Pov. Suga
Jestem Sugawara Kōshi, wice-kapitan klubu siatkarskiego w Karasuno. Chodzę do trzeciej klasy w jakże tym niezwykłym liceum, gdzie także spotkało mnie wiele przygód i niespodzianek, upadków i wzlotów.
Jednym z tych gorszych okresów był ten, kiedy w drugiej klasie nasza drużyna cóż.. Trochę się rozpadła, a nawet trochę bardzo. Zostałem tylko ja, Daichi i Tanaka. Daichi jest kapitanem naszej grupy, a także jest moim bliskim przyjacielem w porównaniu do innych z drużyny. Obydwaj gramy w siatkówkę razem od pierwszej klasy liceum. Razem z nami grał i gra dalej Asahi, który po jednym dość nieciekawym incydencie odszedł od nas. Jednakże wrócił! Więc nie ma co nad tym się użalać.
Dzisiaj w pełnym składzie jedziemy na mecz, który będzie na pewno emocjujący zwłaszcza, że będziemy grać z liceum Aobajōsai. Z tego co mi wiadomo, będzie dość ciężko są dość dobrą drużyną, ale my jesteśmy jeszcze lepsi i damy z siebie wszystko!
W tym momencie właśnie jedziemy do ich szkoły by się z nimi zmierzyć. Wszyscy byli podekscytowani, choć i tak większość spała podczas podróży. Ja sam siedziałem z Sawamurą, który spał oparty o moje ramię, a ja o jego głowę. Zapewne kilka idiotów pomyślało, że jesteśmy razem.. Aczkolwiek trochę to dziwne słyszeć takie coś gdy jest się homoseksualnym. Tak właściwe inni też nie wiedzą o mojej orientacji. Jedyna osoba, którą jest nasz kapitan wie.
Patrząc na to wszystko nigdy nie byłem zakochany w swoim własnym przyjacielu, tak właściwe to nikogo nie miałem na oku.
Oh! Zapomniałem wspomnieć, że trochę zostaniemy w mieście gdzie będziemy grać tak właściwe kilka meczy i to nie tylko z Aobajōsai. Podobno ma być jeszcze słynna Nekoma oraz Fukurōdani.
Będziemy nocować nie daleko szkoły w której wszystko się odbędzie.
Takie tam małe turnieje i sparingi.
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce zostaliśmy przydzieleni w ośrodku do swoich pokoi. Ja skończyłem z Daichim co nie było złe, było fajne. W końcu kto by nie chciał być z przyjacielem w jednym pomieszczeniu przez tydzień.
Kiedy wszyscy się rozpakowali od razu ruszyliśmy pieszo na miejsce gdzie miał się rozegrać nasz mecz.
Idąc już jednym korytarzem na salę gdzie miało się wszystko odbyć przypadkowo zamyślony wpadłem na jednego z przeciwników. Był to Oikawa Tōru i wyjątkowo chyba się o to nie wkurzył, aczkolwiek wyglądało to też jakby specjalnie sam to zrobił.. Być może powodem byłem ja.. Ale pomijając to, to tak szczególnie od tego wyjazdu się wszystko zaczęło.- Uhm.. Gomen Oikawa-kun.. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.. - mruknąłem miło z promyczkiem nadziei, że wszystko jest dobrze.
- Oh! Spokojnie nic się nie stało Suga-san. Wszystko gra, o ile ci się nic nie stało. - przyznał brązowo włosy. Szczerze mówiąc zdziwiło mnie to, ale mój szczery posłałem uśmiech.
- Nic mi nie jest, ale miło by było gdybyś ze mnie wstał.. W końcu jesteśmy w szkole - odpowiedziałem trochę stresując się, że gdyby więcej osób nas tak zobaczyło nie wiadomo co by sobie pomyślały. Moja drużyna patrzyła na nas dość dziwnie, aczkolwiek drużyna Oikawy nie była lepsza.. Choć czego się spodziewać gdy przeciwnik z którym zaraz masz mecz leży na tobie.
- Racja. Gomen. - powiedział krótko ciemnowłosy, który po chwili wstał, a ja tuż po nim. Pochyliłem się lekko dając tym samym ponowne przeprosiny wobec młodszego.
Pov. Oikawa
- Racja. Gomen.- powiedziałem, kiedy przypadkowo wpadł na mnie chłopak. Szczerze mówiąc zapewne większość się zdziwiła, że potrafię być miłym, ale bywa. Wracając to dzisiaj z krukami gramy dzisiaj mecz. Uhh.. Kageyama jak ja go nienawidzę. Od czasu potrafię być miły, ale nigdy nie dla niego. Z resztą siwowłosy nic mi złego nie zrobił pomimo, że jest rywalem. Poza tym jest dość... Uro.. Chwila co? O czym ja myślę?
