*-*

229 20 24
                                    

Wyszedł z budynku szpitala.
Dzisiaj nadzwyczaj był szczęśliwy.
Wyjął telefon z kieszeni I wybrał numer.

- Mamo, znalezł się dawca.

- Skarbie, tak się ciesze.

- Idę teraz na autobus. Opowiem Ci wszystko jak wrócę do domu.

- Kocham cię, synku.

- Pa, mamo.

Rozłączył się.

To była czysta prawda. W końcu znalazł się dawca.

Wooyoung. Dwudziestolatek studiujący literature koreańską.
Miał bardzo wielkie szczęście że wykryli u niego tak wcześnie białaczkę. Gdyby nastąpiło to później nie było by dobrze.

Teraz znaleziona dla niego idealnego dawce szpiku.

*-*

Jung szedł na w stronę przystanku.
Zobaczył że jego autobus już przyjeżdża.

Zaczął biec.
Drzwi otworzyły się.

Widział jak ludzie wchodzą do autobusu.

Gdy już miały się zamknąć jakś miły staruszek zatrzymał je dla niego.

Zdążył.

Wbiegł zdyszany do pojazdu.
Podziękował temu Panu I usiadł na wolnym miejscu.

*-*

Spojrzał na otwierające się drzwi gdy kierowca zatrzymał się na następnym przystanku.

Przejechał wzrokiem po ludziach.
Zwykł to robić. Obserwować ich.

Zatrzymał się wzrokiem na pięknym szatynie.
Jego figura była idealna a włosy lekko opadały na oczy.
Trzymał telefon przy uchu. Chyba rozmawiał z kimś.

Usiadł na przeciwko niego.

Wooyoung odwrócił wzrok gdy ten zauważył że go obserwuje.

Jego policzki ozdobiły soczyste rumieńce.

Szatyn uśmiechnął się na to.

- Muszę już kończyć. Widzimy się w domu- skończył rozmawiać.

Wooyoung znowu na niego spojrzał, po czym znów przeniósł wzrok na okno.

Drugi obserwował go przez chwilę gdy Jung na niego spojrzał.
Później wrócił do przeglądania telefonu.

*-*

Trzy przystanki później szatyn wysiadł z autobusu.

Wooyoung widział tylko jak wychodzi I zatrzymuje się na przystanku.

Podniósł wzrok z nad telefonu. Spojrzał na niego. Puścił mu oczko. Chwilę później autobus ruszył dalej

Wooyoung zszokowany dotknął swoich cieplutkich I zapewne różowych policzków.

- On był przystojny. . . - Pomyślał.

Żałował że nie wybiegł za nim. Miał szansę.

Co jeśli już go nie spotka? Nie chciał tego.

*-*

Przez kolejny tydzień myślał o tym chłopaku.

Wymyślił już nawet plan idealny.
Czekał tylko na kolejną sobote.
Chciał żeby tym razem też go spotkał.

*-*

- Wooyoungie, gdzie idziesz?- Zapytała go matka.

- Muszę coś załatwić na mieście.

- Dobrze. Uważaj na siebie.

- Będe.

Wyszedł z domu.

Pamiętał już którym autobusem jechał I o której godzinie.

Czasu miał sporo.

Przyjechał na tamten przystanek z którego wtedy wsiadł I czekał na ten autobus.

15: 30

- To ten. . . - pomyślał I wszedł do autobusu.

- Powinien być na następnym przystanku. . .

Modlił się teraz do boga aby teraz go spotkał.

Zacisnął dłonie na skrawku swojej bluzki gdy autobus zatrzymał się.

Był lekko zdenerwowany.

Spojrzał na drzwi.

Odetchnął z ulgą.

Był.

On tam był.

Obserwował go jak wchodzi.

Jakby ten dzień się powtarzał.

Znów trzymał telefon przy uchu. Znów jego grzwka idelnie opadała mu na czoło I oczy. Różnił się jedynie outfit.

Znów usiadł na przeciwko niego.

- Też cię kocham, mamo. Do zobaczenia.- znów szybko zakończył rozmowę.

Sztyn spojrzał na zdenerwowanego Junga.
On też go pamiętał.

Kolejny raz pokazał swój piękny uśmiech.

*-*

Przystanek.
Ten na którym wysiadał.

Szatyn wstał I wyszedł z pokazdu.

Jung wybiegł za nim.

Szatyn ustał przy obok przystanku wgapiając wzrok w telefon.

- Raz się żyje. . .

Podszedł do niego.

- Przepraszam. . . - zaczął.

Chłopak spojrzał na niego.

- Czy. . . Mógłbym dostać twój numer telefonu?- zapytał szybko.

- Do czego Ci on potrzebny?- jego kąciki ust podniosły się.

- Do. . . Um. . .

- Jasne. Daj mi swój telefon- wyciągnął ręke.

Wooyoung dał mu swój telefon.

Szatyn wziął go do ręki I wpisał swój numer.
Zadzwonił do siebie aby również mieć jego numer.

Po chwili oddał mu go.

- Choi San.- podał mu ręke.

- Jung Wooyoung.- uścisnął jego dłoń.

- Muszę już iść, słodziaku. Do zobaczenia.- Puścił mu oczko I poszedł w swoją stronę, zostawiając Junga z czerwonymi policzkami.

Chłopak odblokował telefon I wszedł szybko w kontakty.

- " Sweet Sannie "- przeczytał w myślach.

Tak właśnie zapisał siebie w jego kontaktach.

Nie mógł przestać się uśmiechać.

Cały w skowronkach usiadł na przystanku.

- Chyba się zakochałem. . .

[ Koniec ]

[ 621 słów ]

Taki krótki shocik

Znowu po północy
Ja nie wiem czemu wpadam na takie pomysły w nocy

Mam nadzieje że się podoba

I Found You | WooSan | One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz