7

1.3K 53 12
                                    

Przez noc zastanawiałam się czy ojciec zdaje sobie sprawę o tym, o czym piszą w internecie. Tych artykułów było mnóstwo. Niektóre dotyczyły zdrad Isabell. Inne Emily i jej zabaw. Jedyną osobą o której było mało był Bruno. Sporo było też o bracie Isabell i jego synowi. Temu który rzucił się na mnie w kuchni. Ciekawa rodzinka, no cóż. Wstałam z łóżka i szybko ogarnęłam się. Związałam włosy w kucyk i usiadłam przy biurku. Wzięłam karmę i ołówki. Zaczęłam rysować obrazek przedstawiający dom.
Pukanie oderwało mnie od kartki.

-Grace, chodź na śniadanie.

Isabell nie przekroczyła progu pokoju stała tylko i patrzyła na mnie. To dość dziwne bo to pierwszy raz kiedy tu przyszła. Ale nie zaczęłam marudzić tylko kiwłam  jej głową. Była jakaś dziwna. Zwykle mówiła do mnie z odrazą a teraz powiedziała to normalnie bez kpiny i dziwactw. Odłożyłam kartę i spojrzałam na ręce. Były ubrudzone od ołówka. Wstałam i skierowałam się do łazienki. Musiałam je doprowadzić do normalności. Porządnie wysmarowałam je mydłem do tego stopnia że zrobiło się ono czarne i puściłam ciepła wodę. Powtórzyłam tę czynność jeszcze dwa razy. Moje ręce nareszcie nadawały się do wyjścia i pokazania ich. Opuściłam łazienkę i stanęłam dęba widząc Emily z moim rysunkiem.

-Wow. Masz talent.

Odwróciła się w moją stronę.

-Tata będzie dumny z ciebie. Zawsze chciał żeby któreś z nas rysowało. Niestety ani ja ani Bruno nie potrafimy. Ale ty.

W jej głowie słychać było odrobinę radości. A może tylko mi się tak wydawało.

-Emily, co się stało wczoraj?

Nie umiałam trzymać języka za zębami w takich sytuacjach. Musiałam spytać o co chodziło.

-Toooo, nic. Ja po prostu. -Odłożyła kartek i ścisnęła rękę. -Nie daje sobie rady. Ze wszystkim.

Podeszłam bliżej niej ale nie za blisko.

-Bałam się. Kiedy ty wylądowałam na tej podłodze.
Spojrzała na mnie i moją rękę w gipsie.

-To- wskazała na gips. – Moja wina, moja, mamy.

-Emily.To nie ważne. -Nie moje pobicie, było ważne tylko to że mogła zrobić sobie krzywdę przez narkotyki. -Jak Ci pomogę? Chce to zrobić! Nie możesz brać tego świństwa. Zrobisz sobie krzywdę .

-Nie możesz mi pomóc. Nikt nie może. Prawda jest cholernie zła i nikt mi oprócz matki nie pomoże. Prawda jest gorsza niż wszystko dotąd. A tu masz najmniej z nią związku. Ojciec nie przeżyje tego i znienawidzi matka ale to moja i jej wina.

Otworzyłam szeroko oczy, o czym ona mówi? Jaka prawda? Kto ma ją poznać.Ojciec ale czego nie wiem? Minęła mnie i wyszła z pokoju.
Zostały tylko jej tajemnicze słowa. Wiedziałam że to początek a kiedy to wszystko się skończy to wiele osób zostanie skrzywdzonych.

                                    ***

Ojciec z resztą wyjechał na trzy tygodnie. Zostałam sama z wieloma opiekunami. Zaczynając na gosposi i kierowcy az do Chrisiana. Miał być u mnie co najmniej raz dziennie. A poza tym miałam spędzać z nim czas w firmie. Zwolnienie z zajęć szkolnych miałam jeszcze na dwa miesiące. Zdawałam tylko sprawdziany przez internet.
Zbierałam kartki i ołówki do torby żeby jechać do Christiana kiedy zadzwonił telefon.

-Tak, tato?

-Grace. Część nie obudziłem Cię?

Było kilka minut po ósmej a ja nie spałam od 6.

-Nie. Coś się stało?-Usiadłam na łóżku.

-Nie, chciałem spytać czy wszystko dobrze i jak się czujesz?

The Perfecto Duo ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz