1/1

739 53 8
                                    

Arcik autorstwa Ewxia2

Kolejny oneshot. Miłego czytania <3

***

WSTĘP

Montanha wylądował w szpitalu z poważnymi obrażeniami po postrzale podczas wjazdu na bank Pancyfic Standard. Stracił przytomność. EMS przyjechał najszybciej jak się dało i zabrali go do szpitala na prześwietlenie i operacje.

Operacja się udała. Gregory został przeniesiony na sale pooperacyjną i podłączony pod respirator.

Erwin, który był hakerem na pacyficu przyjechał do szpitala wiedząc, że Gregory został postrzelony.

***

Zapłakany Erwin wbiegł na salę szpitalną i podbiegł do jednego z łóżek. Leżał na nim Montanha. Ten sam Montanha, który zawsze miał dla niego czas i który potrafił rzucić wszystko, aby pomóc przyjaciołom w trudnych chwilach. Ten sam Montanha, który zawsze potrafił rozśmieszyć i sprawić dzień lepszym. Ten sam Montanha, który włączał soobofera na każdej strzelaninie i napadzie. Ten sam Montanha, któremu zawsze chciał powiedzieć, co do niego czuje.

Teraz było już za późno.

Leżał podłączony do aparatury i respiratora. Miał przestrzelone płuco i możliwe, że już nigdy się nie wybudzi ze śpiączki. Możliwe, że Erwin już nigdy nie będzie mógł usłyszeć jego głosu, przyglądać się pięknym, brązowym oczom. Możliwe, że już nigdy nie będzie mógł kłócić się z nim na przesłuchaniach, w celi czy na rozprawach. Bedzie mu tego tak cholernie brakować. Każdej wspólnie spędzonej sekundy.

Złapał szatyna za rękę i splótł ich dłonie razem. Cały czas płakał i przyglądał się każdej ranie po kolei. Ciężko było je policzyć. Chciał go przytulić, poczuć ciepło jego ciała, ale aparatura to uniemożliwiała.

Z zamyślenia wyrwał go San - najlepszy przyjaciel Erwina i Gregorego - kładąc rękę na ramieniu Erwina, ukazując swoje wsparcie. Siwy podniósł głowę do góry kierując swój wzrok na Sana. Przetarł jedną ręką czerwone od płaczu oczy, a drugą dalej trzymał Montanhe za rękę.

- Trzymasz się jakoś? - zapytał zmartwiony włoch, który wiedział jakimi uczuciami Erwin darzy Monte - Pamiętaj, że jestem przy tobie Erwinek. Dia też bardzo się tym przejął. Nie jesteś z tym sam. - dodał przytulając mocno Erwina.

Siedzieli razem wspominając wszystkie wspólne akcje, w które wciągnięty był Gregory. Nim się obejrzeli było już ciemno. Erwin ostatni raz spojrzał na Grzesia i się z nim pożegnał.

Zakshot organizował różne akcje i eventy dla Erwina, żeby mógł powrócić do normalności i choć na chwile przestał myśleć o ostatnich wydarzeniach. Nawet to nie pomagało. Wszystko co spotykał pastor kojarzyło mu się z Monte.

Po kilku dniach nieudanych prób przywrócenia Erwina na ziemię do siwego zadzwonił Capela. Był on najbliżej z Monte wśród PD. Erwin, mimo że nie miał ochoty na rozmawianie z kimkolwiek odebrał telefon.

- Hej Erwin - powiedział Dante znacznie smutniejszym głosem niż na co dzień - Kilka dni przed wypadkiem rozmawiałem z Grzesiem i poprosił mnie wtedy, że jak coś mu się stanie mam ci coś przekazać. Gdzie jesteś przyjadę do Ciebie.

- Jestem na naszym wspólnym dachu - powiedział Erwin po czym się rozłączył i wysłał GPS'a Capeli.

Minęła chwila, ale dla Erwina trwała całą wieczność. Na GPS'ie pojawił się Dante z pudełkiem niechlujnie owiniętym papierem do pakowania. Wyglądało to jakby było zapakowane w 2 minuty. Dante usiadł obok Erwina wręczając mu tajemniczy pakunek. Erwin spojrzał na niego zapłakanymi i podkrążonymi oczami, mocno przytulił szepcząc Capeli do ucha - Dziękuje za wszystko - Dante odwzajemnił uścisk.

I love you forever | Morwin ONESHOTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz