-Adamie! Adamie!...- usłyszał pochylony nad kartką papieru poeta z dziwnym zarostem. To Klara - gospodyni, przybiegła by powiadomić go o przyjściu Słowackiego.
-Znowu ten bachor?- odpowiedział uchylając jedną powiekę.
-Oj, Adasiu...- kontynuowała gospodyni - bądź dla niego wyrozumiały, wszak wiesz, że twoje słowa stanowią dla niego wielką inspirację...i to w końcu ty jesteś jego mentorem.
-Mehh...- odbuknął i skinieniem ręki nakazał gospodyni wprowadzić gościa.
Drzwi uchyliły się ze skrzypnięciem a przez nie weszła chuda mizerna postać młodego mężczyzny.
-O witaj że mój drogi - usłyszał radosne przywitanie, na które jednak nie miał zamiaru odpowiadać. Był wszak największym romantykiem a Julek tylko banalnym poetyckim podrostkiem.
-Adamie!...- usłyszał ciche upomnienie Klary.
-Witajże Julku!...- wydusił z udawaną radością i nie ukrywanym grymasem na twarzy - co cię do mnie sprowadza? - kontynuował.
-Przyniosłem ci mój drogi kilka moich wierszy, żebyś rzucił okiem...o ile tylko znajdziesz na to czasz - dodał zauważając grymas na twarzy Mickiewicza
-Eh...dobrze odłóż to co masz na kominku...O! właśnie tam - powiedział wskazując brudną od atramentu ręką na marmurowy parapet nad paleniskiem.
-Dobrze, dobrze, dziękuję ci i już nie przeszkadzam... jeśli będziesz gotowy poślij do mnie sługę, chciałbym wszak poznać twoją opinię na ich temat - odpowiedział zmieszany i spięty Słowacki. Warto wszak w tym miejscu dodać, iż Słowacki właśnie od Mickiewicza uczył się swego fachu i ponad wszystko cenił rady i uwagi mistrza.
-Wrzuć to do kominka Klaro.
-Ależ Adamie! Jak tak możesz?
-Klaro!... - burknął z wyższościom.
-Eh... - gospodyni posłusznie chwyciła w rękę kilka zapisanych stronnic, które wrzuciła wprost do osmolonego paleniska pełnego rozżarzonych niczym lawa węgielków. Po chwili ciszy odezwał się spokojnym głosem mówiąc:
-Znam tego młodzieńca i wiem, że w tak krótkim czasie jaki dzieli nas od ostatniej wizyty nie napisałby nic rozsądnego - powiedziawszy to osunął się w zielonym fotelu i pogrążył się w głębokim śnie zapominając o trzymanym w dłoni świeżo wypełnionym atramentem piórze.
-Eh...czasami ciężko mi zrozumieć tych, którzy częściej używają serca niż rozumu - powiedziała spokojnie Klara zabierając płomieniejący kaganek i cichutko wychodząc przez uchylone drzwi.
CZYTASZ
Elity Paryża
Historical FictionW rolach głównych: Micek Wicek i reszta. Opowieść romantyczna.