Mark obudził się 10 minut po zadzwonieniu budzika. Sen przedłużony o 10 minut i tak nic nie zdziałał. Po wczorajszym meczu był przemęczony. Jego drużyna wygrała dzięki niemu. Cieszył się razem z drużyną do późnej godziny. Dziś czekał go trening przygotowujący do finału. Nie miał siły wstać. Nogi uginały się pod nim. Po 5 minutach podniósł się z łóżka, podszedł do szafy spakował w torbę strój zespołu, a sam ubrał się w spodnie dresowe i bluzę. Zszedł do kuchni przygotować sobie śniadanie. Zjadł tosty z serem i do tego wypił szklankę soku pomarańczowego.
-Wychodze! - zawołał opuszczając dom ale nikt mu nie odpowiedział. Mama była w pracy.
Powędrował na przystanek autobusowy. Na rozkładzie jazdy sprawdził godzinę przyjazdu jego autobusu. Zostało jeszcze 5 minut. Usiadł na ławce, założył słuchawki i w milczeniu zaczął wsłuchiwać się w muzykę płynącą z telefonu. Nie zauważył nawet kiedy minęło 5 minut. Autobus podjechał Mark szybko wbiegł do niego znalazł miejsce i udał się w drogę na stadion.
CZYTASZ
Gra w baseball'a
FanfictionMark i Haechan poznali się na treningu baseballu. Nie wiedzieli że to jedno spotkanie odmieni ich życia.