogą

-Nie nazywaj mnie "Chuu-Chuu", bo będziesz spał na kanapie- odparował Chuuya stając nad brunetem z założonymi rękami.

Dazai, marudząc wstał, i żeby udobruchać niziołka podszedł do niego i przytulił. Rudowłosy się nie wyrwał, ale nie oddał też uścisku, aby pokazać że czułościami nie załatwi sobie taryfy ulgowej.

-Chodź, idziemy do auta- westchnął kiedy brunet go już puścił.

-Czemuuuu, możemy zrobić te zakupy jutro rano~- odparł Dazai, który naprawdę nie miał ochoty wychodzić z domu. Wolałby się poprzytulać z Chuuyą, chociaż prawdopodobnie skończyło by się to dla niego kilkoma nowymi urazami.

-Dlatego, że jutro mamy długą misję a nie mamy nic do jedzenia. Nie wiem jak tobie ale mi nie uśmiecha się cały dzień pracy bez śniadania- argumenty Chuuy'i w końcu przekonały Dazaia i wyszli z domu.

Niefortunnie dla bruneta, zapomniał on swojego ulubionego, beżowego płaszcza, jednak nie przejmował się tym zbytnio, ponieważ na dworze nie było bardzo przenikliwego chłodu.

Pobliska biedronka, 18:49

Chuuya był wkurwiony.

Po prostu wkurwiony, bo inaczej się tego nie da opisać.
Razem z Dazaiem weszli do sklepu ledwie 5 minut temu, a brunet już wpakował się w kłopoty.
Rudy spuścił go z oka na zaledwie chwilę, jednak ten już zdążył wpaść na półkę z krabami w puszce, które następnie zgodnie z prawem grawitacji spadły na niego wywołując ogromny rumor, a przy tym wiązankę przekleństw z ust Dazaia.
Słysząc zamieszanie, ochrona szybko przybiegła na miejsce i po zorientowaniu się w sytuacji, wyrzuciła bruneta ze sklepu.

-Co za idiota! No po prostu debil pierwszej klasy!- mruczał do siebie Chuuya.

On nie został wyrzucony ponieważ w chwili "wypadku" znajdował się po drugiej stronie sklepu, jednak było ryzyko że ktoś widział że wchodzili do sklepu razem i on także zostałby "usunięty". Wtedy zostali by bez jedzenia, ponieważ był to jedyny sklep otwarty o tej porze. [nie pytajcie pls]

-Cuż, przynajmniej teraz zrobię te zakupy w spokoju- pomyślał po czym niespiesznie ruszył szukać potrzebnych im produktów. Specjalnie szedł wolno, żeby Dazai trochę dłużej się nudził tam na zewnątrz.

Kiedy w końcu skończył zakupy, okazało się, że minęła ponad godzina a pogoda na zewnątrz diametralnie się zmieniała, ponieważ teraz lało jak z cebra. Chuuya uświadomił sobie, że Dazai prawdopodobnie już od godziny stoi na deszczu, czekając na to aż on skończy zakupy. Na domiar złego, przypomniał sobie że brunet nie miał swojego płaszcza a tylko cienką koszulę, która pewnie była już cała przemoczona. Trochę mu się zrobiło żal swojego chłopaka, więc czym prędzej wyszedł ze sklepu aby wpuścić bruneta do auta, ponieważ (o zgrozo) to on miał cały czas kluczyki.

Parking przed biedronką, 20:13

-Ch-chuuya! Nareszcie j-jesteś!- zawołał brunet szczekając zębami z zimna, ponieważ, jak przewidział Chuuya, przemókł co do suchej nitki.

-No, jak widać- odpowiedział rudy otwierając drzwi od auta i delikatnie popychając bruneta w ich stronę.

-Wsiadaj, dam ci mój płaszcz-
Dazai tylko przytaknął i usiadł owijając się szczelnie płaszczem Chuuyi, który tymczasem zapalił auto i zaczął wyjeżdżać z parkingu.

Mieszkanie Dazaia i Chuuy'i, 7:03, następny dzień.

-Aaaapsiiiik!!!- kolejne kichnięcie Dazaia przerwało spokojny sen Chuuy'i wprawiając go w coraz większą irytację.

Słysząc że Dazai szykuje się do następnego kichnięcia, szybko podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na bruneta leżącego obok niego.

-Apsik!- Osamu kichnął jeszcze raz po czym umilkł na chwilę.

Rudzielec popatrzył na niego uważniej i zauważył że cały drży, a na twarzy jest czerwony. Dotknął jego czoła.

-Całe rozpalone- mruknął do siebie.

Spostrzegł także, że brunet oddycha płytko i nieregularnie. Nagle Dazai wciągnął powietrze i zaczął kaszleć. Po chwili przestał, i otworzył powoli oczy.

-No, no, śpiąca królewna wreszcie się obudziła, co?- zakpił, jednak w duchu trochę się niepokoił o Osamu, i kpina nie sprawiła mu aż takiej przyjemności jak zwykle.
Brunet w odpowiedzi tylko coś mruknął a następnie znów zaniósł się kaszlem.

-Cuż, wygląda na to że będę musiał się tobą zająć- stwierdził Chuuya po czym wstał z łóżka aby pójść zrobić herbatę dla siebie i swojego chłopaka.



•Wspólne życie makreli i ślimaka, czyli historie z życia soukoku•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz