Princetown , Anglia
To był zwykły dzień . Jak co dzień rano Alice zbierała się do szkoły.
-Nie zapomnij kanapek! Krzyknęła mama.
-Spokojnie mamo już je wzięłam. Odpowiedziała Alice i wyszła .
W połowie drogi Alice spotkała Barrego
-Cz.. Cz.. Cześć Alice. Powiedział Jąkając się Barry
-Hej Barry! Coś się stało? Nie wyglądasz za dobrze. Powiedziała dziewczyna
- To ty nic nie wiesz? Zapytał zdziwiony
- Czego znów nie wiem? O klasówkę napewno nie chodzi. Powiedziała lekko sarkastycznie
-Córka pani Liren...
- Co z nią?! Zapytała zdziwiona Alice
- Poszła do tego lasu i ...Z..Z.. Zaginęła wyjąkał Barry
- Co do cholery?! Koniec tego. Nie sądzisz że ktoś w końcu powinien zająć się tym przeklętym miejscem?!
Od lat w tym lesie giną ludzie a władza ma to gdzieś! Odpowiedziała wściekła i zdruzgotana Alice- Masz rację . Powiedział chłopak.Ale chyba nie sądzisz, że my ..
-Nic takiego jeszcze nie powiedziałam. Odpowiedziała dziewczyna po chwili dodając
-Ale to nie jest głupi pomysł.- On nie jest głupi.Powiedział Barry .On jest skrajnie nieodpowiedzialny!.Dobrze , że nikt tego nie słyszał.Dodał chłopak.
- Chodźmy już . Powiedział chwilę później dodając
-Nauczyciele nie byli by zadowoleni z kolejnego spóźnienia.-Racja.Odpowiedziała Alice.
Alice i Barry szli dalej rozmawiając o całej tej sytuacji.
Gdy dotarli do szkoły zobaczyli załamaną Glorię Chapman.Kolejną z tych szkolnych gwiazdeczek.
-Ciekawe co tym razem.Telefon czy złamany paznokieć haha. Powiedziała prześmiewczo Alice
- Ja myślę że tatuś jej pieniędzy nie przelał,albo co gorsza przelał za mało.Haha . Dodał Barry
Nagle obaj poczuli dotknięcie za plecy.
-Wiecie co , obawiam się że to coś o wiele gorszego niż paznokieć czy kasa. Powiedział stojący za nimi Alex Pewnie jakaś firma odmówiła z nią współpracy.haha Zaraz się dowiemy. Pewnie już wstawiła swą wypowiedź na relację na ig. haha
-Alex!! Krzyknęła Alice
-Jak ja cię dawno nie widziałam!
Przytuliła stojącego za nią chłopaka.-No cześć ruda! Odpowiedział chłopak
-Tylko nie ruda! Odpowiedziała wściekła dziewczyna.
-No już Dobrze dobrze. Powiedział Alex po czym dodał
- Siema Barry. Jak ja się za tobą stęskniłem.Przytulił chłopaka.-Cześć Alex.Też się cieszę, że cię widzę ,ale mógłbyś mnie już puścić. Powiedział Barry ciężko oddychając.
-Już,już przepraszam.Powiedział Alex i chwilę później wszyscy udali się na lekcje.
W sali
- Barry wziąłeś może podręcznik? Zapytała dziewczyna
- No oczywiście. Rozumiem , że mam ci pożyczyć?
- Byłabym wdzięczna.
-Proszę bardzo ruda :).
- Barry tylko nie ruda!! Wydarła się dziewczyna .
W tej samej chwlil do sali wszedł pan Johns wraz z dyrektorką.
- Co jest powodem twojej frustracji Alice? Zapytał nauczyciel
- Nic szcególnego panie Johns . Przepraszam. Odopowiedziała lekko zmieszana.
- Nic się nie stało. Mamy dla was bardzo ważną informację. Jak wiecie wasza koleżanka Cynthia Liren zaginęła po wejściu do lasu . Przez to , że coraz więcej osób decyduję się wejść do tego przeklętego miejsca. Razem z panią dyrektor oraz szeryfem Golierem podjęliśym decyzję aby wszystkich uczniów po zajęciach odbierali rodzice lub zgłosili się do dyrekcji o miejsca w autobusie. Od jutra w całym mieście jest zakaz poruszania się w stronę lasu nie dalej niż na 5km do godziny 17. Nieletni mają obowiązek poruszania się po mieście pod opieką kogoś dorosłego. Ponieważ wielu z was musi przejeżdżać obok lasu aby dotrzeć do szkoły to szeryf wraz z władzami miasta postanowił uruchomić nową trasę do szkoły. Las będzie strzeżony więc nikt nie będzie miał opcji żeby do niego wejść. Oczywiście w związku z obostrzeniami wszystkie dotychczas zaplanowane wycieczki bądź imprezy zostają odwołane.
-To chyba jakiś żart!! Wykrzyknęła Meghan
- Czy wy do reszty oszaleliście!! Ja rozumiem cały fenomen tego okropnego miejsca , oraz te wszystkie ostrzeżenia no ale serio. Zakaz wychodzenia, imprez a może zaraz zakaz mieszkania we własnym domu!! My jako młodzież potrzebujemy się bawić a nie cały czas siedzieć w domu. Ja rozumiem nie zbliżanie się do lasu okej ale zakaz chodzenia po ulicach! Jesteście nienormalni! Dodała
- Meghan uspokuj się. Powiedziała Alice
-Jak mam być spokojna skoro w taki sposób nie da się funkcjonować!
- Panno Lorenz proszę się uspokoić bo będę zmuszony wezwać pani rodziców.
- To niech sobie pani ich wzywa. Albo nie. Sama po nich pójdę. Dziewczyna wstała i wyszła trzsakając drzwiami.
- O cholera! Krzyknął Alex
- Panie Northland słownictwo.
- Panie Johns . Przecież ona mieszka za lasem a żaden autobus teraz nie jeździ więc żeby dojść do domu musi przez niego przejść!
- Faktycznie. Powiedział nauczyciel
- Pan w takich sytuacjach jest spokojny!? Przecież trzeba po nią biec! Alex zerwał się z miejsca i pobiegł za Meghan.
- Alex czekaj! Za nim zerwali się Barry i Alice
Po 10 minutach znajdowali się koło lasu. Zauważyli dziewczynę stojącą tuż przed wejściem
-Meghan!!! Krzyknęli lecz nic to nie dało.
Dziewczyna weszła do lasu
-Cholera.. I co my teraz zrobimy? zapytała Alice
- Nie mam pojęcia. Powiedział Alex
- Chyba będziemy zmuszeni po nią pójść...
Reszta w następnym rozdziale
CZYTASZ
Nigdy nie zaglądaj do lasu
AventuraJest to opowieść o czwórce przyjaciół mieszkających przy nawiedzonym lesie. Jak potoczy się ta historia? Czy uda się im wyjść cało? Czy uda im rozgryźć zagadkę największej tajemnicy miasta ? Tego dowiecie się czytając tą opowieść.