Rodział 2 Ucieczka

3 1 0
                                    

Ashley obudziła się na łóżku w swoim pokoju. Przetarła oczy palcami po czym podparła się na łokciach. Obok łóżka, na krześle drzemała Angela. Siedząc przy przyjaciółce cały czas musiała zasnąć. Za oknem było już ciemno. Ash podniosła się z łóżka i udała się to łazienki, która znajdowała się na drugim końcu korytarza, biorąc ze sobą potrzebne jej rzeczy. Będąc już na miejscu, umyła zęby i uczesała włosy. Spojrzałam w lustro. Na prawym policzku, pod okiem widniał czerwony ślad z odrobiną zaschniętej krwi. Dziewczyna przemyła to delikatnie wodą. Sam dotyk sprawiał jej ból. Gdy chciała już się przebrać w czyste ubrania, ponieważ tamte w skutek upadku były całe z pyłu, usłyszała Angelę, która biegła w stronę łazienki co Ashley wywnioskowała po tym, że coraz głośniej ją słyszała.
- Ashley! Ashley! - Krzyczała przerażona.
-Spokojnie, łazienka. Nie panikuj - odpowiedziała jej kontynuując ubieranie się. Zdecydowanie za bardzo się o mnie martwi. Pomyślała.
Szybko skończyła łazienkowe czynności i wyszła.
Wychodząc, Ash spojrzała na zegarek powieszony na ścianie. Była już prawie dwudziesta.
- Jak się czujesz Ashley? - Spytała Angela.
- W porządku, tylko trochę mnie boli głowa i policzek.
- Nie daruje mu tego. Nikt nie ma prawa ci zrobić krzywdy - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- A tobie to już może stać się krzywda? - Spytała ironicznie. - Angela daj spokój, nic mi nie jest. Nie mogłam już patrzeć jak przeze mnie dostajesz ty. W końcu to ja stanęłam w twojej obronie.
- Wiem - zrobiła krótką przerwę. - Ale to nie zmienia faktu, że proszę cię abyś więcej tego nie robiła. Dałabym sobie radę, jak zawsze. Zeke nie będzie mi podskakiwał.
Ashley wolała zostawić jej wypowiedź bez komentarza. Zamiast tego spytała:
- A tak w ogóle to co z nim? - Ashley w rzeczywistości nie obchodził los jej oprawcy, ale była z natury ciekawską osobą.
- Dostał ode mnie w mordę i nie tylko, a opiekunki jak zawsze mają to wszystko gdzieś. Żadna nowość.

