To koniec

12 0 0
                                    


Całą tą książkę opisuje Luiza, ale chcę dodać tu swój rozdział.
Był poranek. Siedziałem na fotelu na korytarzu i czekałem. Nagle zaczął dzwonić jakiś alarm. To nie był alarm pożarowy. Pobiegłem po lekarza jak najszybciej mogłem. Przyszedł do sali, w której ona leżała. Przybyło też kilku innych lekarzy. Jeden kazał mi wyjść. Wkurzyłem się, po czym powiedziałem : Chcę być tu z nią co się dzieje ? Jej rodzice są na komisariacie na przesłuchaniu, a ja jestem jedyną jej bliską osobą, która tu jest.
Lekarz powiedział: Przykro mi nie można tu wejść reanimujemy pacjentkę. Co?! Jak reanimujecie, coś się stało ? Ma spowolnione serce. Proszę czekać.
Te słowa mnie zabolały.
To przeze mnie, mogłem nie brać jej tam. Mogłem to ja pójść do tej wentylacji.
Wyszedł lekarz. Mina nie była jakaś zadowolona.
Co się stało ? - zapytałem
Przykro mi, ona nie żyje. Robiliśmy co w naszej mocy.
Nie, to nie może być prawda..
Wszedłem do tej sali, po czym dotknąłem jej serca. Nie bije..
Lekarz dodał: Na chwilę złapaliśmy z nią kontakt. Kazała przekazać, że bardzo kocha swoich rodziców oraz Alexa. To były jej ostatnie słowa.
Na koniec tej książki chcę ułożyć zdanie, które daje wiele do myślenia.
Zawsze to co dobre, szybko się kończy.
To był koniec, nie było już nic.
Jej rodzice przyszli na miejsce.
A ja chciałem już tylko być z nią, tam u góry...

Syndrom sztokholmskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz