Attic II

60 3 0
                                    

Nastał nowy dzień, dwójka przyjaciół jako iż nie należała do rannychm ptaszków spała do dziesiątej. Gdy budzik wybił godzinę wpół do jedenastej Tommy go wyłączył i chciał dalej wylegiwać się w łóżku, jednak jego przyjaciel z niedbałością zrzucił go z czystym sumieniem z łóżka i udał się do łazienki zostawiając za sobą zdezorientowanego chłopaka. Podczas mycia zębów Tommy z obudzeniem wszedł do łazienki bez pukania i stanął naprzeciwko niższego oczekując przeprosić. "Czy coś się stało" zapytał chociaż dobrze wiedział o co mu chodzi. "Zrzuciłeś mnie z łóżka!" wydarł się tak, że pewnie sąsiedzi go usłyszeli. "A no tak wiem to" Tommy tylko złapał się za miejsce gdzie powinno znajdować się serce. "To zabolało pszczoło" rzekł i rówień zaczął myć zęby "przepraszam, ale śmierdzisz właśnie umyj się co?". Blondyn aż zakrztusił się pastą do zębów na te słowa "przepraszam?" ten tylko się zaśmiał i wyszedł z łazienki ponownie zostawiając zdezorientowanego Toma samego. Ubrał się a następnie wyszedł z pokoju w celu pójścia do kuchni, ale zatrzymał go dotyk na swoim ramieniu. Ręka oczywiście Tommy'ego oparta na jego bark. "Tobiiiii pamiętasz że dzisiaj mamy iść do tego domu" mówił z ekscytacją blondyn podskakując. "Ah tak pamiętam"- westchnął ciężko "myślisz, że dobrym pomysłem jest pójście tam?" pytał zmartwiony. "Najlepszym, hej nie bój się będzie dobrze, będę tam z tobą" uśmiechnął się ciepło w jego stronę "dziękuję Tommy" "spoko, a teraz chodźmy zjeść śniadanie bo padam z głodu." Pociągnął przyjaciela za rękę za sobą i posadził go na jednym z krzeseł. "Dobrze to co chcesz zjeść?"- dopytał.
"Cokolwiek jestem głodny" przeciągnął ostatnią literę słowa.

Chłopaki byli sami, dom był pusty oczywiście nie licząc ich osoby. Nie obyłoby się bez dziwnych rozmów oraz zachowań ze strony dzisiejszego dnia bruneta. Gdy Tommy stał przy kuchence ten się nudził więc z tego powodu podszedł do niego i połaskotać go w okolicach skroni na co się zaśmiał, to nie wystarczało. Chłopiec postawił krzesło za nim i wskoczył na jego plecy, Tommy z odruchu złapał go rękami pod kolanami i pytał "Tubboooo co robisz?  Kuchnie spalimy" zażenowany sytuacją stał nieruchomo. "Nie spalimy, ale mi się nudzi" mówił rzeczywiście znudzony. Jego dom pomyślał blondyn i wyłączył gaz "Tubbo jedz to szybko i idziemy na górę się ubrać" podał mu bułkę z blatu i uciekł z nim na plecach do pokoju. Wybrali ubrania i przebrali się, Tommy w łazience, Tubbo w pokoju. Gotowi wyszli z domu i udali się w stronę celu "podróży". "To na pewno dobry pomysł?" spytał lekko przerażony brunecik. "Jasne że tak! Wiesz o możemy tam znaleźć? Chodź na bój się"szybko powiedział i wciągnął go poza próg drzwi. Dom nie wyglądał tak jak kiedyś, właściwie przez brak mebli wyglądało to wogóle inaczej. Puste miejsca po wyposażeniu wyglądały pusto. Wszędzie było pełno pajęczyn i roiło sie od insektów wszelkiego rodzaju. Posesja opuszczona od około pięciu lat nie wyglądał źle, a okropnie. Stare spróchniałe schody aż prosiły się o pójście ich szlakiem,  przez czym nie powstrzymała się owa dwójka. Powolnym krokiem szli ku górze robiąc przy tym dosyć głośny hałas poprzez naprzykład skrzypienie podłogi i schodów. Dotarli na górę. Wyglądała tak samo, niczym się nie różniła od partera. Tommy chciał iść do pokoju George'a, ale nie mógł przypomnieć sobie jego położenia. Chodzili i rozglądali się po pomieszczeniach szukając czegoś interesującego co nie poszło na marne. "Tommy czy to ten pokój?"pytał  rozglądając się po wspomnianym miejscu. "Tak!" Krzyknął uradowany i wbiegł do pokoju rozglądając się wokół. Wszystkie wspomnienia kojarzące się z kim powróciły ten przypomniał sobie moment w, którym Tommy pierwszy raz go odwiedził. Rozglądał się jeszcze jakiś czas po chwili mówiąc: ''Tubbo poszukaj czegoś interesującego" wykonał polecenie i zabrał się za poszukiwanie. Tommy patrzył na ścianę, coś mu się przypomniało ale nie wiedział co dokładnie. To wspomnienie było jakby zamglone. Patrzył na odcisk dwóch rąk, który powoli znikał że ścianę przez nadmiar lat, które towarzyszyły zastygniętej cieczy. Jedna rzecz przykuła jego uwage. Szpara na płaszczyźnie. Podszedł bliżej i przyłożył rękę jeżdżąc po strukturze. Natknął się na to ns co patrzył, zahaczył palcami o krawędź i próbował pociągnąć do siebie co nie dało skutku. Ściana zarośla się przez grzyb będący tu dosyć długi upływ czasu. Zawiesiny odszedł od niego. "Tubbo na dzisiaj tyle dobra, wracajmy'' powiedział że skruchą i wyszedł z pokoju, niższy tuż za nim
"Czy wszystko okej?" spytał brunet i popatrzył na niego zmartwiony. Wyszli z budynku i kierowali się w kierunku domu. "Tak, jest dobrze, ale coś mi tam nie pasuje. Wrócę tam ale tym razem sie w coś wyposażony i zobaczymy co jest za tą ścianę" mówił z zachwytem, po chwili ich drogi sie rozeszły. Każdy poszedł do swojego domostw.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
765 słów

Sorry że ja takie przerwy robię ale moja wena to żart serio. Poza tym pisze dużo innych książek i pomysłów, których między nami nie realizuje ;-;. Jakby co to napisałem wstęp kolejnych jest już jej pierwszy rozdział więc jeśli ktoś coś to zapraszam.

Paaa miłego dnia/ nocy
:3

Flowers From 1970 ll Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz