Wiatr delikatnie znosił liście na ziemię. W powietrzu unosił się zapach poranej rosy. Ulica byla pusta, jakby żadna żywa dusza nie zamieszkiwała tego miejsca. Crystal wpatrywała się się na ulicę rozkoszując się spokojem jaki tu panuje. Tego właśnie potrzebowała. Miejsca gdzie na spokojnie może namalować swoje arcydzieło. Miała dosyć zgiełku miasta. Przytłaczał ją i powodował w jej negatywne emocje. Miała dosyć nacisku swoich menadżerów aby stworzyła swoje kolejne dzieło. Denerwowała się tym okropnie. Uważała że ta banda ignorantów nie pojmuję prawdziwej sztuki. Ile potrzebuje czasu aby z małej iskry stworzyć wielkie arcydzieło. Cieszyła się, że postanowiła zrobić sobie małe wakacje. Jednak w duszy wiedziała że tak naprawdę próbuje odnaleźć wene, która wypaliła się w niej. Ale wiedziała że właśnie tego potrzebuje. Dojeżdżając do małego domku, który odziedziczyła po swoim ojcu, Crystal dokładnie mu się obejrzała. Stary drewniany dom, ale odziwo swoich lat był bardzo zadbany. Było to dziwne bo Crystal i jej rodzina wyprowadziła się z tego miasta kiedy ta była bardzo mała. Nie pamiętała aby, kiedy kolwiek byka w tym miejscu chociaż raz. Wiedziała tylko tyle że jej rodzina wyprowadziła się z miasta tylko dla tego, ponieważ ludzie w tym mieście byli dziwni. Mama uważała że to wszystko przez to że miasto jest nawiedzone, ale mi na samom myśli chciało się śmiać. Nawiedzone miasto dobre rzeczy. Ale cóż mama zawsze miała swoje fantazje. Nie można się jej dziwić była poważnie chora i tata zawsze moiwl że to wszystko przez tą chorobę. Tłumaczył mi jak byłam mała, że to mały intrus, który wkrada się do głowy i płata figle. Teraz musi przyznać że tłumaczenia ojca były śmieszne. Zawsze próbował ją bronić nawet kiedy zaatakowała własną córkę nożem wykrzykując że jest złem, które rosło w niej od środka. Od zawsze wiedziała że matka jej nienawidziła i gdyby mogła pozbyła się jej przy pierwszej lepszej okazji. Nie płakała kiedy martwe ciało matki było wkładane sześć metrów pod ziemię. Czuła ulgę nawet uśmiechnęła się na myśl że już nie musi patrzeć na osobę która niby tak bliska była jej tak daleka. Żałowała tylko ojca. Wiedziała że bardzo ją kochał i przeżywał jej śmierć. Nie rozumiała jak można było kochać takiego potwora. Ale ojciec tłumaczył jej że mama nie była zła potrzebowała pomocy a on zawiódł ją bo nie dał rady. Z tą myślą wysiadła z samochodu i weszla do środka. Pomieszczenie było zakurzone i Crystal wiedziała że doprowadzenie tego domu do ładu zajmie jej wieki. Z nie chęcią udlala się do kuchni. Musiała przyznać że nie była aż tak zła jak myślała. Wszystkie meble kuchenne były zrobione z drewna. Stał też piec na którym mogła swobodnie gotować. Ucieszyła ją ta wizja, uwielbiała potrawy, które właśnie w ten sposób były przygotowane. Wychodząc z kuchni weszła do salonu który także był jadalnią. I w tym pomieszczeniu meble były z drewna. Wnętrze przypominało nieco styl renesansowy. Crystal wiedziala że pewnie cały dom jest podobnie zrobiony i się nie myliła. Po obejrzeniu całego domu ufała się do sypialni, która należała do jej rodziców. Odrazu rzuciła się na ogromne łóżko, które stało na środku pokoju a obok znajdowało się wielkie okno z wejściem na balkon.
Witaj domku stęskniłeś się? - zapytała delikatnie się uśmiechając.
Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Czuła że właśnie tego potrzebowała. Patrzyła przez długi czas na sufit po czym poczuła silny ucisk w brzuchu. Była głodna. Z niechęcią wstała u dlala się na dół. Nie miała nic do jedzenia więc musiała pójść jakieś zrobić. Nie pasował jej ten pomysł. Była zmęczona po podróży i najchętniej została w domu i spała, ale głód był silniejszy. Otwierając drzwi uderzyło ją zimne powietrze. Wzdrygnela się, zimne powietrze przeszło jej całe ciało. No cóż zawsze mogło być gorzej. Z tą myślą ruszyła do samochodu i ruszyła w stronę miasta.Miasto zrobiło się bardziej żywe niż wtedy kiedy tu zajechała. Na ulicy mogła dostrzec parę osób. Pewnie śpieszyli się do pracy, albo poprostu nie mają co robić w swoim życiu. Ludzie patrzyli się kiedy jechała. Najwidoczniej ludzie zainteresowali się nowo przybyłą osobą. Jednak nie zachowywali się normalnie. Patrzyli się kiedy przejeżdżała praktycznie bez emocji albo z pogardą i niechęcią. Wyglądali jakby życie kompletnie ich złamało i odebrało im chęci do życia. Może jednak mama nie była aż taką wariatką jak myślała? Z tą myślą zatrzymała się w pobliskim sklepie. Nie wyglądał zbyt zachęcająco ale głód starał się być silniejszy. Wyszła z samochodu i udała się do środka. Już na samym początku zwróciła uwagę osób w sklepie. Nie była tym wsumie zdziwiona była nową osobą w mieście. Też mógł mieć też to związek z jej wyglądem. Była niską dziewczyną o bladej cerze, zielonych oczach jak trawa wyłaniających się z gęstych czarnych rzęs , i gęstych ognistych kręconych włosach sięgających aż do pasa. Wzięła do ręki koszyk i zaczęła pakować produkty. Nie uszło jej na uwadze że ludzie szepczą za jej plecami, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi. Była w końcu znaną artystką więc często miała do czynienia z takimi rzeczami. Podchodząc do kasy zobaczyła starą kasjerkę. Miała białe włosy sięgające do ramion, ciemne brązowe oczy. Jej twarz była pokryta zmarszczkami.
Dzień dobry-Crystal uśmiechnęła się do kobiety przyjaźnie.
Dzień.... - kobieta spojrzała na Crystal i zaniemówiła. Wpatrywala się w nią jak w obrazek.
Przepraszam czy coś się stało? - nie rozumiała dlaczego tej kobiecie odebrało mowe.
Misty kochanie jak widzę czas obszedl się z tobą laskawie.-kobieta szczerze się uśmiechnełam.
Misty? Pewnie kobieta pomyliła mnie z moją matką. Często słyszała że bardzo jest do niej podobna. Nie cierpiała kiedy ktoś tak mówił. Nienawidziła swojej urody za to że może być podobna do kogoś takiego.
Przepraszam ale pani mnie z kimś myli mam na imię Crystal River - uśmiechneła się próbując ukryć irytacje.
O jejku. Przepraszam kochanie, tak przypominasz ją - uśmiechneła się smutno. - tak dawno jej tu nie było od tej tragedii. Już prawie zapomniałam jak wygląda.
Jakiej tragediii? Czy rodzice okłamali mnie?
No ale cóż może chciałaś byś przyjść do mnie po południu na kawę mam tyle pytań - zamyśleń oderwał ją głos kobiety - Mieszkam niedaleko twojego rodzinego domu wiesz taki biały z czarnym dachem.
Ta-k z chęcią do zobaczenia.
Zabrała rzeczy i ruszyła w kierunku domu. Co się tu dzieje?
CZYTASZ
Oczy barwą morza
AçãoMieszkańcy Cinco Saltos nazywają je Miastem Jeziora i Róż. Nie chcą pamiętać, że w regionie Rio Negro praktykowano niegdyś czarną magię. Miejsce to uważa się za skażone, a wywołane dawniej duchy nie dają spokoju mieszkańcom tej okolicy. 23 Crystal R...