Dobra zostawię to. Widząc jak starszy jeszcze mnie przeprasza poklepałem go lekko po głowie.- Oi nic się nie stało. Ważne, że nikomu się krzywda nie stała. - wytłumaczyłem, a ten momentalnie się wyprostował i dołączył do reszty drużyny, która patrzyła po prostu na całe zajście. Tak właściwe moi też nie byli lepsi, ale no cóż. Sam Iwazumi się chyba zdziwił na to wszystko. Po dłuższej chwili najzwyczajniej po prostu odszedłem, a moja drużyna ruszyła za mną na salę już. Karasuno poszło tuż za nami, bo w sumie to mieliśmy zacząć nasz mecz. Poraz kolejny zniszczę tego idiotę.
Teraz już wszyscy byliśmy ustawieni na swoich pozycjach i po chwili było słychać gwizdek, który był oznaką zaczęcia gry. Karasuno zaczynało ten serw. Było dość ciężko pierwszy set był zadarty jak nie wiem, aczkolwiek wygrała go moja drużyna. Czekałem tylko, aż chłopak który wcześniej na mnie wpadł wejdzie na boisko. Niby już widziałem jak Suga gra, ale napewno było by mi miło gdyby on stał zamiast tego idioty.
Początek drugiego seta, a ja się uśmiechnąłem lekko pod nosem z powodu zmiany. Może jasnowłosy nie należał do najlepszych rozgrywających, ale też nie był najgorszy. Cały mecz wygrało Karasuno, ale z jakiegoś powodu nie było mi smutno. Było mi ciepło na sercu widząc jedną osobę, która się niezwykle cieszyła. Zanim zdążyliśmy sobie podziękować za mecz, ja.. uciekłem do łazienki. Szczerze mówiąc trochę spanikowałem tym co czułem. Z Sugawarą, a raczej przeciwko niemu grałem już dużo razy i znałem go dość dobrze jak i on mnie. Obydwaj na siebie często wpadaliśmy i przez to się zapoznaliśmy troszkę. Kōshi był miłym facetem starszy ode mnie o miesiąc. Tylko od dzisiejszego spotkania coś.. Coś się zmieniło. Tak samo jak i we mnie tak i też w właśnie srebrnowłosym.
Będąc w łazience spokojnie przemywałem twarz po tym wszystkim, myśląc nad tym czemu moje serce wyjątkowo szybko bije. Z zamyślenia zostałem wyrwany poprzez otwierające się dość szybko drzwi do łazienki. Od razu popatrzyłem w stronę wyjścia z pomieszczenia. Ujrzałem.. chłopaka.. Chłopaka którego nie chciałem widzieć w tym momencie. Pomachałem głową na boki i mruknąłem.- Czego tu szukasz? Nie powinno cię być na podziękowaniach?- spytałem trochę nie zadowolony tym, że teraz tu wszedł.
- Oh.. Powinienem być, aczkolwiek.. Miałem swój powód. Z resztą to ty powinieneś tam być skoro jesteś kapitanem - powiedział rozpromieniony. Znów to samo czucie wtedy gdy był szczęśliwy, że wygrał. Uh.. Uciążliwe to.
- Um.. Po prostu sam też miałem swój powód.. A poza tym to... Dobrze grałeś..-
Wymamrotałem i idąc w stronę wyjścia poklepałem go po głowie, jak wtedy gdy byłem przepraszany.- Dziękuję.. Ty też byłeś dobry.. - posłał uśmiech w moją stronę. Sam też się uśmiechnąłem w do starszego, choć po chwili mruknąłem. -Zwijam się. Idę do ośrodka. Do zobaczenia później. -
- Huh? Ale dlaczego idziesz? Powinieneś zostać tu jeszcze trochę. Coś się stało? - powiedział najwyraźniej zszokowany informacją jaką dostał.
- Nic nie muszę. Co jedynie mogę, a nie mam ochoty tu być. Idę się przebrać.. Z resztą możesz się zwinąć ze mną. Mamy przecież w tym samym miejscu nocleg-
Przyznaje. To było głupie. Uciekałem by uniknąć właśnie Sugi, a teraz mu zaproponowałem ucieczkę co brzmiało trochę jak randka jakaś. Żałosne- Uciekanie jest, złe chociaż.. Sam nie chcę tutaj być. No dobra. Zgadzam się-
Przyznał z uśmiechem niższy chłopak. Uroczy uśmiech.. Znaczy co? Znów te głupie myśli. Cholera!
CZYTASZ
★Serce nie sługa★ //~OiSuga~//
Novela JuvenilNie dość, że obaj dostaliśmy niezły ochrzan to do tego stało się to.. Choć było to naprawdę miłe uczucie.. Znaczy! O czym ja do cholery myślę?! Szybko się podniosłem i bez słowa ruszyłem do mojego pokoju i mojego przyjaciela.