1. Wszyscy cierpieliśmy.

23 0 0
                                    


I looked at you and said, oh-oh-oh
Don't hate me, am I crazy?
So tenderly you watch me burn, you watch me burn, oh
So tell me, am I crazy?

worldstar money - joji

                                             ***

Liv POV
                         

– Przycisz to – warknął pod nosem, nawet na mnie nie zerkając.

Sięgnęłam dłonią do pokrętła przy radiu, przekręcając je lekko w lewą stronę i zmniejszając tym samym głośność wydawanego przez stację dźwięku.

– Uwielbiałeś tę piosenkę – powiedziałam cicho, wzruszając ramionami.

– Miałem w zwyczaju uwielbiać wiele rzeczy – odpowiedział ironicznie Will, zmieniając dynamicznie bieg na skrzyni.

– Dlaczego od samego wyjazdu jesteś taki niemiły, co? – westchnęłam kurczowo trzymając się za pasy, – gdy William skręcił w prostopadły zakręt z ogromną prędkością – Zwolnij, jest ciemno i ślisko – dodałam, czując przechodzący mnie po plecach dreszcz.

– Może dlatego, że wcale nie podoba mi się cała ta sytuacja? Mieliśmy inne plany, Liv. Całkowicie inne – sarknął, mocniej wciskając pedał gazu.

– Ile jeszcze będziesz mi to wypominać? – zapytałam, zerkając na niego spod szkieł okularów.

Jego szczęka była zaciśnięta z nerwów, a dłonie mocno trzymały w ryzach skórzaną kierownicę. Do tego na jego szyi pojawiła się charakterystyczna wypukła żyła, świadcząca o tym jak bardzo zdenerwowany był.

– Gdyby nie twoje durne wymysły o obiadkach z matką, pakowalibyśmy się teraz na wakacje życia, zamiast spędzać spędzać święta w tej dziurze w Oregonie - lecielibyśmy na Seszele – sarknął, gdy zatrzymaliśmy się na pierwszych światłach po zjeździe z autostrady.

Zamilknęłam na chwilę, nie chcąc znów wdawać się w tę chorą i beznadziejną dyskusję. Za oknem szalała typowa dla Derry zimowa pogoda. Śnieg z deszczem nabłyszczał jezdnię i osiadał się na poboczach. Tęskniłam za tym, tęskniłam za prawdziwą zimą i zmianami. Za porami roku. Kalifornia jest po prostu nudna - cały czas świeci słońce i nic poza tym. Kiedyś marzyłam o takim klimacie, a teraz tego po prostu nienawidzę.
Stresowałam się przed powrotem do rodzinnego miasta. Teraz wszystko uległo zmianie, było po prostu inne. Gdy zaczęło się sypać - uciekłam stąd, a teraz wracam jak gdyby nigdy nic. Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego to robię. Przemyślałam pewne sprawy i czuję, że tutaj mogę to znaleźć. Potrzebuję zaznać spokoju, równowagi i pewnego rodzaju harmonii. Desperacko tego szukam, ale nie mam pewności czy w końcu to znajdę. I to jest najgorsze. Ciągle uciekam.

– W przeciwieństwie do ciebie nie mam swojej rodziny w dupie – wypaliłam nagle, szybko żałując swoich słów.

– Znalazła się wielka samarytanka – parsknął prześmiewczo – To gdzie byłaś, kiedy najbardziej cię potrzebowali? – zadał to pytanie, a ja miałam ochotę go uderzyć.

Czasami żałuję, że powiedziałam mu tak wiele o sobie, że tak bardzo mu zaufałam. A w takich momentach on po prostu wie jak to wykorzystać, żeby mnie zranić. Nienawidzę go za to, że mi to robi.

– Nie musisz znów tego zaczynać – odpowiedziałam, czując jak łzy napływają mi do oczu.

– Niby czego? Mówienia prawdy? – odparł z kpiną w głosie.

– Tego zachowania… – zaczęłam, ale szybko mi przerwał.

Perfectly Wrong Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz