-🍷-
Tego dnia zostałem poproszony przez Działającą Wielką Mistrzynię Jean, żebyśmy dyskretnie porozmawiali. Oparty o ścianę bawiłem się monetą, zastanawiając się co Jean chciałaby ze mną przedyskutować. Czyżby coś na temat Wielkiego Mistrza Varki? Czy jakieś niebezpieczeństwo się zbliżało w kierunku Mondstandt? Mogłem się jedynie domyślać, że sprawa jest poważna, po tonie jej głosu i jej oczach.
Przez drzwi przeszła dobrze znana mi blondynka, w idealnym momencie kiedy złapałem monetę, którą sekundę wcześniej podrzuciłem pod sam sufit. Jean marszczyła brwi, zawsze taką mimikę przybierała, nawet nieświadomie, kiedy coś ją trapiło. Przybliżyłem się do biurka.
– Witaj, Kaeyo. Dziękuję, że przybyłeś. Słyszałeś może ostatnio pogłoski o „Podróżującym Złodzieju"? – zapytała mnie kładąc łokcie na blacie biurka.
– O złodzieju, który kradnie cenne przedmioty, a później zmyka do innej nacji? Złodziejaszku, który zawsze wyślizguje się sprawiedliwości? – zmrużyłem powieki chcąc się skupić.
– Czyli obejdzie się bez tłumaczenia, kto to. Od Amber i innych rycerzy, którzy działają za murami miasta dostaję coraz więcej raportów o kradzieżach oraz o tym, że złodzieja nie można było uchwycić lub nawet zidentyfikować. Jest duże prawdopodobieństwo, że Podróżujący Złodziej zmierza w kierunku miasta. – opowiedziała zmartwiona Jean.
– Potrzebuję kogoś, kto nigdy nie traci opanowania oraz jest dyskretny w swoich działaniach. Kogoś kto mógłby zbadać tą sprawę. – kontynuowała dalej.
– Chcesz bym się tym zajął? – zadałem jej pytanie retoryczne.
– Tak. Wiem, że nie spełniasz się od miesięcy jako Kapitan Kawalerii, lecz nie mogę nic na to poradzić. – westchnęła ciężko patrząc się na mnie z politowaniem Jean.
– Oczywiście, że się tym zajmę, Jean. Możesz na mnie liczyć. – odpowiedziałem jej z delikatnym uśmiechem na ustach.
– Dziękuję, Kaeya. – odwzajemniła mój uśmiech.
Wyszedłem z jej gabinetu. Ponownie wyciągnąłem monetę, aby się nią pobawić w dłoniach. Najwidoczniej inni rycerze mieli ręce pełne roboty. Nie miałem nawet jak narzekać, wręcz przeciwnie podekscytowałem się na tą misję. Pomyślałem: „To będzie interesujące" oraz podążyłem w kierunku tawern.
-🌻-
Westchnęłam głęboko. Zjechałam do siadu opierając się plecami o pień drzewa. Zwaliłam tamtą grabież w Liyue, przez co moja egzystencja została wyjawiona światu. Nie potrzebowałam sławy oraz rozpoznawalności, a pieniędzy. Moja sakiewka z Morą była coraz to bardziej luźna, a nie odnalazłam kupcy na te starożytne artefakty należące do Adeptusa Cloud Retainer. Musiałam trzymać się bardziej na baczności, ponieważ każdy byłby w stanie mnie wydać władzy nacji.
CZYTASZ
Pewnego razu w Mondstadt [Diluc x Reader]
FanfictionPrzez różne wydarzenia w swoim życiu, zostałaś zmuszona kroczyć ścieżką przestępczą. Aby nie zostać podejrzaną, podróżowałaś z miasta do miasta zanim nawet cień wątpliwości mógł na ciebie paść. Na swojej drodze napotykasz Mondstadt, Miasto Wolnoś...