『˜"*°•.˜"*°• "We spild the wine!" •°*"˜.•°*"˜』

470 40 95
                                    

•××ו

-Do you thing I am handsome?

-The most handsome ever...

-Is "the most handsome ever" your finnal answer?

-...Yea.

-Strong answer, dude~

-Oh no! We spild the wine! 

•××ו

Pov.Wilbur

Wyłączyłem streema, po czym spojrzałem na Quackit'iego. Złapaliśmy krótki kontakt wzrokowy, po czym go przerwałem.

-Więc, chcesz zrobić coś jeszcze? Czy już wracamy?
-Wiesz, jestem zmęczony i trochę podpity więc raczej bym wrócił - powiedział przyjaźnie się uśmiechając. Na jego twarzy widniał lekki rumieniec alkoholowy. 

Wyłączyłem komputer i chciałem wstać, ale poczułem ciężar na moim ramieniu. Zrobiło mi się cieplej. Widocznie wypiłem trochę za dużo wina. 

-Big Q... Wstań..
-Mhm... - Mruknął.
-Oh, okej - zamiast czekać na jego reakcję wziąłem go na ręce na tzw. "pannę młodą".  Chłopak się tym nie przejął, a wręcz się do mnie... przytulił. - Quackity! 
-Oh, zamknij się już... - powiedział nie otwierając oczu i trochę nie przytomny. 

Spojrzałem na chłopaka przytulającego się do mnie, ale poczułem pieczenie na policzkach więc odwróciłem wzrok. Czy zawsze w grudniu jest tak ciepło..?  Wziąłem chłopaka i wyszedłem z biura, w między czasie zakładając kurtkę. Alex'owi oczywiście nie chciało się tego zrobić więc ja musiałem mu zarzucić kurtę na plecy. Bez przesady, nie będę go ubierał czy coś... 

Znowu wziąłem chłopaka i wyszedłem z budynku. Chciałem go postawić, ale on oplótł mnie w talii nogami. 

-Quackity, można wiedzieć co ty -
-Powiedziałem żebyś się zamknął... - przerwał chłopak.
-Rozumiem, że za nic ze mnie nie zejdziesz, prawda?
-Dokł- A nie czekaj - spojrzał się na mnie z dwuznaczną miną.
-Nawet. O tym. Nie myś... 
-Jeśli dostanę buziaka, to z ciebie zejdę - znowu mi przerwał a ja odwróciłem wzrok. Jest dzisiaj tak gorąco czy co..? - No i..? Dostanę buziaka?
-J-ja.. - spojrzałem się na niego.
-Jeśli nie, to sam go sobie wezmę. 
-D-dobra już j-już... - zebrałem się w sobie, i pocałowałem go szybko w policzek. - T-teraz złaź...
-Ej no, taki się nie liczy. 
-Z-złaź! - Znowu odwróciłem wzrok. 
-Już, już - chłopak zszedł ze mnie, ale natomiast teraz złapał mnie za rękę. Cicho westchnąłem, ponieważ wiedziałem, że za nic mnie nie puści. Chyba, że za kolejnego buziaka. Więc, także złapałem go za rękę i poszedłem w stronę domu. 

•××ו

Przez całą drogę, Quackity nie odezwał się ani słowem, natomiast cały czas trzymał starszego mocno za rękę i prawie, że się przytulał. Brunet nawet się za bardzo tym nie przejął. Poza tym, że cały czas o tym myślał. Cały czas myślał o czarno-włosym chłopaku, który parę minut temu kazał się pocałować. A on się zgodził. Był takiem debilem. Przecież wiedział, że ta "granica", między przyjaźnią a miłością między nimi jest bardzo cienka. Może się nawet nie zorientować, kiedy zostanie przekroczona. Może nawet to było w tej chwili..? Niee, raczej nie. Przecież by wiedział gdyby się zakochał w najlepszym przyjacielu. Chyba by wiedział. Czy da się zakochać nie wiedząc, że się zakochało? Nie, raczej nie. 

【Me and my husband】/qυα¢квυя σηє ѕнσт/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz