Haechan właśnie rozgrzewał się z całą drużyną gdy nagle na stadion wbiegł Mark. Chłopak znał go bardzo dobrze. Po ostatnim meczu bardzo długo rozmawiali ze sobą. Mark bardzo go chwalił ponieważ to on wykonał zwycięskie podanie.
-Przepraszam, za spóźnienie zaspałem. -powiedzial Mark
-Nic nie szkodzi, rozumiem cię każdy byłby zmęczony po takim zagraniu - powiedział trener.
Wszyscy chwalili zagranie Marka nikt nie wspominał o wcześniejszym wyrzucie piłki Haechan'a. Nie czuł się on z tym dobrze. Przecież gdyby nie on mógłby być remis i dogrywka!
-Przecież gdyby nie Donghyuck nie zdobylibyśmy wcześniej punktów, co skutkowało by przegraną nawet po moim uderzeniu - odezwał się Mark.
Wszyscy spojrzeli na niego z zdziwieniem mówiąc że przecież to był zwykły wyrzut piłki, przeciwnicy nie potrafili jej dosięgnąć z powodu ich wzrostu. Mark Lee spojrzał na Haechan'a który odsunął się potajemnie od grupy i usiadł samotnie na ławce
-Widzicie co zrobiliście?! - podniósł głos - zdajecie sobie sprawę że chłopak jest tu najmłodszy i nowy? Mówiąc mu takie rzeczy on zaczyna tracić swoją moc.
Podszedł do młodszego podał mu wodę i powiedział - Mogę mówić ci to ciągle i ciągle i ciągle ale twoje zagranie było naprawdę świetne! Nawet lepsze od mojego - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje ci bardzo - odpowiedział Donghyuck - ćwiczyłem długo aby wykonać jak najdalszy rzut.
-I właśnie tego postępy wczoraj widziałem - powiedział Mark obejmując Haechan'a.
Młodszy poczuł się odrazu lepiej. Nagle usłyszeli głos trenera-Możecie iść do szatni, trening zakończył się.
Donghyuck i Mark udali się do szatni. Haechan szybko przebrał się i wyszedł na zewnątrz, chciał poczekać na Marka.
Kiedy starszy wyszedł odrazu zauważył że młodszy stoi pod stadionem.-Czekasz na kogoś?
-Tak, dokładnie na ciebie. Chciałbym podziękować Ci za poprawę mi humoru i rozmowę z innymi członkami drużyny.
-Co ja ci poradzę że nie znają się dobrze na sporcie który uprawiają. Wracasz sam?
-Właściwie to tak.
-Mogę wrócić z tobą. Zajdziemy do tej nowo otwartej cukierni. Przecież dietę sportowca można zawsze odpuścić - zaśmiał się Mark.
-Oczywiście że można. Przecież trener nie wczepił nam żadnych czipów namierzających poziom cukru w ciele. Chyba że o czymś nie wiemy.
-Mam nadzieję że nie - Mark uśmiechnął się do Donghyuck'a.
Chłopaki pieszo udali się do cukierni.
Droga mijała im bardzo miło.
CZYTASZ
Gra w baseball'a
FanfictionMark i Haechan poznali się na treningu baseballu. Nie wiedzieli że to jedno spotkanie odmieni ich życia.