***

Następnego dnia, już późnym wieczorem po kolacji dziewczyny siedziały jak zawsze w swoim pokoju. Plusem było to, że w sierocińcu nie było zbyt wiele dzieciaków, więc przyjaciółki miały możliwość być same w pokoju i mieć trochę prywatności. Jedyną różnicą było to, że nie rozmawiały jak zawsze. Angela siedziała cicho na łóżku wpatrzona w ścianę jakby brudna, odpadająca farba była najciekawszą rzeczą na świecie. Pokój nie był duży. Znajdowały się w nim trzy łóżka, stojące pod ścianą, drewniana szafa i stolik z dwoma krzesłami pod oknem. Po czasie ta cisza stała się dosyć krępująca dla Ash. W momencie, kiedy chciała coś powiedzieć, Angela odezwała się niepewnie.
- Myślałaś kiedyś, żeby uciec z tego sierocińca? - Kończąc pytanie spojrzała na swoją przyjaciółkę. Zaskoczyła ją tym pytaniem.
- Nie. Czemu pytasz?
- Bo ja tak. Już od dłuższego czasu - zrobiła przerwę jakby nie wiedziała czy na pewno kończyć wypowiedź. - Chciałabyś uciec ze mną? Jutro w nocy?
Pierwsze co Ashley pomyślała, po tym co właśnie usłyszała od Angeli to było jedno krótkie zdanie. Czy ja się przesłyszałam?
- Angelina, ale dokąd? Nie mamy gdzie iść, nie mamy pieniędzy, nie mamy nic. Jak sobie to wyobrażasz?
- Nie do końca nic nie mamy - spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Nie rozumiem.
- Nigdy ci o tym nie mówiłam, bo czekałam na odpowiedni moment i myślę, że właśnie taki nastał - mówiła zbyt szybko jak na siebie. Denerwowała się.
- Angela, do rzeczy.
- Jeśli uciekniemy teraz to rano powinnyśmy dostać się do miasta i stamtąd pojedziemy do mojej cioci. W trzy dni powinnyśmy być na miejscu. Mam pieniądze odkąd tu trafiłam i trzymałam je na ten moment - Angelina wstała z łóżka, odchyliła materac i z dziury w nim wyjęła kopertę. - W środku jest trzysta dolarów.
Jej ruchy i słowa wydają się tak przemyślane, jakby ćwiczyła je co najmniej kilkadziesiąt razy.
- Skąd to masz? Czemu wcześniej nie mówiłaś?
- Kiedyś ci wytłumaczę.
Świetnie, kolejne tajemnice. Angeli często zdarza się mówić "kiedyś ci wytłumaczę". Ashley zawsze odpuszczała ale tym razem to jest zbyt poważna sprawa.
- Nie Angela, chce znać odpowiedź teraz. Przecież to wszystko nie ma sensu.
- Po prostu chodź ze mną, a kiedyś ci wszystko wyjaśnię, obiecuję - spojrzała jej w oczy i czekała na odpowiedź, ale Ash się nie odezwała. Po chwili ciszy Angelina dodała:
- Ufasz mi? Czy kiedykolwiek cię zawiodłam?
- Ufam ci, nie o to chodzi. To wszystko jest po prostu dziwne.
- Wiem, że możesz być skołowana i być w szoku, ale teraz ci nic nie mogę powiedzieć - spojrzała na przyjaciółkę przepraszająco.
- W porządku - Ash odpowiedziała trochę niepewnie. Dlaczego zawsze się jej poddaję? - A ta twoja ciocia, myślisz, że nas ot tak przyjmie?
- Uwierz mi, ucieszy się gdy nas zobaczy.
- Przecież będą nas szukać, zawiadomią policję a twoja ciocia będzie miała przez to tylko problemy.
- A gdy rok temu gdy tamten chłopczyk zaginął to zrobili cokolwiek? Nie. Nas też nie zaczną szukać.
- Zgoda, niech ci będzie - powiedziała w końcu. - Ale mam co do tego złe przeczucia.
- Nic złego się nie stanie. Zadbam o to. A teraz lepiej się wyśpij bo następnej nocy idziemy.

***

Ten dzień minął bardzo spokojnie. Zeke się w ogóle nie odzywał. Nawet nie spoglądał w stronę dziewczyn i ten fakt bardzo je cieszył. Dziś opuszczają to miejsce, więc szansa na ich ponowne spotkanie z chłopakiem była znikoma. Przynajmniej taką miały nadzieję. Teraz siedziały już w swoim pokoju. Obie dziewczyny postanowiły, że skorzystają jeszcze z tych kilku godzin snu, które im zostały, a potem ruszą w drogę. Obie miały swoje plecaki, a więc miały się do czego spakować. Postanowiły, że wezmą ze sobą tylko naprawdę niezbędne rzeczy. Spakowały po dwie koszulki, trochę bielizny i pieniądze. Stwierdziły, że tuż przed wyjściem dołożą dwa koce, pod którymi śpią i jakiś zapas jedzenia i wody. Na razie nie pozostało im nic innego jak położyć się spać.

***

Angelina obudziła Ashley, lekko nią potrząsając. W pokoju paliła się tylko mała lampka, która nie dawała wiele światła.
- Wstawaj, musimy już iść - powiedziała szeptem.
Ash wstała z łóżka i włożyła koc do plecaka. Angelina była już gotowa. Teraz tylko będą musiały wziąć trochę zapasów z kuchni, co raczej nie powinno być trudne. Rzadko kiedy w nocy ktoś tu pilnuje czegokolwiek. Wyszły po cichu z pokoju, sprawdzając na wszelki wypadek czy faktycznie nikogo nie ma na korytarzu i ruszyły w stronę stołówki. Drzwi to kuchni były otwarte, więc weszły do środka bez najmniejszych problemów. Angela i Ash wzięły po kilka puszek czy słoików i kilka butelek wody. Nie było tego jednak dużo. Do ich nie za dużych plecaków wiele by się nie pomieściło, dlatego zabrały tylko tyle żeby starczyło na te dwa czy trzy dni.
Przyjaciółki wyszły przez okno w stołówce, ponieważ drzwi wejściowe zawsze były zamykane na noc. Tak przynajmniej twierdziła Angela. Najpierw spuściły swoje plecaki, a potem same wyszły.
- Gotowa? - Spytała Angela z taką determinacją w oczach jakiej Ash dawno u niej nie widziała.
- Gotowa - odpowiedziała. Szkoda, że o sobie nie mogła tego samego powiedzieć. To wszystko wydawało jej się zbyt proste.


PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz