"Poczułam że leżę na trawię"

157 12 0
                                    

Otworzyłam oczy. Nic nie pamiętałam. Poczułam że leżę na trawię. Dziwne. Nie pamiętam niczego takiego. Zasłoniłam twarz ręką bo słońce raziło mnie w oczy. Wkońcu się podniosłam. Nie wiedziałam wogóle gdzie jestem i dlaczego tu jestem. To była tylko jakaś równia porośnięta trawą i niebieskimi kwiatami. Motyl usiadł na mnie ale ja go szybko zgoniłam. Po chwili przed sobą zobaczyłam tylko postacie zamazane jakby były czarną materią ale ze złotymi przebłyskami.
- Kim jesteście? - zapytałam przerażona i zdziwiona. Nie wiedziałam gdzie jestem do tego jeszcze z jakimiś gościami, chyba gościami, którzy byli cali czarni. Dosłownie czarne plamy, no oprócz tych złotych przebłysków. Żaden się nie poruszył tylko z nich smugi poruszały się na wietrze.
- Nie martw się to tylko twoja podświadomość - nagle usłyszałam kogoś głos. Kurwa normalnie jak w jakimś science-fiction. W sumie całe moje życie to jest takie science-fiction. Wstałam z trawy.
- Kim ty jesteś!? - krzyknęłam ale czułam się jakby moje słowa zaguszał wiatr.
- Nie długo się dowiesz... a może jednak już wiesz. - japierdole co to za zgadywanki. Czy ja nie mogę mieć normalnego życia? Było normalne dopóki nie wyjechałam do Włoch. Nigdy więcej spotkania z Fideo. Naprawdę kurwa i ogólnie z całą drużyną. Mogłam sobie teraz spokojnie siedzieć na dupie w domu a nie latać po świecie albo siedzieć w swojej podświadomości albo to jest po prostu sen. Tak, to na pewno sen i zaraz się z niego obudzę bo dostałam piłką w głowę.
- Jestem - cholerny wiatr ale naprawdę po tym się ocknęłam na swoim łóżku w Okinawie. Jakaś dziewczynka koło mnie siedziała. Chwilę się tak na siebie patrzyłyśmy. Co jest do cholery... Dobra przecież to jest siostra Hijikata.
- Obudziłaś się wkońcu. Chyba miałaś zły sen - poklepała mnie rączką po głowie.
- Tak dzięki za trochę - wstałam z łóżka i popatrzyłam się na siebie. Co jest do cholery. Przecież wcześniej nie miałam tych siniaków, ani bandaży. Wróciłam wzrokiem do czarnowłosej.
- Gdzie Hijikata? - zapytałam poprawiając ostrożnie swoje opaski.
- Robi obiad. - zaczęłam iść do drzwi ale moje ciało przeszło ból. Inny ból niż do tej pory odczuwałam. Rubi nadal się na mnie patrzyła.
- Możesz przestać? To się robi irytujące - prychnęłam pogardliwie.
- Dziwnie się zachowywałaś? - powiedziała bawiąc się palcami.
- To znaczy? - zapytałam unosząc brew do góry. Nic nie pamiętałam prawie.
- Mamrotałaś coś o jakimś Aliusie prawie nie przytomna i że musisz ich powstrzymać - powiedziała zaczynając wychodzić z pokoju.
Co do cholery? Co mi się stało? Poszłam za nią do Hijikaty a on miał grobową minę. Co się do cholery dzieje.
- Rubi zostaw nas samych - popatrzył się na dziewczynkę. Ona prychła i poszła do siebie. Nigdy go takiego nie widziałam.
- Co się stało? - zapytałam niczego nieświadoma.
- Musisz wkońcu zdecydować po której stronie stajesz.
- O czym ty mówisz? - zapytałam zdziwiona biorąc jabłko.
- Dobrze wiesz o czym. - po chwili wypowiedziała 4 słowa, które zmieniają moją osobowość o 180 stopni. - Naiki z Orion Light.
- Nie muszę wiedzieć - ale zaraz to ukryłam - po prostu jest tak jak wcześniej było - zaczęłam jeść jabłko ale widziałam że nie była do tego przekonana - Sory ale teraz muszę popracować. - poszłam na górę. Znalazłam laptop detektyw. Mistrz będzie z tego bardzo zadowolony. Ściągnęłam wszystko na pendrive'a, którego potem przekazałam do Akademii.

Następne tygodnie były katorga na którą nie mogłam nic poradzić. Orion Light mnie wykańczał psychicznie i fizycznie ale nie potrafiłam się z tego uwolnić. Musiałam sobie przypomnieć co stało się tamtego dnia kiedy mnie tu złapali. Wiedziałam że tak nie może być ale nic nie mogłam zrobić. Raimon pokonywał następne drużyny, a ja się temu przyglądałam z wściekłością dlaczego to wszystko co wypracowali nie działa. Nie byłam sobą i bardzo dobrze o tym wiedziałam.

Wkońcu nastąpił dzień ich walki z Genesis

Born To Make History II || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz