✨33✨

1.9K 133 134
                                    

W końcu nadszedł ten dzień. 19 stycznia. Urodziny Erwina. Od rana trwały przygotowania do urodzin chłopaka. Heidi która dowodziła tym wszystkim była już lekko poddenerwowana ponieważ część planu się ukruszyła. Ten dzień miał być dla Erwina pocieszeniem po wszystkich trudnościach z ostatnich dni. Pierwsze wspólne urodziny od dwóch lat. W czasie gdy Erwin był w innym mieście, przyjaciele wysyłali mu tylko SMS'y z życzeniami. W tym roku chcieli to zmienić. Pragnęli pokazać Erwinowi że zależy im na nim i pomimo wszystkich trudności jest dla nich jak rodzina oraz zawsze ma od nich wsparcie.

David jeździł z Summer. Na początku Heidi przeznaczyła ich to odbioru tortu urodzinowego, ale później patrząc na zachowanie chłopaka, zmieniła zdanie i sama zajęła się tym punktem. Davida przydzieliła do ogarnięcia przysmaków na imprezę.

Ivo tak jak dzień wcześniej jeździł z Nicollo. Oni mieli zająć się Erwinem, by ten nie się niczego nie dowiedział. Chłopaki mieli zająć się nim w taki sposób, że mieli być jak naj dalej od Arcade'a. Stali przed jego Apartamentowcem i czekali aż Siwy tylko wyjdzie z mieszkania. Nie chcieli go budzić, więc siedzieli w aucie co chwilę spoglądając na wejście do budynku, nie chcąc go przeoczyć.

Kui zajmował się spłacaniem wszystkich zakupionych rzeczy. Siedział i wydzwaniał do swoich kontaktów. Przy okazji załatwił jeszcze kilka mafijnych spraw, ale oczywiście na życzenie Heidi nie ruszał się z biura.

Reszta osób pomagała w przygotowaniu sali oraz niespodzianki dla Erwina.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Montanha kolejny dzień z rzędu wziął sobie nocną zmianę w pracy. Wczesnym rankiem gdy Mia już poszła, wziął się za pieczenie małego torcika dla Erwina. Nie miał pomysłu na prezent, więc zdecydował się na pieczenie. Twierdził że jego umiejętności kulinarne są na tyle dobre że małe ciastko nie będzie problemem.

Mylił się.

Nie wyszło najlepiej. Niektóre strony ciasta się rozlazły na boki. Postanowił więc udekorować to jakimiś ozdobami. Wbił świeczki w gotowy już torcik i uśmiechnął się. Jak na jego zdolności było całkiem nieźle. Przynajmniej zapach był nieziemski. Zapakował tort w specjalne opakowanie i napisał wiadomość.

Od ja:

Masz chwilę by się spotkać?

Od: Erwin

Jasne, gdzie? ;)

Od ja:

Dach?

Od Erwin:

Będę za 10 minut.

Uśmiechnął się szeroko do telefonu, schował go do kieszeni i ubrał się do wyjścia. Było wcześnie rano więc był lekko zdziwiony, że Erwin od razu mu odpisał. Wyszedł z mieszkania i wsiadł do Corvetty. Położył opakowanie z ciastem na fotelu pasażera i pojechał na wyznaczone miejsce. Zaparkował pod budynkiem i wdrapał się na dach. Trudności w wspinaniu się po drabinie sprawiał mu tort który musiał trzymać jedną ręką. Gdy był już na górze stanął na chwilę by złapać oddech i wszedł głębiej na dach. Usiadł i czekał na Złotookiego chłopaka.

Po kilku minutach na dachu pojawił się wyczekiwany chłopak. Siwowłosy ubrany był w swoje ulubione spodnie 4 i czarna koszulę. W świetle wschodzącego słońca Gregory mógł stwierdził że Erwin wygląda naprawdę nieźle. Patrzyli sobie chwilę w oczy, po czym Gregory wstał trzymając w rękach opakowanie.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- krzyknął

Erwin chwilę stał zdziwiony a na twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech. Wziął do rąk tort i otworzył opakowanie. Gdy zobaczył zawartość zaczął się lekko śmiać.

Prosto W Oczy || MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz