Rozdział 13 „Słabość."

5.9K 171 73
                                    

Kilka godzin później siedziałam rozwalona na kanapie, z zaangażowaniem oglądając kolejny odcinek Teen Wolfa mimo, że cały serial znalazłam na pamięć. W między czasie odpisywałam na wiadomości od Kelly, która postanowiła mi zdawać sprawozdanie z tego co mnie ominęło w szkole. Zgaduję, że załamanie psychiczne i poszarpane nerwy. Leniwie przyciągnęłam do siebie miskę z popcornem, wpychając sobie garść do ust. Wywróciłam oczami, kiedy kolejny raz postać Theo zaczęła działać mi na nerwy i głośno westchnęłam. Moje ostatnie spotkanie z Hunterem przebiegło zaskakująco spokojnie. Dostałam tylko długą wiązankę przekleństw i rozkaz, żebym opowiedziała co się stało, jednak całkowicie to zignorowałam. Chwilę później wrócił pan Herman z mamą, co potraktowałam jako dobry moment do ucieczki.

Mama i Herman szykowali obiad w kuchni, ponieważ zrobili sobie dzień wolny. Z tego co mówili zamierzali wyjść zaraz do kina, a potem na jakąś randkę, przez co mama od rana była w skowronkach. Dosłownie co chwilę przynosiła mi jedzenie i napoje do salonu, chociaż wcale o to nie prosiłam. Jej oczy migotały z radości, a uśmiech nawet na chwile nie chciał zniknąć z jej ust. To było miłe widzieć jak dzięki Hermanowi znowu jest szczęśliwa. Dzisiaj zachowywała się jak typowa nastolatka i mogłabym nawet powiedzieć, że kilka razy jak na nią patrzyłam to potajemnie chciała uwieść Hermana, co było przerażajace, ponieważ widziałam to. Zauważyłam jak wodziła ręką po jego nodze i zakrztusiłam się sokiem, który wtedy piłam. Prawie zeszłam z tego świata i to z powodu własnej rodzicielki.

Tak naprawdę powinnam właśnie siedzieć i wkuwać, a zamiast tego leżałam w salonie i znowu oglądałam telewizje. Przez dwa dni nabrałam dużych zaległości z materiału, a poprawa z chemii zbliżała się wielkimi krokami. Potrząsnęłam gwałtownie głową na tą przykrą myśl i odrazu wyrzuciłam ją z głowy. Jeszcze zdążę się nauczyć.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc leniwie obróciłam głowę i zagryzam wargę. Nawet nie wiedziałam czy ja i Hunter się pogodziliśmy, bo po naszej rozmowie wyszedł z domu. Później w ogóle nie rozmawialiśmy i to jest ta chwila, kiedy czuję mocne zdenerwowanie. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a niepewność zżerała mnie od środka. Usłyszałam jak rzucił torbę na podłogę, a potem całkowicie nic. Skupiłam się na ponownym oglądaniu, próbując uspokoić poszarpane emocje.

-Matko święta Hunter! - Herman głośno wykrzyczał, dając mi kilkusekundowy zawał serce. Podskoczyłam w miejscu całkowicie zdezorientowana, a następnie przyłożyłam rękę do klatki piersiowej.

Moja głowa obróciła się w bok, jednak stąd mogłam dostrzec tylko jak stoi plecami do mnie i wpatruje się w Hermana. Odrzuciłam z siebie koc, bo z reguły jestem ciekawską osobą. Ruszyłam w ich stronę, a następnie zatrzymałam się tuż obok i na niego spojrzałam. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Moje oczy rozszerzyły się w szoku, kiedy zobaczyłam fioletowego siniaka na jego policzku i mocną opuchliznę. Hunter nie był osobą, która z uwielbieniem uczestniczyła w bójkach. Wręcz przeciwnie trener Davis kategorycznie zabronił im uczestniczyć w jakichkolwiek przepychanek. To była ich złota zasada, a gdy się ją łamało można było wylecieć z drużyny.

Moja mama zareagowała najszybciej, ponieważ już po chwili wyciągnęła jakąś mrożonkę z zamrażalnika i w ekstremalnym tempie mu ją podała. Hunter głośno westchnął, a następnie przyłożył ją do twarzy, podczas gdy ja dalej stałam obok i wpatrywałam się w niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Czując mój baczny wzrok, odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi znudzone spojrzenie. Zagryzłam nerwowo usta, błądząc oczami po jego twarzy aż w końcu powróciłam do jego oczu. Ostatni raz na mnie spojrzał, po czym usiadł na krześle przy blacie i głośno odetchnął.

W świetle nocy [korekta fabuły i rozdziałów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz