Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że nie jest sama w rakiecie. Po jej prawej stronie był Witkacy, jej najlepszy przyjaciel, a po jej lewej stronie Kuba (niezbyt się z nim lubiła, bo strasznie się rządził). Rakieta wystartowała, przez dziesięć minut wciskałoją w fotel. Kiedy w końcu przestało, zorientowała się,że już są na ziemskiej orbicie.
Dzień pierwszy
Nie mogę już wytrzymać z Kubą , jest tylko głupim mechanikiem a zachowuje się jakby był jakimś królem ,nie wiadomo czego. Miałam dzisiaj z nim tylko jedną sprzeczkę o to, że powinien naprostować jedyną blachę , która się wygięła, pod uderzeniem jakiegoś małego kamyczka.W końcu Witkacy musiał to zrobić.Dzień drugi
Dzisiaj okazało się, że nie jesteśmy sami na tym pokładzie i mamy dwójkę pasażerów na gapę.
Chłopca i dziewczynkę, którzy nie mieli domu, więc zamieszkali na statku.Dzień trzeci
Witkacy uratował mi życie. Ten kretyn Kuba, gdy dokonywałam codziennego przeglądu zewnętrznego, próbował mi odciąć linę przytrzymującą, chroniącą mnie przed odleceniem w przestrzeń, Witkacy na szczęście go powstrzymał.Dzień czwarty
Odkryliśmy cel naszej misji - ustalenie czy na marsie można żyć przez miesiąc.
Aha; super czyli mam spędzić z tym idiotą jeszcze ponad miesiąc. Masakra!