prolog

125 16 13
                                    

— O, a słuchaj tego, Baek! To o tobie — powiedziała entuzjastycznie Taeyeon, po czym odchrząknęła i, przybierając przesadnie poważny wyraz twarzy, zaczęła czytać. — "Byk; uważaj, bo twoje przeznaczenie jest tuż za rogiem. Drobne spotkania mogą wiele zmienić w twoim życiu. Miej oczy dookoła głowy i pamiętaj, by słuchać głosu serca".

Baekhyun westchnął lekko zażenowany, uśmiechając się półgębkiem, jednocześnie tworząc precyzyjną rozetę ze spienionego mleka. Zadowolony ze swojego dzieła, położył białą filiżankę na przygotowanym spodku i wezwał po odbiór "numerek siedem". Wtem przed ladą pojawiła się kobieta w beżowym swetrze, która podziękowała za kawę skinieniem głowy i ciepłym uśmiechem, po czym udała się do swojego stolika.

— Nie masz co robić, tylko czytać te bzdury w pracy? — szepnął Baekhyun, przecierając szmatką plamkę, która została po nieudolnym przejęciu zamówienia.

— To przecież tradycja — prychnęła Taeyeon. — Poza tym, nie rozumiem, co ci nie pasuje? Dostałeś dobrą wróżbę! Nie to co Jongdae.

W tej samej chwili między nich zgrabnie wsunął się szczupły, wysoki chłopak, niosący tackę pełną pustych i brudnych naczyń. Zmarszczył brwi i z wyraźnym zainteresowaniem zaczął czytać treść horoskopu, wyświetlającego się na monitorze, który pierwotnie służył do nabijania zamówień klientów kawiarni. Na warcie Taeyeon był także serwisem plotkarskim, streamem z meczu siatkówki, Netflixem lub, w najgorszym wypadku, pasjansem.

— Co ma znaczyć "pilnuj się w pracy"? Jestem doskonałym pracownikiem! — Oburzył się Jongdae. — Wyłącz to natychmiast!

— Się robi, kierowniku. Dzień dobry, co dla pana? — Ton jej głosu prędko zmienił się w słodki i przyjemny, gdy przed kasą stanął nowy klient.

Jongdae od razu zabrał się za czyszczenie filiżanek, a Baekhyun zarzucił szmatkę na ramię, chwycił kolbę i podłożył ją pod młynek, który w tym samym momencie świeżo zmielił ziarna kawy. Kątem oka zerknął na mężczyznę, który z przyjaznym uśmiechem odmawiał Taeyeon dokupienia makaronika lub dodania smakowego syropu do swojego napoju. Całkiem młody, przystojny, elegancki, sprawiał wrażenie człowieka sukcesu. Baek uwielbiał przyglądać się ludziom z kawiarni. Wiedział, że wielu z nich już więcej nie spotka lub zapomni ich twarze, a jednak każdy przynosił wraz z sobą swoją własną historię, w której na chwilę pojawiał się smak kawy zrobionej przez Baekhyuna. Tylko, że akurat ta twarz miała w sobie coś wyjątkowego. Mężczyzna nie tylko wyglądał dobrze. Wyglądał, jakby Baekhyun kiedyś go znał albo... Jakby miał go znać?

— Duża czarna, na wynos — powiedziała Taeyeon, kładąc przed Baekiem karteczkę z wydrukowanym zamówieniem. Nim wróciła do pracy, zbliżyła się nieco do jego ucha, ściszając głos. — Tylko się nie zakochaj.

Chłopak, uświadomiwszy sobie, że zdecydowanie zbyt długo wpatrywał się w mężczyznę, zaczerwienił się po uszy zawstydzony i natychmiast zajął się przygotowaniem kawy. Intuicyjny dreszcz, biegnący wzdłuż jego karku, dał mu znać, że klient również zawiesił na nim oko. Zacisnął wargi nieco zmieszany. Chwycił papierowy kubek, napisał na nim tradycyjne "miłego dnia", dorysowując uśmiechniętą buźkę, po czym postawił go pod wylewkę, z której następnie zaczęła płynąć gorąca, aromatyczna kawa. Nieśmiało zerknął przez ramię, od razu spotykając się ze wzrokiem mężczyzny. Już z odległości był w stanie stwierdzić, że oczy nieznajomego były niezwykłe. Ciemne, jak mocne espresso o poranku, tak przenikliwe i onieśmielające, jednocześnie lśniące ciepłym blaskiem, inteligentne i szczere. Baekhyun przełknął z trudem ślinę. Chwycił kubek z gotową kawą i umieścił go na ladzie, podając przykrywkę i mieszadełko, nieprzerwanie spoglądając na równie zainteresowanego mężczyznę.

— Duża czarna na wynos — wymamrotał tak cicho, że w normalnej sytuacji żaden klient nie usłyszałby jego głosu. Ale ten wiedział, że pod typowym dla każdej kawiarni zamówieniem, Baekhyun wołał właśnie jego.

Podszedł, a mocna mieszanka gorzkiej pomarańczy, róży, sandałowca i wanilii odurzyła na chwilę chłopaka, sprawiając że jego serce nagle przyspieszyło swój rytm. Długie, zgrabne palce mężczyzny musnęły lekko dłoń Baekhyuna, gdy przejmował od niego kubek kawy. Wymienili się uśmiechami, podziękowaniem i pożegnaniem. Wraz z dźwiękiem dzwoneczka, uderzających o chodnik kropel deszczu oraz zamykanych drzwi, dziwne spotkanie Baekhyuna zakończyło się, a oddech z trudem ulotnił się z jego płuc wraz z ciężkim westchnieniem.

— Proszę, proszę... — Wymowne spojrzenie Taeyeon i wredny uśmieszek od razu sprowadziły go na ziemię. — Czyżbyś spotkał swoje "przeznaczenie zza rogu"?

— Bardzo śmieszne — prychnął, zamachując się żartobliwie szmatką w jej stronę.

||ChanBaek|| AdoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz